Analiza współczesnego ruchu ekumenicznego na świecie, cz.1

WSTĘP

Zanim podejmiemy się - raczej ogólnej - analizy ruchu ekumenicznego naszych czasów, powinniśmy uściślić pewne pojęcia, którymi będziemy się posługiwać.

Słowo "ekumeniczny/ekumenia" pochodzi z klasycznego języka greckiego: "oikoumene" oznacza "cały okrąg ziemi" lub "cały zamieszkały świat" [por. Mat. 24,14; Łk,2,1; 4,5; 21,26; Dz 11,28; 17,6.31; 24,5; Rz 10,18; Heb 1,6; 2,5; Obj 3,10; 12,9; 16,14].

Apostoł Paweł używa go np. cytując Psalm 19: "Po całej ziemi rozległ się ich głos, a słowa ich dotarły aż do krańców ziemi /oikoumene/" [Rz 10,18].

Ruch ekumeniczny w świecie chrześcijańskim ma na celu przełamanie barier, jakie istnieją pomiędzy poszczególnymi denominacjami i kościołami, aby w sposób widzialny pokazać jedność Ciała Jezusa Chrystusa na ziemi. Nie ma tutaj mowy o utworzeniu zinstytucjonalizowanego i zunifikowanego kościoła (choć ma to być z definicji "jeden, powszechny kościół apostolski"), lecz o wspólne cele i działanie na rzecz jedności chrześcijan różnych wyznań. Wychodzi się przy tym z założenia, iż obecnie "Ciało Chrystusa" jest "podzielone" i naszym obowiązkiem jest na nowo je "scalić".

Terminem "ruch ekumeniczny" określa się zatem wszelkie działania - zarówno te zorganizowane i oficjalne, jak również i nieformalne spotkania członków różnych kościołów, zmierzające ku zacieśnieniu wzajemnych relacji - które mają na celu uznanie siebie nawzajem za "braci i siostry" w Panu oraz wspólne głoszenie Ewangelii, aby "cały świat uwierzył" w Chrystusa patrząc na naszą miłość i jedność. Jest to cel szlachetny i trudno mu się sprzeciwiać.

Problem pojawia się wówczas, gdy biblijnie wierzący zaczynają się łączyć z tymi, którzy w słowie lub praktyce zaprzeczają podstawowym doktrynom Słowa Bożego, a mimo to nadal mienią się "chrześcijanami". O takich jasno wypowiedział się apostoł Paweł w Gal. 1,6-8. W obliczu podobnego zagrożenia, Juda nawołuje w 3. wersecie swego listu:

"Uznałem za konieczne napisać do was i napomnieć was, abyście podjęli walkę o wiarę, która raz na zawsze została przekazana świętym."

Przedstawiciele ruchu ekumenicznego za swoje motto uznali prośbę Jezusa zanoszoną do Ojca, "abyśmy byli jedno" [Jan 17,22]. ''Cały świat musi zobaczyć, że wśród nas nie ma podziałów i że się wzajemnie miłujemy".

Gdy przyglądamy się dzisiejszym denominacjom i grupkom chrześcijan, rzeczywiście może się nam wydawać, że modlitwa Jezusa, wypowiedziana tuż przed dokonaniem przez Niego aktu zbawienia ludzkości, pozostała nadal niewysłuchana. Ale czy tak jest w istocie?

Łatwo przeoczyć fakt, iż wszyscy odrodzeni wewnętrznie uczniowie Pana Jezusa Chrystusa już mają jedność duchową (zadatek tego samego Ducha w ich sercach) i potrafią się nawzajem odnaleźć choćby na drugim krańcu ziemi. Mogą mieć odmienne poglądy na pewne drugorzędne tematy, ale starają się żyć i nauczać zgodnie z Jego Słowem, nie idąc przy tym na kompromis tam, gdzie mogłoby to mieć zgubne efekty, zarówno dla wierzących jak i niewierzących. Apostoł Paweł polecił wszystkim chrześcijanom, by starali się "zachować [istniejącą już] jedność Ducha w spójni pokoju" [Ef 4,1-6].

Jezus w swojej "modlitwie arcykapłańskiej" wyraźnie zaznaczył, że jedność ta dotyczy konieczności "bycia w Ojcu" czyli "narodzenia się na nowo i stania się Bożym dzieckiem" (a więc nie każdy chrześcijanin z imienia jest nim w istocie - por. Mt 7,21-23). W Ew. Jana 1,12-13 czytamy, iż tylko osoby zrodzone z Boga mają prawo nazywać się Jego dziećmi. O tym, czy ktoś jest chrześcijaninem, decyduje więc tylko i wyłącznie fakt jego odrodzenia z Ducha Świętego [Jn 3,5-6], z nasienia nieskazitelnego przez Słowo Boże [1 Piotra 1,23].

Po drugie, jedność uczniów Jezusa jest autentyczna tylko wtedy, gdy opiera się na prawdzie [Jan 17,17-21]. Absolutną prawdą jest Jego Słowo i Jego nauka, a nie tradycje i filozofie ludzkie. Każdy, kto mieni się chrześcijaninem, a zaprzecza boskości Jezusa lub nieomylności Słowa Bożego, czy celowo przekręca samą treść Ewangelii, tym samym dowodzi, że nie trwa w Bogu ani w prawdzie [2 Jana 9-11].

Jedność manifestuje się miłością do braci. Jednak Boża miłość "agape" zawsze opiera się na prawdzie. Miłość i jedność bez prawdy nie jest Bożą miłością ani jednością.

Miłość agape pochodzi od Boga, a każdy, kto ją naprawdę posiada, musiał wcześniej narodzić się z Boga i znać Go [por. 1Jana 4,7]. Miłość pochodząca od Boga "nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy" [1 Kor. 13,6]. Ktoś, kto gardzi prawdą objawioną w Bożym Słowie, a mimo to mieni się chrześcijaninem, w istocie wcale nim nie jest.

Nie da się ukryć, że świat widzi setki denominacji i wyznań chrześcijańskich, ale w oczach Bożych istnieje tylko JEDEN KOŚCIÓŁ - Ciało Jezusa Chrystusa na ziemi, w którego skład wchodzą poszczególni członkowie różnych społeczności:

"Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż jest ich wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus, bo też W JEDNYM DUCHU WSZYSCY ZOSTALIŚMY OCHRZCZENI W JEDNO CIAŁO (...)" [1 Kor 12,12-13].

W Kościele Pierwotnym istniał prawdziwy "ekumenizm" (tzn. współpraca - jedność nie instytucjonalna, lecz duchowa). Fundament tej "ekumenii" stanowiły podstawowe prawdy: Bóg Trójjedyny, Chrystus - Syn Boży, zbawienie tylko z łaski przez wiarę, konieczność nawrócenia i dopiero wtedy chrzest wodny przez zanurzenie itd.

Początkowa widzialna jedność uczniów Jezusa była stopniowo podważana przez wkradające się pośród nich fałszywe nauki, które zaczęły powodować rozłamy. Jezus potępił fałszywych proroków i nauczycieli w listach z Objawienia Jana (rozdz. 2-3) i nakazał pokutować tym, którzy je głosili, słuchali ich lub nawet tylko je tolerowali [Obj 2,20-25]. W sytuacjach, kiedy Kościół Pierwotny miał do czynienia z fałszywymi naukami, nie było nawet mowy o zwoływaniu "konferencji ekumenicznej", na której omówiłoby się wszystkie sporne kwestie i poglądy, próbując w ten sposób dojść do zgody i "jedności" z odszczepieńcami, uparcie trzymającymi się swoich "nowych" nauk [por. Dz. 15 - Pismo mówi tu o obronie Ewangelii i odparciu herezji judaistów na zwołanym soborze, a nie o kompromisie z nimi].

We wczesnym Kościele istniała zasada zapraszania nauczycieli i apologetów do zgromadzeń, w których ktoś próbował zaszczepić fałszywą naukę, aby uchronić wierzących od zwiedzenia i dać im podstawy do odparcia herezji. Oto przykład:

"Przeciwko tak zwanej herezji katafrygijskiej Potęga za prawdę walcząca wzniosła wał obronny, silny i niezdobyty, Apolinarego z Hierapolis, o którym się wyżej wspomniało, a z nim razem jeszcze wielu wymownych mężów owych czasów; oni to właśnie pozostawili nam bogaty materjał do naszej 'Historji'. Tak oto jeden z nich rozpoczyna swe dzieło, zwrócone przeciwko tym heretykom, od stwierdzenia, że już w ustnej rozprawie przeciwko nim z dowodami wystąpił. Oto jego słowa:

'Dawno już i długo, mój kochany Awircjuszu Marceli, nalegają na mnie, bym opracował pismo przeciw herezji tych, którzy swą nazwę wywodzą od Miltjadesa. Ociągałem się jednak aż do tej chwili, nie dlatego, jakobym nie miał odwagi odeprzeć kłamstwa i dać świadectwa prawdzie, ale z obawy i bojaźni, by się czasem komu nie zdawało, że dopisuję czy dodaję cośkolwiek do nauki ewangelicznej Nowego Testamentu, boć przecie nic nic do niej dodać ani z niej ująć nie może ten, który swe życie do ewangelji stosować postanowił. Byłem właśnie w Ancyrze galackiej i znalazłem kościół tamtejszy zgoła ogłuszony temi nowinkami, które nie są, jak to oni mówią, żadnem proroctwem, ale raczej, jak to wykażemy, prorokowaniem kłamliwem.

O ile to było możliwe, rozprawiałem w kościele z pomocą Pańską przez cały szereg dni o tych właśnie sprawach oraz o wszystkiem, co tylko przedkładali, tak że się kościół przepoił radością i w prawdzie utwierdził, a przeciwnicy, przynajmniej na ten raz, ponieśli klęskę, i wrogowie zostali pogrążeni w smutku. Prezbiterzy miejscowi zwrócili się tedy do nas z prośbą, by im ku pamięci utrwalić na piśmie owe rozprawy przeciwko nieprzyjaciołom nauki prawdziwej (...). Nie zrobiłem tego, ale przyrzekłem, że z pomocą Pańską tutaj tę księgę napiszę i zaraz im ją prześlę"[1]

Żaden z apostołów nigdy nie starał się budować jedności drogą "dialogu" z heretykami. Wręcz przeciwnie: apostołowie polecili odłączyć się od tych, którzy nie trwają w prawdziwej Ewangelii i nauce "raz na zawsze przekazanej świętym". [por. Rz 16,17-19; 1 Kor 11,19; 2 Kor 6,14-17; Ga 1,6-9]. Zdawali sobie sprawę z tego, że jakikolwiek kwas "cały zaczyn zakwasi" (to tylko kwestia czasu) oraz że przy pójściu na kompromis z fałszywymi naukami ucierpi na tym zdrowa część zboru, zamiast nawrócić na drogę prawdy fałszywych nauczycieli i proroków w zgromadzeniu.

 

Współcześnie rozumiana "jedność" (ekumenia)

Za początek współczesnego ruchu ekumenicznego (który pojawił się najpierw w kościołach protestanckich) uważa się zwołanie Międzynarodowej Konferencji Misyjnej w Edynburgu w 1910 r. Jej celem była "jedność chrześcijańskich wysiłków w celu ewangelizacji świata w ciągu jednego pokolenia". Po ok. 10 latach stwierdzono jednak, że nie trzeba wcale ludzi nawracać poprzez głoszenie tej "jednej jedynej Ewangelii", lecz należy raczej pomóc wyznawcom innych religii odkryć wszystko to, co jest równie wartościowe i duchowe, a co już zostało zawarte w ich własnych tradycjach i wierzeniach. Ów pogląd jest nadal reprezentowany przez liberalny protestantyzm związany ze Światową Radą Kościołów, a także przez Kościół rzymsko-katolicki, prowadzący oficjalne dialogi międzyreligijne i spotkania modlitewne przywódców wielu światowych religii, do czego nawiążemy w drugiej części niniejszego artykułu.

Przyjrzyjmy się zatem bliżej dwóm głównym organizacjom promującym hasła ruchu ekumenicznego na świecie, którymi są Światowa Rada Kościołów (World Council of Churches) oraz kościół rzymsko-katolicki.

Na stronie internetowej ŚRK (WCC) czytamy:

"Współczesny ruch na rzecz jedności Kościoła datuje się z końca 19. wieku i pierwszych dekad wieku 20., kiedy chrześcijanie zaczęli się łączyć w modlitwie i we wspólnych działaniach, nie zważając na podziały wyznaniowe. U końca lat 20. powstało kilka ruchów pionierskich, które miały na celu jednoczenie się Kościoła na świecie. W 1937 r. przywódcy różnych społeczności postanowili utworzyć Światową Radę Kościołów, ale ich plany zostały wstrzymane przez wybuch II Wojny Światowej. Dopiero w sierpniu 1948 r. doszło w Amsterdamie do spotkania reprezentantów ze 147 denominacji, które weszły w skład Światowej Rady Kościołów (WCC).

Od tego czasu, w poszukiwaniu jedności, do ŚRK przyłączyło się wiele nowych kościołów ze wszystkich kontynentów. Zbudowały one nowe mosty, usuwając dawną przepaść, która rozdzieliła chrześcijan. W skład ŚRK wchodzą obecnie niemal wszystkie kościoły prawosławne, ogromna liczba denominacji wywodzących się z tradycji kościołów historycznych powstałych w wyniku Reformacji, takich jak anglikanie, baptyści, luteranie, metodyści, kościoły reformowane i licznie reprezentowane wspólnoty zjednoczone oraz niezależne.

Największy kościół chrześcijański - kościół rzymsko-katolicki - nie należy oficjalnie do ŚRK, lecz od ponad trzech dekad blisko z nią współpracuje i wysyła swoich reprezentantów na wszystkie ważniejsze konferencje ŚRK, jak również na spotkania i zebrania Komitetu Głównego (...)"

Celem ŚRK nie jest utworzenie jednego światowego "super-kościoła", ani nie staramy się wprowadzić jednego standardu uwielbienia dla wszystkich, ale zależy nam na pogłębieniu więzi miedzy kościołami i wspólnotami chrześcijańskimi, aby zobaczyły w sobie nawzajem autentyczne odbicie "jedynego, świętego, katolickiego (powszechnego) i apostolskiego Kościoła (...)"[2]

Światowa Rada Kościołów składa się obecnie z 342 wspólnot członkowskich z ponad 120 krajów, wywodzących się "praktycznie ze wszystkich tradycji wiary chrześcijańskiej. Reprezentuje ona ok. 400 milionów ludzi z całego świata.

Chociaż została założona przez kościoły z Europy Zachodniej i Pn. Ameryki, obecnie większość jej członków pochodzi z Afryki, Azji, Karaibów, Ameryki Środkowej, Środkowego Wschodu i Pacyfiku.

Wspólnoty członkowskie zobowiązane są do:

- promowania widzialnej jedności wspólnej wiary i komunii eucharystycznej
- wydawania wspólnego świadectwa dzięki pracy misyjnej i ewangelizacyjnej
- zaangażowania w chrześcijańską służbę, pomagania ludziom w potrzebie
- przełamywania barier pomiędzy ludźmi, szukania sprawiedliwości i pokoju
- podtrzymywania integralności stworzenia oraz
- pielęgnowania ruchu odnowy w jedności, uwielbieniu, misji i służbie"

Wyznanie Wiary Światowej Rady Kościołów brzmi następująco:

"ŚRK jest wspólnotą kościołów, które wyznają Pana Jezusa Chrystusa jako Boga i Zbawiciela zgodnie z Pismem Świętym i dlatego razem pragniemy wypełnić nasze wspólne powołanie na chwałę jedynego Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego".

Do tego momentu, wyznanie wiary brzmi poprawnie, aczkolwiek dosyć ogólnikowo. Jednak dalej czytamy:

"ŚRK nie jest jednak kościołem, dlatego też nie ocenia, czy przynależące do niej wspólnoty szczerze wyznają tę samą wiarę. Niektóre bardzo konserwatywne kościoły twierdzą, że nie stanowi to wystarczającej doktrynalnej podstawy dla budowania jedności, a niektóre [członkowskie] kościoły liberalne nie zgadzają się z nauką o Trójcy Świętej".

ŚRK uważa to trend pozytywny, gdy kościoły znacznie różniące się co do fundamentalnych doktryn biblijnych, budują ze sobą nawzajem "ekumenię". ŚRK sama przyznaje, iż "Ekumenizm polega na tym, że poglądy zupełnie sobie przeciwne mogą współegzystować". Przyznają, że "rzeczą niemożliwą jest, aby ŚRK reprezentowała jedną podstawową teologię". I nic dziwnego, wszak główne hasło ŚRK brzmi: "służba łączy, doktryna dzieli". ["doktryna" ma dzielić, takie jest jej zadanie: por. 1 Kor 11,19].

Protestanckie denominacje wchodzące w skład ŚRK (WCC) coraz wyraźniej zaczęły odchodzić od biblijnej nauki, pogłębiając tym rozdźwięk, jaki istnieje pomiędzy nimi, a chrześcijanami i kościołami nie idącymi na kompromis z liberalnymi trendami w świecie religijnym (obecnie dotyczy to również sprawy ordynacji homoseksualistów i lesbijek na pastorów i biskupów w różnych kościołach protestanckich).

Wiele denominacji członkowskich ŚRK zaprzecza podstawowym chrześcijańskim doktrynom o Jezusie narodzonym z Panny-Dziewicy, Jego boskiej naturze, cielesnym zmartwychwstaniu, nieomylności Pisma Świętego, itp.. Prawdziwi chrześcijanie jednak zgodnie uważają, że cała Biblia (66 ksiąg Pisma Świętego) jest Słowem Bożym, nieomylnym (w oryginalnej wersji), objawionym przez Boga i jednakowo natchnionym przez Boga na każdej stronie. Stanowi ona najwyższy, absolutny i ostateczny autorytet w sprawach wiary i moralnego życia człowieka. [2 Tym 3,16; Rz 15,4].

Nie jest też tajemnicą, że ŚRK (WCC) wspierała ideologię marksistowską i jej działaczy na świecie, broni przywilejów homoseksualistów, wspomaga ruch feministyczny, a nawet promuje wierzenia pogańskie.

Oto przykłady:

W VI Generalnym Zjeździe ŚRK, który odbył się w Vancouver w Kanadzie w 1983 r. Brali udział przedstawiciele buddyzmu, islamu, hinduizmu i judaizmu.

Promowanie przez niektórych członków ŚRK nauki, że trzecia Osoba Trójcy Świętej - Duch Święty - jest rodzaju żeńskiego i tym samym pełni funkcje partnerki Boga. A zatem Trójca składa się z Boga-Ojca, Syna i Matki.

Pewien pastor ewangeliczny spędził 10 dni na ekumenicznym spotkaniu ŚRK i Krajowej Rady Kościołów (NCC), które odbyło się w pewnym seminarium teologicznym w Nowym Jorku. Podczas tego pobytu zobaczył na własne oczy, jak daleko te organizacje ekumeniczne odeszły od prawdziwej wiary chrześcijańskiej. Napisał później sprawozdanie z tego spotkania, gdzie zawarł m. in. następujące obserwacje:

"Wiedziałem, że coś się tutaj nie zgadza już podczas pierwszego spotkania uwielbiającego, gdy wyszliśmy na zewnątrz i przy stawie w ogrodzie zaczęto wznosić modlitwy do "Siedmiu Duchów" z "siedmiu stron Wszechświata" ("O, Duchu z północy, tchnij na nas (...) O, Duchu ze Wschodu.." itd.). To, co zwykłemu obserwatorowi wydałoby się czystym pogaństwem, nam zostało przedstawione jako ćwiczenie w odnajdywaniu ekumenicznej jedności dzięki stosowaniu różnych form duchowej ekspresji. (...)

Mimo, że niektórzy z nas wolą traktować Jezusa jako swojego "osobistego Chrystusa", nie mamy prawa czynić z niego jedynego Boga. Musimy pozwolić innym, by też mieli "swojego Chrystusa" wg. tych wierzeń jakie wyznają, abyśmy w ten sposób mogli zaakceptować fakt, że za każdym z nich kryje się jeden Duch-Zbawca, który nas wyzwala dzięki różnym religiom, bo znajduje się w każdej z nich (...)

Stało się dla mnie jasne, że liberalne ideologie zupełnie opanowały ŚRK i jej pokrewne organizacje, co w rezultacie stopniowo prowadzi do synkretycznego pogaństwa. Najbardziej przykre jest to, iż wielu protestanckich przywódców ekumenicznych uczestniczyło w tych spotkaniach, wcale nie okazując niezadowolenia z tego stanu rzeczy, jakby im nie przeszkadzało tak jawne odstępstwo od prawdziwej wiary (...)" [3]

 

Kościół rzymsko-katolicki i jego rola w ruchu ekumenicznym

Podejście kościoła rzymsko-katolickiego do ruchu ekumenicznego znacznie się różni od spojrzenia na tę sprawę wyznań protestanckich, o czym możemy przeczytać m.in. w słynnej deklaracji zatytułowanej Dominus Iesus:

"Wierni zobowiązani są wyznawać, że istnieje historyczna ciągłość - zakorzeniona w sukcesji apostolskiej - pomiędzy Kościołem założonym przez Chrystusa i Kościołem katolickim: ŤTo jest jedyny Kościół Chrystusowy (...), który Zbawiciel nasz po zmartwychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi (por. J 21,17), zlecając jemu i pozostałym apostołom, aby go krzewili i nim kierowali (por. Mt 28,18nn.), i który założył na wieki jako "filar i podwalinę prawdy" (1 Tm 3,15). Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w [subsistit in] Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie [communio]ť.W wyrażeniu Ťsubsistit inť Sobór Watykański II chciał ująć łącznie dwa stwierdzenia doktrynalne: po pierwsze, że Kościół Chrystusowy, pomimo podziału chrześcijan, nadal istnieje w pełni jedynie w Kościele katolickim ; po drugie, że Ťliczne pierwiastki uświęcenia i prawdy znajdują się poza jego organizmemť, to znaczy w Kościołach i kościelnych Wspólnotach, które nie są jeszcze w pełnej wspólnocie z Kościołem katolickim. Jednak w odniesieniu do tych ostatnich należy stwierdzić, że ich Ťmoc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemuť. [4]

Nie wolno nam przemilczać lub przesłaniać prawdy nauki katolickiej (...) że jedyna prawdziwa jedność polega na powrocie oddzielonych chrześcijan do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego." [5]

"Gdyż ci, którzy nie należą do widzialnego ciała, którym jest Kościół [rzymskokatolicki] (...) nie mogą mieć pewności wiecznego zbawienia, ponieważ (...) nadal są pozbawieni łask niebiańskich, istniejących jedynie w Kościele Katolickim." [6]

Kongregacja Doktryny Wiary opublikowała 15 czerwca 1992 r. aprobowany przez papieża dokument: "Pismo do Biskupów Kościoła Katolickiego jako wspólnoty." Jest ono utrzymane jest w konwencji "ekumenii powrotu" [na łono kościoła katolickiego]:

"Sytuacja [ta] wzywa wszystkich do stałego ekumenicznego zaangażowania na rzecz pełnej wspólnoty w ramach jedności Kościoła, tej jedności, ’której Chrystus od początku użyczył swemu Kościołowi; wierzymy, że ta jedność trwa nieutracalnie w Kościele katolickim i ufamy, że z dniem każdym wzrasta aż do skończenia wieków’" (nr 18; por. Dekret o ekumenizmie nr 4). Celem ekumenicznego zaangażowania jest: "aby przez nieustanne nawrócenie do Pana stało się możliwe dla wszystkich uznanie trwania prymatu Piotra w jego następcach, biskupach Rzymu (...) " [7].

Opublikowana trzy lata później, 30 maja 1995 r. encyklika papieska "Ut unum sint" nie wykazuje zmian w sposobie myślenia Rzymu o ekumenii. Oto niektóre jej fragmenty:

"86. Konstytucja Lumen Gentium, w jednym ze swych podstawowych stwierdzeń, które podejmuje także Dekret Unitatis Redintegratio, głosi, że jedyny Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim. Dekret o ekumenizmie podkreśla, że w Kościele [katolickim] obecna jest pełnia (plenitudo) środków zbawienia. Pełna jedność stanie się rzeczywistością, kiedy wszyscy będą mieli udział w pełni środków zbawienia, które Chrystus powierzył swojemu Kościołowi (...)

88. Kościół katolicki jest świadom, że pośród wszystkich Kościołów i Wspólnot kościelnych to on zachował posługę następcy apostoła Piotra w osobie Biskupa Rzymu, którego Bóg ustanowił "trwałym i widzialnym źródłem i fundamentem jedności" i którego Duch podtrzymuje, aby Kościół uczynił także wszystkich innych uczestnikami tego podstawowego dobra (...)

97. Kościół katolicki zarówno przez swoją praxis, jak i w oficjalnych tekstach, wyraża przekonanie, że komunia Kościołów partykularnych (lokalnych) z Kościołem Rzymu oraz ich Biskupów z Biskupem Rzymu jest w Bożym zamyśle podstawowym warunkiem pełnej i widzialnej komunii (...)" Wspomnieć przy tym trzeba, iż Rzym ma duże problemy z uznaniem Kościołów protestanckich za Kościoły partykularne, szczególnie tych wspólnot, które nie zachowały sukcesji apostolskiej i prawomocnie sprawowanej Eucharystii "[8]

Jednak ekumenizm dla protestantów nie oznacza strukturalnego połączenia się z kościołem katolickim i uznania jego zwierzchnictwa, gdyż nie jest to powszechnie uznane "za słuszny model jedności chrześcijańskiej". Mimo to chrześcijanie ewangelikalni coraz chętniej prowadzą dialog z przedstawicielami kościoła rzymsko-katolickiego, szukając fundamentu, na którym mogliby zbudować "duchową jedność".

W sytuacji, kiedy mamy do czynienia z tzw. "ewangelicznymi katolikami", którzy istotnie uwierzyli prawdziwej Ewangelii i prywatnie kontaktują się z braćmi i siostrami w Panu ze wspólnot protestanckich, prowadząc z nimi rozmowy nt. pewnych doktryn i nauk katolickich, które sami zaczynają kwestionować - trudno to potępiać czy się temu sprzeciwiać. Nawrócony, zbawiony i odrodzony z Ducha katolik ma jedność duchową z odrodzonym ewangelikiem i to juz stało się faktem.

Z drugiej strony zdarza się również, że nieodrodzeni teologowie katoliccy spotykają się z liberalnymi teologami ewangelikalnymi, którzy również głoszą "inną Ewangelię" i wówczas mogą oni uznać, iż "mają ze sobą ekumenię". Jest to jednak w tym wypadku stwierdzenie mylące, gdyż nie jednoczą się oni w Chrystusie, a jedynie osiągają jakieś porozumienie (oparte na kompromisie i powierzchownym "konsensusie") w swoim "dialogu teologicznym".

Zatem zupełnie inne znaczenie mają "spotkania ekumeniczne", których celem jest doprowadzenie do uznania oficjalnej wiary katolickiej za wiarę chrześcijańską i zgodną z nauką Słowa Bożego w podstawowych sprawach - tym samym zwodząc wielu ludzi co do prawdziwego oblicza katolicyzmu.

Przy tej okazji można wspomnieć, iż według oficjalnej nauki Kościoła rzymsko-katolickiego, istnieją jakby "dwa Kościoły": "Kościół Piotra" i "Kościół Marii". "Kościół Piotra" składa się z ochrzczonych katolików, znajdujących się pod pieczą papieża, natomiast w "Kościele Marii" znajdują się wszyscy pozostali chrześcijanie spoza KRK - lub ci katolicy, którzy odeszli ze swego macierzystego kościoła i przeszli do wspólnot ewangelicznych czy też charyzmatycznych. Są to ludzie, których nauka katolicka określa w następujący sposób: "to są ci, którzy powiedzieli Bogu 'tak'" (mimo, iż uczynili to poza "Kościołem-Matką"). Co oznacza "powiedzenie Bogu 'tak'" wg ich definicji? Są to ludzie, którzy zostali ochrzczeni (wszystko jedno, w jakim kościele). Chrzest stanowi bowiem "sakrament wiary" w każdej wspólnocie. Katechizm kościoła rzymsko-katolickiego określił to wyraźnie w kanonie 1271:

"Chrzest stanowi podstawę wspólnoty wszystkich chrześcijan, włącznie z tymi, którzy jeszcze nie są w pełnej społeczności z Kościołem katolickim: 'Ponieważ ludzie, którzy wierzą w Chrystusa i zostali właściwie ochrzczeni, znajdują się, chociaż w niedoskonałej, społeczności z Kościołem katolickim. Usprawiedliwieni przez wiarę dzięki chrztowi, stają się członkami Chrystusa; dlatego mają prawo nazywać się chrześcijanami i słusznie zostali nazwani braćmi przez dzieci Kościoła Katolickiego'. Chrzest stanowi zatem sakramentalną więź jedności, łączącą wszystkich, którzy są przezeń [chrzest] odrodzeni".

W tej części katechizmu wyjaśnia się, dlaczego hierarchia katolicka - począwszy od papieża - może prowadzić braterski dialog i współpracę z "braćmi odłączonymi". Ktoś mógłby w związku z tym zapytać: czemu zamiast cieszyć się z dialogu i dążenia do jedności ewangelikalnych chrześcijan z kościołem rzymsko-katolickim, tak "przesadnie" koncentrujemy się na różnicach doktrynalnych pomiędzy wiarą ewangeliczną, a katolicką? Argument ekumenistów brzmi: "Przecież podstawowe nauki kościoła katolickiego o śmierci Chrystusa na krzyżu i Jego zbawieniu są takie same, a więc i ich ewangelia niczym się nie różni od naszej". Tak może twierdzić tylko ktoś, kto nie zna dokładnie nauki katolickiej w całym jej wymiarze (a także praktyki, która jest nawet ważniejsza niż same słowa), lub celowo przymyka na nią oczy (albo wcale nie dostrzega w niej zgubnych herezji) - w imię źle pojętego "budowania jedności".

Zanim przejdziemy do omówienia sprawy "ekumenii" ewangelikalnych chrześcijan z kościołem katolickim, powinniśmy się najpierw bliżej przyjrzeć ewangelii głoszonej przez tenże kościół.

Poniższe cytaty pochodzą ze współczesnego Katechizmu Kościoła rzymsko-katolickiego, zawierającego przedmowę papieża Jana Pawła II. Katechizm jest oficjalnym podręcznikiem streszczającym całą naukę Kościoła, która nadal obowiązuje (zatem nie mówimy tu wcale o naukach ze średniowiecza czy z XVI wieku). Katechizm ten został opublikowany w 1994 r i jest pierwszym nowym katechizmem, jaki się pojawił po 400-letniej przerwie. Cytujemy z niego niektóre ważne dogmaty. Wytłuszczenia i podkreślenia w tekście pochodzą od autorki.

Chrzest jest konieczny do zbawienia

#1992: "Usprawiedliwienie zostaje udzielone przez chrzest, sakrament wiary. Upodabnia nas ono do sprawiedliwości Boga, który czyni nas wewnętrznie sprawiedliwymi mocą swojego miłosierdzia."

#1999: "Łaska Chrystusa jest darem darmo danym, przez który Bóg obdarza nas swoim życiem wlanym przez Ducha Świętego do naszej duszy, by ją uleczyć z grzechu i uświęcić. Jest to łaska uświęcająca lub przebóstwiająca, otrzymana na chrzcie. Jest ona w nas źródłem uświęcenia. [2 Kor. 5,17-18]"

#2000: "Łaska uświęcająca jest darem habitualnym, stałą i nadprzyrodzoną dyspozycją udoskonalającą samą duszę, by uzdolnić ją do życia z Bogiem i do działania mocą jego miłości."

#1266 "Najświętsza Trójca obdarza ochrzczonego uświęcającą łaską, łaską usprawiedliwienia".

#1213 "Chrzest święty jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego, bramą życia w Duchu (vitae spiritualis iauna) i bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania: 'Chrzest jest sakramentem odrodzenia przez wodę i w słowie"

#1257 "(...) Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego".

#1263 "Chrzest odpuszcza wszystkie grzechy, grzech pierworodny i wszystkie grzechy osobiste, a także wszelkie kary za grzech".

#1250 "(...) Czysta darmowość łaski zbawienia jest szczególnie widoczna przy chrzcie dzieci. Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawialiby je bezcennej łaski stania się dzieckiem Bożym"

"Chrzest bowiem sam w sobie zmierza do osiągnięcia pełni życia w Chrystusie poprzez integralne wyznawanie wiary, Eucharystię i pełną komunię w Kościele".[9]

Zbawienie za pośrednictwem Kościoła

Oficjalna nauka II Soboru Watykańskiego mówi, że jedynie w kościele rzymskim zawiera się "pełnia środków zbawczych".

Drugi Sobór Watykański w dekrecie nt. ekumenizmu wyjaśnia:

"Gdyż wyłącznie poprzez Chrystusowy Kościół Katolicki, który służy uniwersalną pomocą ku zbawieniu, można otrzymać pełnię środków prowadzących do osiągnięcia zbawienia" [#816]

"(...) Każde zbawienie pochodzi od Chrystusa, Głowy - dzięki Kościołowi, który jest Jego Ciałem: opierając się na Piśmie i Tradycji, Sobór naucza, że Kościół, obecnie pielgrzym na ziemi, jest konieczny do zbawienia" [#846]. [por. Dz 4,10.12]

"Przede wszystkim, należy stanowczo wierzyć w to, że Ťpielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół; On to właśnie, podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu (por. Mk 16,16; J 3,5), potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramęť. Tej nauki nie należy przeciwstawiać powszechnej woli zbawczej Boga (por. I Tm 2,4); dlatego Ťtrzeba koniecznie łączyć wzajemnie te dwie prawdy, mianowicie rzeczywistą możliwość zbawienia w Chrystusie dla wszystkich ludzi i konieczność Kościoła w porządku zbawieniať. Kościół jest Ťpowszechnym sakramentem zbawieniať, ponieważ będąc zawsze w tajemniczy sposób złączony z Jezusem Chrystusem Zbawicielem i podporządkowany Mu jako Głowie, w planie Bożym ma nieodzowny związek ze zbawieniem każdego człowieka.[10]

 

Zbawienie przez "dobre uczynki"

Sobór Trydencki (sesja 6, kanon 24) ogłosił: "Jeśli ktokolwiek twierdzi, że sprawiedliwość otrzymana nie jest zachowana oraz pogłębiana przed Bogiem poprzez dobre uczynki, ale iż te uczynki są tylko owocem i oznaka otrzymanego usprawiedliwienia lecz nie powodują wzrostu sprawiedliwości, niech będzie przeklęty"

Sobór Watykański II nie cofnął powyższych przekleństw (anatem).

Czy wedle nauki kościoła katolik może ofiarować Bogu jakiekolwiek "dobre uczynki", aby zapewnić sobie dzięki nim zbawienie? Nie, nie chodzi tu o same uczynki, ale o "Bożą łaskę" uzdalniającą do ich wypełniania - zgodnie z definicją kościoła rzymsko-katolickiego:

"Jeśli ktokolwiek twierdzi, że człowiek może zostać usprawiedliwiony przed Bogiem na podstawie swoich uczynków - czy to spełnionych dzięki własnym zdolnościom, czy też przestrzegając przykazań bez Bożej łaski przez Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęty" [Sobór Trydencki, 6 sesja, kanon 1].

"Dobre uczynki" spełniane przy pomocy "Bożej łaski" (zdefiniowanej wg nauki kościoła katolickiego) mają pomóc katolikowi uzyskać usprawiedliwienie w oczach Bożych. Łaska jest tutaj darem Bożym - ale w sensie nagrody za posłuszeństwo człowieka i jego dobre intencje. Dzięki tej "łasce" otrzymanej w sakramentach, katolik podoba się Bogu i zyskuje zbawienie.

 

Zbawienie przez sakramenty

#1129 "Kościół naucza, że dla wierzących sakramenty Nowego Przymierza są konieczne do zbawienia"

#1117 "Kościół (...) stopniowo rozpoznawał ten skarb [sakramenty]. (...) W ten sposób Kościół uznał w ciągu wieków, że wśród jego obrzędów liturgicznych jest siedem, które są we właściwym sensie sakramentami ustanowionymi przez Chrystusa"

#1127 "Sakramenty godnie celebrowane w wierze udzielają łaski, którą oznaczają. Są one skuteczne, ponieważ działa w nich sam Chrystus: to On chrzci, to On działa w sakramentach, aby udzielać łaski, jaką oznacza sakrament."


#1131 "Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże."

Ekumeniczni apologeci tłumaczą, że sakrament jest udzielany "za darmo", bezwarunkowo; on tylko "potwierdza łaskę". Czyli "sakramenty są właśnie przejawem Bożej łaski, a nie uczynkami". Sakramenty działają "ex opere operato" czyli same swoją mocą, "bez zaangażowania człowieka".

Ale przecież sakramenty są również "uczynkami", bo stanowią WARUNEK zbawienia i polegają na przyjęciu ich z rąk kapłana, a bez ich przyjmowania czy bez uczestniczenia w nich "nie ma zbawienia"! Czyli sama łaska bez tych "znaków", pomimo wiary człowieka, "nie udziela życia Bożego". Bóg został ograniczony do "znaków powierzonych Kościołowi" i nie działa poza sakramentami. W dodatku katechizm przyznaje, że od początku tak nie było, lecz pojawiało się to stopniowo!

O jakich sakramentach mowa?

#1113 "W Kościele jest siedem sakramentów: chrzest, bierzmowanie (chryzmacja), Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, sakrament święceń i małżeństwo" [por Rz 3,20]

# 1129 "'Łaska sakramentalna' jest łaską Ducha Świętego, udzieloną przez Chrystusa i właściwą każdemu sakramentowi.

 

Kościół przebacza grzechy

#986 "Z woli Chrystusa, Kościół posiada władzę odpuszczania grzechów ochrzczonym".

# 1448 "(...) Kościół, który przez biskupa i jego prezbiterów udziela w imię Jezusa Chrystusa przebaczenia grzechów (...)" [por. Mk 2,7; Ef 4,32]

#1493 "Kto chce dostąpić pojednania z Bogiem, musi wyznać przed kapłanem wszystkie grzechy ciężkie, których jeszcze nie wyznawał."

Nauka o czyśćcu

Nic bardziej dobitnie nie ujawnia braku wiary kościoła rzymsko-katolickiego w wystarczalność ofiary Jezusa na krzyżu i oczyszczającą moc Jego krwi, niż nauka o czyśćcu, gdyż wyraźnie stwierdza się tutaj, iż nawet "zbawieni z łaski" ludzie jeszcze muszą się doskonałej oczyścić", zanim Bóg będzie mógł ich przyjąć:

#1030 "Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba."


#1331 "Kościół nazywa Czyśćcem ostateczne miejsce oczyszczenia wybranych, które różni się od ukarania potępionych. Kościół sformułował doktrynę wiary w Czyściec szczególnie podczas soboru florenckiego i trydenckiego. Tradycja Kościoła, czerpiąca z pewnych tekstów Pisma, mówi o ogniu oczyszczającym".

"Jeśli chodzi o mniej poważne błędy, musimy ufać, że przed Sądem Ostatecznym, istnieje ogień oczyszczający. Ten, który jest prawdą mówi, że ktokolwiek wypowiada bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie uzyska przebaczenia ani w tym wieku, ani w przyszłym. Z tego zdania wnioskujemy, że pewne przekroczenia mogą zostać przebaczone w tym wieku, ale inne w wieku, który dopiero nadejdzie."

"Jeśli ktokolwiek twierdzi, że Bóg zawsze przebacza całą karę wraz z winą i że zadośćuczynieniem penitentów jest tylko wiara w to, że Chrystus zapłacił za ich winy, niech będzie przeklęty" (kanon 12 Soboru Trydenckiego)

"Jeśli ktokolwiek twierdzi, że pokuta nadana penitentom, aby odkupili swoje grzechy dzięki Chrystusowi, nie jest wiarą w Boga, ale tradycjami ludzkimi, które zaciemniają naukę o łasce i obraz prawdziwego Boga oraz wystarczalność śmierci Chrystusa, niech będzie przeklęty" (kanon 14)

"Jeśli ktokolwiek twierdzi, że po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia wina jest tak odpuszczona i kara za dług tak wymazana u każdego pokutującego grzesznika, że nie istnieje już kara doczesna w postaci nadanej pokuty w tym świecie lub w czyśćcu zanim mogą się otworzyć bramy Nieba, niech będzie przeklęty" (sesja 6, kanon 30).

Nauka o czyśćcu jest kolejnym ludzkim wymysłem, gdyż nie ma o niej mowy w Słowie Bożym, ani nie była znana w Kościele Pierwotnym. KKK #1031 wyraźnie stwierdza, iż jest to tylko "tradycja".

W Ewangelii Łukasza 16,22-26 czytamy, że po śmierci człowieka, jego los został już ustalony i nie może ulec zmianie. Po śmierci JEST JUŻ ZA PÓŹNO!

W 1 Kor 3,11-16 czytamy, że dzieła wierzących ludzi zostaną poddane sądowi (czy ktoś budował ze złota, srebra, drzewa, siana, słomy itd.), a tym sądem będzie ogień, który wypróbuje (oszacuje) naszą pracę. "Jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień".

Jak widać, ogień sądu nie dotyczy tu zbawienia i oczyszczania się, aby w ogóle wejść do nieba, lecz jedynie nagród, jakie każdy wierzący otrzyma za swoją pracę dla Pana (jeśli budował na fundamencie Chrystusowym).

Maria ma udział w dziele naszego zbawienia i jest Pośredniczką do Boga

#1172 "Maria jest nieodłącznie powiązana ze zbawczym dziełem swego Syna"

Wprawdzie

#970 "Macierzyńska zaś rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego"

ale

#969 "Albowiem wzięta do nieba nie zaprzestałatego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego (...) Dlatego to do Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki"

#966 "Na koniec Niepokalana Dziewica (...) z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego."

Maria zatem wyraźnie pełni rolę Ducha Świętego, gdyż przypisane jej atrybuty należą do Trzeciej Osoby Trójcy: to Duch Święty ma nas pocieszać, wspomagać, wstawiać się za nami, prowadzić nas - to On jest z nami na wieki [Jan 14,16; 14,26; Jan 15,26; Jan 16,23; Rz 8,26-27]. Zatem "Maria" staje się w praktyce jakby częścią Trójcy Świętej (a raczej "czwórcy").

Tymczasem Jezus wyraźnie zaprzeczył, jakoby Marii należała się jakaś szczególna cześć:

"A gdy On to mówił, pewna niewiasta z tłumu, podniósłszy swój głos, rzekła do niego: "Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś. On zaś rzekł: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go" [Łk 11,27-28]



Nauka o transsubstancjacji (przeistoczeniu)

#1333 "W centrum celebracji Eucharystii jest chleb i wino, które przez słowa Chrystusa i wezwanie Ducha Świętego stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Kościół wierny poleceniu Pana nie przestaje czynić, aż do dnia Jego chwalebnego przyjścia, pamiątki tego, co uczynił Chrystus w wigilię swojej męki: 'Wziął chleb...'. 'Wziął kielich napełniony winem...'. Znaki chleba i wina, stając się w tajemniczy sposób Ciałem i Krwią Chrystusa, nie przestają także oznaczać dobroci stworzenia (...)"

W Katechizmie jest również wyraźnie powiedziane, kiedy "Chrystus" się "wciela" w chleb i wino i jak długo w tej postaci pozostaje:

#1377 "Eucharystyczna obecność Chrystusa zaczyna się w chwili konsekracji i trwa, dopóki trwają postacie eucharystyczne. Cały Chrystus jest obecny w w każdej z tych postaci i cały w każdej ich cząstce, a więc łamanie chleba nie dzieli Chrystusa"

Wg oficjalnej nauki kościoła rzymsko-katolickiego, "sakrament Eucharystii zachowuje nas od przyszłych grzechów śmiertelnych" [KKK, #1395]

"Teraz królestwo Boże uobecnia się nade wszystko w sprawowaniu Sakramentu Eucharystii, która jest Ofiarą Chrystusa Pana. W tym sprawowaniu owoce ziemi i pracy ludzkiej - chleb i wino - zostają w sposób tajemniczy, ale rzeczywisty i substancjalny przemienione za sprawą Ducha Świętego i przez słowa szafarza w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Syna Maryi, przez którego królestwo Ojca stało się wśród nas obecne.[11]

Katoliccy apologeci bronią nauki o transsubstancjacji na podstawie słów Jezusa "Ja jestem chlebem żywota" [Jn 6,35]. "Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem" [Jn 6,55].

Kiedy Jezus nauczał swoich uczniów, posługiwał się wyraźnie metaforami i przypowieściami, aby "tajemnice Królestwa Niebios" zostały zakryte dla niewierzących, lecz były zrozumiałe dla ludzi odrodzonych z Ducha Świętego, który daje im właściwe poznanie. Jezus wyjaśniał znaczenie przypowieści swoim uczniom na osobności [Mt 13,11-16].

W innych przypowieściach Jezus powiedział również: "Ja jestem drzwiami" [Jn 10,7]; "Ja jestem krzewem winnym" [Jn 15,1] - aby w ten sposób zobrazować duchową rzeczywistość. Jednak nikt nie twierdzi, że Jezus JEST dosłownie (drewnianymi?) drzwiami lub że dosłownie JEST krzewem. To byłoby absurdalne.

Katolicka nauka upiera się jednak przy literalnej interpretacji słów Jezusa, nie zważając na kontekst całego rozdziału 6 Ew. Jana oraz inne podobieństwa wypowiedziane przez Jezusa, które - logicznie rzecz biorąc - muszą być traktowane metaforycznie, posiadając wymiar duchowy. Jezus jako "chleb żywota" oznacza to samo, co "Słowo stało się ciałem" [Jn 1,14; Jn 6,48-50].

Dzięki temu Słowu uwierzyliśmy w Jezusa jako naszego Zbawiciela i otrzymaliśmy w Nim życie wieczne. To tym Słowem (zawartym w Piśmie Świętym) mamy się karmić, aby wzrastać w poznaniu Boga i dojrzewać duchowo. [Hebr 5,13-14]. Fizyczne spożywanie i trawienie pokarmu /nawet hostii/ nie jest w stanie oczyścić żadnego człowieka z jego grzechów, gdyż grzech jest problemem duchowym i pochodzi z ludzkiego serca [Mt 15,16-19]. To Duch Święty działa w naszym sercu poprzez Boże Słowo, które ma moc dać nam żywot wieczny; w Ew. Jana 6,63 Jezus sam to wyjaśnił:

"Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem."

Apostoł Piotr to zrozumiał i dlatego powiedział: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego" [J 6,68].

Fizyczne ciało Jezusa dało nam zbawienie dzięki temu, że oddał je jako ofiarę na krzyżu i odkupił grzech tych, którzy w Niego wierzą [Jn 6,51]. Spożywanie "Jego ciała" (karmienie się Słowem Bożym, którego Jezus jest ucieleśnieniem) i picie "Jego krwi" (czyli przyjęcie Jego ofiary na krzyżu, która oczyszcza nas z wszelkiego grzechu - tylko krew Jezusa ma tę moc i powołujemy się na nią zawsze, gdy zgrzeszymy - Hebr 9,14) jest podstawą wiary chrześcijańskiej i duchowego wzrostu. Nie chodzi tu jednak o dosłowne jedzenie i picie, ale o DUCHOWĄ rzeczywistość. Obchodzenie Pamiątki Wieczerzy Pańskiej ma znaczenie symboliczne i wspomnieniowe [1 Kor 11,24-26]. Bóg nie mógłby nakazać picia krwi "Jezusa" w rozumieniu dosłownym, gdyż zaprzeczyłby wówczas swojemu własnemu przykazaniu:

"Nikt z was nie będzie spożywał krwi, także obcy przybysz, który mieszka pośród was, nie będzie spożywał krwi" [3 Mojż. 17,12].

Podczas składania zwierzęcych ofiar, krew zawsze była oddzielana od ciała, aby nią pokropić człowieka i przywrócić mu czystość w oczach Boga. Nie było nigdy mowy o piciu krwi [Heb 9,7-29].

"Sobór Watykański II twierdzi, że msza jest ofiarą przebłagalną, w której "Chrystus ofiarowuje siebie za zbawienie całego świata (...), i dokonuje się dzieło naszego odkupienia"[12]

"Lecz Eucharystia jest nie tylko pokarmem, ale także ofiarą. Nauka o Eucharystii musi uwzględnić poza Komunią św. jeszcze ofiarę Mszy św., która jest syntezą wszelkiego naszego działania, a która do Komunii przygotowuje i prowadzi. (...) Każda Komunia i Msza św. jest wznowieniem ofiary krzyżowej (1 Kor.11,26), (...) Innymi słowy Eucharystia jest dalszym ciągiem Wcielenia Słowa Bożego, które "ciałem się stało i zamieszkało wśród nas [Jn 1,14]" [13]

Katolicki kapłan ma zatem prawo i obowiązek sprawować ofiarę za odkupienie grzechów wiernych Kościoła - i nie chodzi tu rzekomo o jakąś "nową ofiarę", gdyż wg katolickich apologetów, Eucharystia nie powtarza, lecz "uobecnia" ofiarę Jezusa na krzyżu. Nie zmienia to jednak faktu, że dogmat o Eucharystii, który mówi o "substancjalnej obecności Chrystusa" w martwych elementachwieczerzy Pańskiej, jest ludzkim wymysłem, nieznanym w Kościele Pierwotnym. Pan Jezus powiedział: "To czyńcie na pamiątkę moją" [Łuk. 22,17-19; 1 Kor. 11:24-25].

Katolicy jednak zmienili w swoim katechizmie znaczenie słowa "pamiątka", aby ten biblijny werset zgadzał się z ich nauką:

#1364 "W Nowym Testamencie pamiątka otrzymuje nowe znaczenie. Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa, a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na zawsze na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: 'Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której 'na Paschę naszą ofiarowany został Chrystus', dokonuje się dzieło naszego odkupienia"

Nauka katolicka robi z pamiątki rzeczywistość, podczas gdy pamiątka jest tylko wspomnieniem. Dlatego celowo miesza się tu "pamiątkę" z "uobecnieniem":

#1363 "W biblijnym znaczeniu pamiątka nie jest tylko wspominaniem wydarzeń z przeszłości, lecz głoszeniem cudów, jakich Bóg dokonał dla ludzi. W liturgicznej celebracji tych wydarzeń stają się one w pewien sposób obecne i aktualne. Tak właśnie rozumie Izrael swoje uwolnienie z Egiptu; za każdym razem, gdy obchodzi Paschę, wydarzenia Wyjścia są uobecniane w pamięci wierzących, by według nich kształtowali swoje życie"

"W Nowym Testamencie pamiątka otrzymuje nowe znaczenie, [a gdzie tak jest napisane?]. Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa, a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której 'na Paschę naszą ofiarowany został Chrystus', dokonuje się dzieło naszego odkupienia"

Najpierw stawia się założenie, że pamiątka Paschy w Izraelu w pewien sposób (ale w jaki?) staje się rzeczywistością, chociaż wydarzenia "są uobecniane" jedynie w pamięci wierzących. Potem na podstawie fałszywego, zbudowanego przez siebie założenia, dochodzi się do wniosku, że ofiara Chrystusa jest zawsze aktualna i dlatego za każdym razem [ilekroć] w czasie mszy sprawowana jest ta sama ofiara, dokonuje siędzieło naszego odkupienia [już raz na zawsze dokonane!]

Kościół rzymsko-katolicki naucza, że ofiara Chrystusa trwa na wieki i przejawia się podczas mszy. Biblia mówi, że ofiara Chrystusa została złożona raz na zawsze, a jej skutki trwają na wieki!

#1367 "Ofiara Chrystusa i ofiara Eucharystii są jedyną ofiarą. 'Jedna i ta sama jest bowiem Hostia, ten sam ofiarujący - obecnie przez posługę kapłanów - który wówczas ofiarował siebie na krzyżu, a tylko sposób ofiarowania jest inny. 'W tej Boskiej ofierze, dokonującej się we Mszy świętej, jest obecny i w sposób bezkrwawy ofiarowany ten sam Chrystus, który na ołtarzu krzyża ofiarował samego siebie w sposób krwawy (Sobór Trydencki DS 1743)"

#1405 "Nie mamy pewniejszego zadatku i wyraźniejszego znaku wielkiej nadziei na nowe niebo i nową ziemię, w której zamieszka sprawiedliwość, niż Eucharystia. Istotnie, ile razy celebruje się to misterium, 'dokonuje się dzieło naszego odkupienia' (...)"

Mamy tu do czynienia z typowo katolicką "grą słów". Mówi się o "jednej, jedynej ofierze" jaką była śmierć Jezusa na krzyżu (co jest zgodne z nauka Biblii) po czym neguje się wystarczalność tej JEDNEJ JEDYNEJ ofiary poprzez stwierdzenia takie jak:

"podczas każdej [ilekroć... ile razy] Eucharystii dokonuje się dzieło naszego odkupienia" - to znaczy, że jednak nie "wykonało się" [Jn 19:30], tylko "wykonuje się!"

Poza tym Słowo Boże mówi, że "bez wylania krwi nie ma odpuszczenia grzechów" [Hebr. 9:22], więc po co w ogóle ta "bezkrwawa ofiara"?

Otóż Kościół Katolicki głosi, że śmierć Chrystusa gładzi grzech pierworodny, natomiast grzechy naszego powszedniego życia mogą zostać odkupione poprzez udział w "mszy świętej", spowiedź, komunię - czyli tylko sakramenty, obrzędy, ceremonie religijne: słowem nauki i tradycje ustanowione na przestrzeni wieków, przez ludzi grzesznych i śmiertelnych.

Innym ważnym powodem, aby podtrzymywać naukę o zbawieniu poprzez sakramenty Kościoła, jest chęć trzymania wiernych w ciągłej duchowej zależności od kapłanów, gdyż w ich imieniu składają oni "ofiarę przebłagalną za grzechy żywych i umarłych". W ten sposób kościół rzymski nigdy nie utraci swoich członków, którzy na tym systemie sakramentalnym opierają nadzieję zbawienia zarówno dla siebie jak i swoich bliskich.

#1366 "Eucharystia jest więc ofiarą, ponieważ u-obecnia (czyni obecną) ofiarę krzyża, jest jej pamiątką i udziela jej owoców: (Chrystus), nasz Bóg i Pan, tylko raz ofiarował siebie Bogu Ojcu, umierając na ołtarzu krzyża, dla wypełnienia wiecznego odkupienia ludzi. Ponieważ jednak kapłaństwo nie miało skończyć się wraz z Jego śmiercią (Heb 7,24.27)(...)

[zauważmy jednak, że te fragmenty wyraźnie mówią, iż KAPŁAŃSTWO CHRYSTUSA TRWA NA WIEKI i jest NIEPRZECHODNIE: czyli ON nie przekazuje nikomu swojego urzędu, jak to czynili śmiertelni kapłani (werset 23) I ŻE ON NIE MUSI CODZIENNIE SKŁADAĆ OFIAR! - a nie, że kapłaństwo ludzkie nie miało się skończyć!]

(...) W czasie Ostatniej Wieczerzy, 'tej nocy, której był wydany' (I Kor 11:23), zechciał pozostawić Kościołowi, swojej ukochanej Oblubienicy, ofiarę widzialną (według wymagań ludzkiej natury). Będzie ona reprezentowała ofiarę krwawą, która miała się wypełnić jeden raz na krzyżu, i utrwalała jej pamiątkę po wszystkie wieki (1 Kor 11,23), a zbawcza moc będzie udzielała odpuszczenia grzechów, które codziennie popełniamy (Sobór Trydencki DS 1743)"

#1378 "Obecność prawdziwego Ciała Chrystusowego i prawdziwej krwi w tym sakramencie - jak mówi św. Tomasz - 'można pojąć nie zmysłami, lecz jedynie przez wiarę, która opiera się na autorytecie Bożym"

 

Adoracja Chrystusa obecnego w Hostii

Kościół rzymsko-katolicki wyraźnie wiec głosi wiarę w "Chrystusa Eucharystycznego", który nie jest tożsamy z Chrystusem Ukrzyżowanym, objawionym w Nowym Testamencie. O tym więcej w artykule pt. "Czy Jezus Chrystus i Jezus Eucharystyczny to ta sama Osoba?"

W encyklice papieża Jana Pawła II zatytułowanej "Związek pomiędzy wiarą a rozumem" ("Relationship Between Faith and Reason") czytamy m.in:

"W pewnym sensie wracamy więc do sakramentalnego charakteru Objawienia, a szczególnie znaku Eucharystii (...) w której Chrystus jest naprawdę obecny i żywy, działając poprzez swojego Ducha, a jednakże, jak to powiedział Święty Tomasz "To, czego nie widzisz ani nie pojmujesz, wiara ci potwierdza, pozostawiając naturę daleko w tyle; znak, który się objawia, okrywając tajemnicą wzniosłą rzeczywistość"[14]

Matka Teresa wyraziła swoją katolicką wiarę w "Chrystusa Eucharystycznego" następująco:

"To cudowne móc widzieć pokorę Chrystusa (...) w Jego niezmiennym stanie uniżenia w przybytku [tabernakulum], gdzie zredukował się do takiego małego kawałka chleba, iż kapłan może go trzymać między dwoma palcami" [15]

 

Podsumowanie "Ewangelii" głoszonej przez kościół rzymsko-katolicki

Religie pseudo-chrześcijańskie, do jakich zaliczyć trzeba również katolicyzm, najczęściej opierają się na tzw. "wyznaniach wiary" lub posługują się terminologiami, które w dużej mierze brzmią biblijnie. Jakże inaczej mogłyby zwieść innych chrześcijan? [2 Kor 11,13-15]. I tak kościół rzymsko-katolicki słusznie naucza, że Jezus Chrystus jest Bogiem, Zbawicielem, który umarł na krzyżu za grzechy ludzkości i zmartwychwstał dnia trzeciego:

"Magisterium Kościoła, wierne objawieniu Bożemu, potwierdza, że Jezus Chrystus jest powszechnym pośrednikiem i odkupicielem: ŤSłowo Boże bowiem, przez które wszystko się stało, samo stało się ciałem po to, aby człowiek doskonały zbawił wszystkich i wszystko w sobie złączył. On jest tym, którego Ojciec wskrzesił z martwych, wywyższył i posadził na swojej prawicy, ustanawiając Go sędzią żywych i umarłychť. To zbawcze pośrednictwo zakłada także jedyność zbawczej ofiary Chrystusa, najwyższego i wiecznego Kapłana (por. Hbr 6,20; 9,11; 10,12-14)." [Dominus Iesus, pkt 11]

Jednak zgodność katolicyzmu z nauką biblijną na temat Osoby Jezusa Chrystusa i Jego zbawczego dzieła na tym się kończy.

Kościół katolicki głosi wyraźnie zbawienie z sakramentów, które są rozumiane jako środki łaski. Aby dostąpić zbawienia, trzeba umrzeć w stanie "łaski uświęcającej" i dzięki temu mieć możliwość pójścia do czyśćca. "Ewangelia" w wersji kościoła katolickiego została tak zagmatwana przez wszelkie dodatkowe nakazy, przepisy i praktyki (kult Marii, modlitwy do świętych, wstawiennictwo za zmarłymi itd.), iż trudno się w tym wszystkim zorientować.

Mowa o "łasce" wg. katolickiej teologii dotyczy "łaski sakramentów", a nie zbawienia po prostu przez wiarę w Jezusa Chrystusa [por. Ef. 2,8]. Katolicy muszą szukać prawdziwej Ewangelii nieraz całymi latami, gdyż nie znajdują jej w katechizmie, ani nie jest im głoszona podczas mszy. Dogmat o czyśćcu zaprzecza nauce o pewności zbawienia i wystarczalności ofiary Jezusa na krzyżu. Teologia katolicka, bazując na "środkach łaski", czyli sakramentach, neguje prawdziwy sens ofiary Chrystusa. Ów sakramentalizm czyni z kapłanów pośredników pomiędzy Bogiem a ludźmi, co w praktyce oznacza odrzucenie pośrednictwa Chrystusa lub uznanie go za niewystarczające.

Nikt nie ma prawareprezentować Chrystusa podczas odpuszczania grzechów, bo to jest pośrednictwo [1 Tym. 2,5]. Apostoł Piotr kazał Szymonowi Czarnoksiężnikowi prosić Pana o odpuszczenie grzechu [Dz. Ap. 8,22]. Grzechy wyznawało się i wyznaje tylko Bogu (a braciom, jeśli zgrzeszyło się przeciwko nim).

"Grzech mój wyznałem Tobie i winy mojej nie ukryłem. Rzekłem: wyznam występki moje Panu; wtedy Ty odpuściłeś winę grzechu mego" [Ps 32,5]

Tymczasem Kościół rzymsko-katolicki naucza:

#1456 "Wyznanie grzechów wobec kapłana stanowi istotną część sakramentu pokuty"

Kościół rzymsko-katolicki przyznał sobie władzę odpuszczania grzechów:

#1441 "Tylko Bóg przebacza grzechy. (...) Ponadto, na mocy swego Boskiego autorytetu, Jezus daje tę władzę ludziom, by ją wykonywali w Jego imieniu.".

#1442 "(...) Wykonywanie władzy odpuszczania grzechów powierzył jednak Chrystus władzy apostolskiej, której została zlecona "posługa pojednania" (2 Kor. 5,18)" - sens 2 Kor. 5,18 został tutaj celowo zmieniony: apostoł mówi o głoszeniu ewangelii, a nie o odpuszczaniu grzechów.

#1461 "Na mocy sakramentu święceń biskupi i prezbiterzy mają władzę odpuszczania wszystkich grzechów 'w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego'"

Słowo Boże uczy, że jedyną osobą, przez którą możemy przyjść do Ojca, jest Jezus Chrystus: "Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus" [1 Tym. 2,5]. Jezus rzekł: "Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze Mnie" [Jn 14,6].

Słowa "tylko przeze Mnie" wykluczają pośrednictwo żywych (np. kapłanów), zmarłych (np. świętych), niebiańskich istot (np. aniołów). Jezus wyraźnie przestrzegł nas przed innymi pośrednikami: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto nie wchodzi przez drzwi do owczarni, lecz w inny sposób się tam dostaje, ten jest zlodziejem i zbójcą (...) Ja jestem drzwiami dla owiec" [Jn 10,1.7].

Słowa Jezusa dotyczą również katolickiego dogmatu o pośrednictwie Maryi w dziele zbawienia ludzkości.

Papież Jan Paweł II, dn. 13 czerwca 1987r. modlił się na Jasnej Górze tymi słowami:

"Pani Jasnogórska! Nie przestawaj z nami przebywać! Nie przestawaj powtarzać nam tych słów z Kany Galilejskiej: 'Cokolwiek wam rzecze, to czyńcie'. Nie przestawaj wskazywać na Twojego Syna. Nie przestawaj przybliżać nas do Sakramentu Jego Ciała i Krwi. To wszakże z Ciebie wziął to Ciało i te Krew, które za nas złożył w ofierze Golgoty. Niech trwa na polskiej ziemi to eucharystyczne wychowanie ludzkiej wolności z pokolenia na pokolenie. Szczególnie w tym pokoleniu, na nowo zagrożonym zwątpieniem. Bądź nadal naszą Matką i Wychowawczynią.[16]

Jan Paweł II napisał również:

"W wymiarze ogólnoświatowym, jeśli nastąpi zwycięstwo, to będzie to zasługa Maryi; Chrystus zwycięży poprzez nią, ponieważ pragnie, aby wszelkie zwycięstwa kościoła w czasie teraźniejszym i przyszłym były z nią powiązane".[17]

"O, Mario (...) jako Matka Kościoła, ty nadal nas prowadzisz z twego niebiańskiego przybytku i (...) pomóż nam osiągać coraz to większą świętość poprzez pokonywanie grzechu."[18]

Znane są na świecie liczne objawienia "Maryi", która przekazuje wiernym przesłania z zaświatów. Jednym z takich "proroctw" były słowa skierowane do niejakiej Gladys Quiroga:

"Jestem matką całego Bożego stworzenia: Jestem 'Niewiastą przyodzianą Słońcem' i 'Nową Ewą', która obdarzy ludzkość Światłem. Jestem tą, która sprawi, że ludzie osiągną wieczność. Rozgłaszaj to. Amen, amen".

"Jestem Wieczną Małżonką Ducha Świętego, Matką Boga żywego i moją misją jest zaznaczyć czoła wszystkich ludzi znakiem Żyjącego Boga, tak aby czoła obdarzone tym znakiem zwyciężyły piekło. Pokładajcie we mnie nadzieję, moje dzieci. To ja przyciągnę miłość Boga do ludzi i przebaczenie dla wszystkich, którzy zechcą przyjść do mego Niepokalanego Serca".[19]

W przesłaniu zatytułowanym "Jedność kluczem do nadchodzącego Bożego zwycięstwa", autor zacytował słowa objawienia maryjnego w Fatimie, brzmiące:

"Ten, kto nie jest z papieżem, nie jest z Bogiem, a ten, kto chce być z Bogiem, musi być z papieżem!"[20].

Biskup Fatimy dodał następujące wyjaśnienie:

"Globalny plan Naszej Pani obejmuje każde serce, jest projektem Triumfu Jej Niepokalanego Serca, aby mogła ofiarować swojemu Synowi jedność naszych serc w celu zbawienia świata. Nasza Pani sprawiła, że Jego duchowa rodzina powstała, by pomóc zażegnać ten kryzys, w którym - oczywiście - znajduje się zarówno świat, jak i kościół: kryzys jedności! W istocie, Matka spełnia rolę jednoczenia swoich dzieci - najdonioślejsze zadanie chrześcijańskiej wiary, doskonała misja Jezusa: aby wszyscy byli jedno z Nim i z Ojcem (...)"

Mimo, iż oficjalnie zaprzecza się, jakoby Maria "uzurpowała sobie" miejsce naszego Zbawiciela, stwierdzając że - "Katolicy wierzą, że modlitwy wstawiennicze kierowane do Maryi nie kończą się w Marii, ale w Bogu samym" i "nie pomniejsza ona roli Jezusa jako naszego Pośrednika", to w rzeczywistości dodaje się tutaj nową naukę do prawdy Bożego Słowa i Jego przykazań [por. 5 Mojż. 4,2!] oraz stwarza się dodatkowego pośrednika płci żeńskiej, nazywając ją wyraźnie "Pośredniczką". W praktyce odbiera ona chwałę i modlitwy, które są należne jedynie Bogu. A przecież Pan powiedział: "Nie będziesz miał innych bogów obok mnie" [2 Mojż. 20,3].

Chociaż Maryja nie została oficjalnie "ubóstwiona", to jednak praktycznie funkcjonuje jako "bożek" - zarówno na świętych obrazkach, rzeźbach i ołtarzach jej poświęconych, jak i na wielkich obrazach, do których ludzie pielgrzymują i do których się modlą, oddając cześć "bałwanom" [1 Kor 8,5-6], co Bóg przecież bardzo wyraźnie potępił [2 Mojż. 20,4-6].

W "Zaproszeniu na IV Międzynarodowy Dzień Modlitw ku Czci Pani Wszystkich Narodów" w r. 2000 czytamy:

"Dla wielu uczestników spotkanie to stało się ponownie 'niezapomnianym przeżyciem łaski'. Pozdrowienia przesłane przez 5 kardynałów i 17 biskupów z 17 krajów ze wszystkich kontynentów udowodniły jednoznacznie, że cześć oddawana Pani Wszystkich Narodów stała się sprawą międzynarodową.

W III Międzynarodowym Dniu Modlitwy, który odbył się tradycyjnie w Amsterdamie w 1999 r. wzięło udział już ok. 12 tysięcy pielgrzymów z 80 krajów, w tym 13 biskupów, 2 opatów i ponad 100 kapłanów.

Biskup Sooza Pakiam z Trivandrum krótko po powrocie do Indii napisał: "Jestem dumny, że mogę brać udział w światowej akcji rozpowszechniania modlitwy i obrazu Pani Wszystkich Narodów!" Pewna Belgijka oświadczyła: "Mimo, że juz od 22 lat jestem członkiem Ruchu Odnowy, to jednak uroczystość ku czci Pani Wszystkich Narodów stała się punktem szczytowym w moim życiu religijnym!" [21]

Jednak żaden z apostołów Nowego Testamentu nawet słowem nie wspomina o Marii jako naszej "pośredniczce" do Jezusa i do Boga, której należy się "szczególna cześć" - jest to kolejny wymysł ludzkiej tradycji, która sprzeciwia się wyraźnym przykazaniom Bożym.

Ważne jest zatem, jaką dany kościół głosi Ewangelię, gdyż PRAWDZIWA Ewangelia jest tylko JEDNA [por. Gal 1,6-7], a jeśli wprowadzi się do niej jakiekolwiek zmiany, to tym samym fałszuje się prawdę i zwodzi wielu ludzi. W 1 Kor 15,1-2 apostoł Paweł wyraźnie powiedział, że jakakolwiek zmiana treści Ewangelii prowadzi do zguby tych, którzy "nadaremnie uwierzyli", gdyż "inna ewangelia" nie ma mocy zbawić nikogo.

Czy to możliwe, że katolickie duchowieństwo jest podobne do nowotestamentowych faryzeuszy, którym Jezus zarzucił: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że zamykacie Królestwo Niebios przed ludźmi, albowiem sami nie wchodzicie, ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą" [Mat 23,1-36]?

Inną znamienną cechą pseudo-chrześcijańskiej religii jest nauka o nieomylności jej przywódcy:

"Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra - tzn. gdy sprawuje urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i obyczajów - dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, w jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy Kościoła. [Kanon]. Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych." [22]

Kolejną cechą każdej pseudo-chrześcijańskiej organizacji religijnej jest podważanie (ukryte lub jawne) Pisma Świętego jako ostatecznego autorytetu w sprawach wiary.

W Kościele katolickim papież uznawany jest za "nieomylną Głowę Kościoła", która ma zawsze ostatnie słowo co do każdego punktu w Katechizmie czy wprowadzanego dogmatu. Mimo, że od czasów II Soboru Watykańskiego wierni mogą sami czytać Słowo Boże, jednak interpretacja Pisma należy do papieża, biskupów i księży. W Katechizmie zostało to ujęte w następujący sposób:

"Wierni mogą uzyskać wiedzę na temat Bożego Słowa dzięki Kościołowi Katolickiemu i jego sługom". Katolik musi "przyjąć naukę Boskiego Kościoła w sprawach Wiary, Moralności i Środków Łaski".[23]

Jan Paweł II w swojej wyżej już wspomnianej encyklice zatytułowanej "Związek pomiędzy wiarą a rozumem" zaatakował wiarę biblijną, którą nazywa "biblijnością":

"Widzimy także oznaki powstającego na nowo "fideizmu", który nie potrafi rozpoznać ważnej roli, jaką odgrywa racjonalna wiedza i filozoficzna rozprawa potrzebna do zrozumienia wiary, w istocie konieczna do wiary w Boga. Jednym z obecnie szeroko rozpowszechnionych symptomów tendencji fideistycznych jest "biblijność", która sprawia, że studiowanie i egzegeza Pisma Świętego staje się jedynym kryterium prawdy. W rezultacie Słowo Boże zawiera się jedynie w Piśmie Świętym, eliminując tym samym doktrynę Kościoła, którą bardzo konkretnie podkreślił Sobór Watykański II - przypomniał, że Słowo Boże zawiera się zarówno w Piśmie Świętym jak i w Tradycji. W Konstytucji Dei Verbum zostało to wyrażone bardzo dobitnie: "Święta Tradycja i Święte Pismo stanowią jedyny święty depozyt Bożego Słowa, jaki został powierzony Kościołowi. Przyjmując ten depozyt i jednocząc się z jego pasterzami, Lud Boży pozostaje zawsze wierny nauczaniu apostołów". Pismo Święte nie jest zatem jedynym punktem odniesienia. "Najwyższa zasada jego wiary" pochodzi z jedności, którą Duch stworzył pomiędzy Święta Tradycją, Świętym Pismem i Magisterium Kościoła, co oznacza, że żaden z tych trzech elementów nie może istnieć bez pozostałych"

Jakiej ewangelii naucza zatem widzialna głowa Kościoła rzymsko-katolickiego, najwyższy w nim autorytet? Za przykład niech nam posłuży homilia Jana Pawła II, wygłoszona 13 maja 2000 w Fatimie, która w całej swojej treści zgadza się z doktrynami Kongregacji Nauki Wiary (uprzedniego organu Inkwizycji).

Kongregacja Nauki Wiary ma na celu "potępienie błędów (...) i promowanie zdrowej nauki".[24]

Komisja ta, zajmująca się oficjalną nauką KRK stwierdziła, iż przesłanie z Fatimy "ze swym nawołaniem do nawrócenia i pokuty, przyciąga nas do samego serca Ewangelii". [25]

Kontynuując swoją opowieść o trójce dzieci, które otrzymały słynne objawienie, papież rzekł:

"Lecz Bóg przemówił tylko do Francisco i [powiedział mu] "jaki jest smutny' (...) [Francisco] miał tylko jedno pragnienie (...) 'pocieszyć Jezusa i sprawić, żeby był szczęśliwy'. Nastąpiła w jego życiu zupełna przemiana (...). Poświęcił się życiu duchowemu (...) i osiągnął prawdziwą formę mistycznej jedności z Panem (...) Francisco znosił bez żadnej skargi wielkie dolegliwości spowodowane przez chorobę, na która cierpiał (...). Mały Francisco miał ogromne pragnienie, aby odkupić winy grzeszników przez swoje dobre uczynki i ofiary oraz modlitwy. Życie Jacinty, jego młodszej siostry (...) opierało się na tych samych dążeniach".

Kiedy papież głosi, że "Francisco miał ogromne pragnienie, aby odkupić winy grzeszników przez swoje dobre uczynki i ofiary oraz modlitwy", powtarza tylko wiernym Kościoła dobrze znaną z Katechizmu naukę:

"Zasługa człowieka u Boga w życiu chrześcijańskim wynika z tego, że Bóg w sposób dobrowolny postanowił włączyć człowieka w dzieło swojej łaski [#2008]

Jeśli zaś chodzi o cierpienia Francisca i jego chorobę, nauka kościoła katolickiego mówi:

"Zjednoczenie z męką Chrystusa. (...) Cierpienie - następstwo grzechu pierworodnego - otrzymuje nowe znaczenie: staje się uczestnictwem w zbawczym dziele Jezusa" [#1521]

Kazanie papieża: "(...) Błogosławiona Dziewica pojawiła się tutaj, w Fatimie, aby poprosić mężczyzn i kobiety, by 'przestali obrażać Boga, naszego Pana, który już jest bardzo zagniewany'. To smutek matki kazał jej w ten sposób przemówić, gdyż chodzi tutaj o los jej własnych dzieci. Dlatego też poprosiła tych małych pastuszków: 'Módlcie się, módlcie się dużo i składajcie ofiary za grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt się za nie nie modli ani nie składa za nie ofiar'. Mała Jacinta osobiście odebrała te mękę Naszej Pani, ofiarując się heroicznie jako ofiara za grzeszników (...)"

Papież znowu podkreślił naukę kościoła katolickiego nt. zbawienia dokonanego przy współudziale człowieka, gdyż zakończył swą homilię w ten sposób:

"Moje ostatnie słowa kieruję do dzieci (...). Nasza Pani potrzebuje was wszystkich, abyście pocieszyły Jezusa, który jest smutny z powodu krzywd, jakie zostały mu wyrządzone; on potrzebuje waszych modlitw i ofiar za grzeszników. Poproście waszych rodziców i nauczycieli, żeby was 'zapisali do szkoły' naszej Pani, aby mogła was ona nauczyć stać się jak ci mali pastuszkowie, którzy pragnęli czynić cokolwiek im powiedziała. Mówię wam, ktoś kto trwa w posłuszeństwie i oddaniu Maryji, ten szybciej robi postępy, niż by mu się to udało przez wiele lat własnego wysiłku [bez jej pomocy]. Niech przesłanie jakie niesie ich życie [pastuszków] trwa na wieki i rozjaśnia drogę ludzkości!"

Kodeks kanoniczny kościoła rzymsko-katolickiego określa mianem "apostaty" osobę "odrzucającą w całości wiarę katolicką" [kanon 1364, 751, 194.1, 694.1], mianem "heretyka" - osobę "uporczywie wątpiącą w określone prawdy katolickie" [kanon 751, 1364], natomiast "schizmatykiem" jest osoba "odmawiająca poddania się papieżowi lub poddanej mu wspólnocie kościelnej" [kanon 751, 1364].

W świetle powyższych definicji, każdy nawrócony, tzw. "ewangeliczny katolik" nie może już zwać się bona fide "katolikiem", gdyż odrzuca (lub powinien odrzucić) wiele z nauk praktykowanych przez jego kościół. Czyżby się okazywało, że autentycznie nawrócony "ewangeliczny katolik" wcale nie jest już prawdziwym katolikiem, tylko sam jeszcze o tym nie wie?

 

Kompromis protestantów

Mając powyższe fakty dostępne wszem i wobec, zadziwiające jest, jak wielu protestantów zaczyna ignorować te - jakże istotne - różnice, i szukać "ekumenicznej jedności" z "wyznaniem" rzymsko-katolickim. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia. Ale dzisiaj mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można by bez wahania nazwać "zdradą Reformacji". Dowód na to stanowi m.in. "Wspólna katolicko-luterańska deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu" podpisana w 1997r:

"Najistotniejszym rezultatem jest osiągnięcie 'zgody co do podstawowych prawd tejże nauki o usprawiedliwieniu' (WD, 44). Obydwie strony rezygnują z przedstawiania swojego nauczania na ten temat jako sprzecznego z interpretacją drugiej strony. Wyłania się tu zatem wspólnota wiary w usprawiedliwienie grzesznika za sprawa łaski Bożej w Chrystusie.

Potępienia wydane przez luterańskie Wspólnoty wyznaniowe nie dotyczą nauki Kościoła katolickiego, jaka została przedstawiona w Deklaracji, a z drugiej strony potępienia Soboru Trydenckiego nie dotyczą nauczania Wspólnot luterańskich przedstawionego w tejże Deklaracji (por. WD, 41).

Po wielu cierpieniach, jakich przysporzył Kościołowi, rodzinom chrześcijańskim i milionom wierzących podział chrześcijaństwa zachodniego, to, co wydarzyło się w Augsburgu, może być przyjęte jedynie z wdzięcznością, jako że oznacza nieodwracalny zwrot w relacjach między chrześcijaństwem katolickim i ewangelicko-luterańskim.[26]

We "Wspólnej Deklaracji" [WD] czytamy:

"Zgodnie z II Soborem Watykańskim katolicy powiadają: wierzyć oznacza powierzyć samego siebie całkiem Bogu, który wyzwala nas z ciemności grzechu i śmierci oraz wskrzesza do życia wiecznego. Zgodnie z tym sensem nie można wierzyć w Boga i jednocześnie nie uznawać Słowa jego obietnicy za godne zaufania. Nikt nie może powątpiewać w Boże miłosierdzie i zasługę Chrystusa. Jednak każdy może się martwić o swoje zbawienie, gdy spogląda na własne słabości i niedostatki. Mimo całej wiedzy o własnej zawodności, wierzący może być pewien tego, że Bóg chce jego zbawienia [WD, 4.6.36]

Po bliższym przyjrzeniu się użytemu w powyższym fragmencie, łatwo zauważyć pewien "drobny" (ale jakże istotny) szczegół: Bóg nie wyzwolił, ale "wyzwala". Katolik może być pewien tego, że Bóg chce jego zbawienia, ale nie może być pewien, że jest zbawiony (nawet, jeśli zdarzy mu się zgrzeszyć).

"[Katolicy] pragną podkreślić, że skłonność do sprzeciwiania się Bogu nie zasługuje na karę wiecznej śmierci i nie oddziela usprawiedliwionego od Boga. Gdy jednak usprawiedliwiony oddziela się od Boga umyślnie, wówczas nie wystarcza wznowione przestrzeganie przykazań, lecz musi w sakramencie pojednania przyjąć przebaczenie i pokój przez słowo absolucji, które zostaje nam udzielone mocą pojednawczego dzieła Boga w Chrystusie." [WD, 4.30]

"Wyznajemy wspólnie, że grzesznik zostaje usprawiedliwiony przez wiarę w zbawcze działanie Boga w Chrystusie; zbawienie to zostaje mu darowane w chrzcie jako fundament całego życia chrześcijańskiego." [WD, 4.3.25]

Mamy tutaj do czynienia z kolejną fałszywą nauką dotyczącą Ewangelii, którą głosi Kościół katolicki, a której Marcinowi Lutrowi i innym reformatorom nie udało się zlikwidować, gdyż ich reformacja nie posunęła się wystarczająco daleko.

Mowa tu o tym, że "warunkiem zbawienia jest chrzest". Ale przecież Słowo Boże wyraźnie głosi, iż człowiek zostaje zbawiony, gdy wyzna, że Jezus jest Panem i uwierzy w sercu, że Bóg wzbudził go z martwych [Rz 10,9-10], a nie w chrzcie!

"Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom". Z tego wniosek, że o zbawieniu człowieka decyduje wiara, natomiast chrzest bez wiary jest bezużyteczny. W zrozumieniu ewangelicznym, tym co obmywa człowieka od wszelkiego grzechu, w tym również pierworodnego, nie jest chrzest, lecz krew Jezusa Chrystusa:

"Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu" [1 Jana 1,7]

"Wszyscy ludzie są powołani do zbawienia w Chrystusie. Tylko przez Chrystusa zostajemy usprawiedliwieni, przyjmując w wierze to zbawienie. Z kolei sama wiara jest darem Boga przez Ducha Świętego, który w Słowie i sakramentach działa we wspólnocie wierzących; Duch Święty prowadzi jednocześnie wierzących do odnowy ich życia, którą Bóg doprowadzi do końca w życiu wiecznym." [WD, 4.2.16]

Zrozumieć to można tylko w tym kontekście, że katolik odpada od Boga za każdym razem, gdy zgrzeszy umyślnie [popełni grzech ciężki]. Wtedy musi iść do spowiedzi i przyjąć SAKRAMENT POJEDNANIA za pośrednictwem kapłana, którego moc pochodzi z pojednawczego dzieła Boga w Chrystusie. Skuteczność sakramentu opiera się na zasadzie ex opere operato, czyli jest skuteczny dlatego, że kapłan go udzielił, a grzesznik przyjął. Jeśli popełniwszy grzech ciężki nie zdąży się wyspowiadać, to po prostu TRACI ŁASKĘ USPRAWIEDLIWIENIA, czyli idzie do piekła:

#1472 "Grzech ciężki pozbawia nas komunii z Bogiem, a przez to zamyka nam dostęp do życia wiecznego, którego pozbawienie nazywa się 'karą wieczną' za grzech".

#1446: "Chrystus ustanowił sakrament pokuty dla wszystkich grzeszników w Kościele, a przede wszystkim dla tych, którzy po chrzcie popełnili grzech ciężki i w ten sposób utracili łaskę chrztu oraz zadali ranę komunii kościelnej. Sakrament pokuty daje im możliwość nawrócenia się i odzyskania łaski usprawiedliwienia.

Jeśli katolik popełni grzech powszedni, "wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci, w stanie nazywanym czyśćcem" [# 1472]. Jeśli trafi do czyśćca, rodzina powinna zadbać o to, by płacąc za msze w intencji jego duszy, skrócić mu tam pobyt.

Sakrament to "widzialny znak niewidzialnej łaski". Wg nauki katolickiej, to Kościół dysponuje łaską i dlatego pośrednictwo kapłanów jest niezbędne. Przyjęcie łaski usprawiedliwiającej (które odbywa się nie przez wiarę, ale w SAKRAMENCIE chrztu) nie daje pewności zbawienia, a właściwie daje ją na chwilę - do momentu popełnienia grzechu (czyli umyślnego oddzielenia się od Boga).

(Bardziej szczegółowy komentarz do "Wspólnej Deklaracji" znajduje się w tekście pt. "Wspólna Deklaracja Doktryny o Usprawiedliwieniu - Refleksje" na naszej stronie)

"Wspólna Deklaracja" głosi: "Odnowa ich życia zostanie doprowadzona do końca w życiu wiecznym" - widzimy tu znowu przejaw nauki, że jeszcze nie posiadamy nowego życia w Chrystusie [por. Rz 6,4,11; Gal. 2,20; Ef. 2,6].

Kościół rzymsko-katolicki podpisał deklarację "o usprawiedliwieniu z łaski", ale podstawił po prostu inne znaczenia pod te same terminy, a protestanccy ekumeniści ucieszyli się, że teologia katolicka nareszcie zmieniła formę [pozostawiając treść] i dostosowała się do naszych czasów.

Oto przykłady "zmian":

"Kościół (...) naucza i nakazuje, żeby udzielanie odpustów - które ma dobroczynny wpływ na chrześcijan i zostało zaaprobowane przez święte Sobory - powinno być kontynuowane w Kościele; a także potępia [wyłącza ze społeczności na podstawie anatemy] tych, którzy twierdzą, że odpusty są bezużyteczne, a Kościół nie posiada mocy udzielania ich."[27]

"Biskup Rzymu, jako następca Piotra, stanowi stałe i widzialne źródło oraz fundament jedności, zarówno wśród biskupów jak i całej społeczności wiernych" [28]

W związku z powyższymi cytatami, komentarz do WD ze strony katolickiej brzmi następująco:

"Z drugiej strony, podpis złożony przez Kościół katolicki w Augsburgu nie oznacza, że wyrzeka się on swojej koncepcji Kościoła, Magisterium i Soboru; również porozumienie w sprawie usprawiedliwienia nie upoważnia do takiego wniosku. Zatwierdzenie Wspólnej deklaracji przez władze kościelne nie przekreśla bowiem wiążącego nauczania Soboru Trydenckiego, Watykańskiego I i Watykańskiego II. Katolickie zasady interpretacji Objawienia oraz zróżnicowana struktura wzajemnych odniesień między Pismem Świętym, Tradycja i Magisterium (soborowym i papieskim) zachowują moc normatywna dla jego działań i gestów ekumenicznych.

Jest zatem zrozumiałe, dlaczego wspomniane wyżej formy komunii eucharystycznej byłyby na obecnym etapie ekumenicznej drogi równoznaczne z wyrzeczeniem się prawd wiary, które stanowią część katolickiego Credo. Według doktryny katolickiej przyjęcie komunii św. zakłada bowiem pełną komunię z Kościołem.

Oczywiście to Chrystus zaprasza na Ucztę, w takiej samej mierze w jakiej to On w osobie wyświęconego kapłana sprawuje sakramenty. Niemniej Chrystus działa w sakramentach wówczas, gdy apostołowie i - na mocy prawowitej sukcesji - biskupi i kapłani wypełniają Jego nakaz (Ťto czyńcie na moją pamiątkę"), by uobecniać Jego ofiarę krzyżową i uczestnictwo w rzeczywistości Jego zmartwychwstania. Chrystus jednoczy się zatem ze swoim Kościołem, który jest Jego Ciałem i Oblubienica. Jest więc Ťjedenť w głowie i w członkach swego Ciała. Istotnym warunkiem uczestnictwa w tym jest wyznanie wiary Kościoła, w którym jawi się on - także w sposób widzialny - jako Ciało Chrystusa, a jego jedność jest budowana na fundamencie Chrystusa. Warunkiem uczestnictwa jest zatem chrzest i pełna jedność w wierze Kościoła.

Jeżeli powstają podziały między chrześcijanami z powodu istotnych spraw wiary, muszą oni najpierw pojednać się w wierze, dopiero potem będą mogli sprawować w prawdzie Eucharystię jako wyraz jedności z Chrystusem i miedzy sobą. Rozbieżności doktrynalne dotyczące niezwykle istotnych artykułów wyznania wiary, liturgii i apostolskiego ustanowienia Kościoła nie pozwalają na wspólne sprawowanie Eucharystii.

Tylko jedność w wyznawaniu wiary sprawia także pełną komunię miedzy uczniami oraz między nimi a Chrystusem - Głową ciała, którym jest Kościół. Skoro nie ma jedności w tym, co dotyczy istotnych treści wyznania wiary, to wspólne sprawowanie Eucharystii nie byłoby prawdziwe i ukazywałoby wręcz, że podział chrześcijaństwa jest nie do przezwyciężenia. Byłoby to zatem antyświadectwo, wymierzone przeciw widzialnej jedności Kościoła, której przecież pragnie Chrystus.

W tym kontekście nie jest teologicznie uzasadnione także powoływanie się na osobiste natchnienie ani na rzekome posłuszeństwo swobodnemu działaniu Ducha Świętego, mające jakoby pierwszeństwo przed posłuszeństwem biskupom. Duch Święty nie przekreśla ładu, jaki Chrystus nadal Kościołowi. Duch Święty nie podważa autorytetu kościelnego Magisterium, ale go wspiera. Na pewno zaś dążenie do jedności chrześcijan nie może prowadzić do nowych podziałów, nie można jej też osiągnąć przez przeciwstawienie się papieżowi i biskupom. [29]

Warto tu jeszcze wspomnieć, że WD również spotkała się z krytyką niektórych teologów katolickich i nie została przez nich uznana za prawdziwy przełom:

"(...) Katolicka odpowiedź w sposób całkiem zrozumiały stawia pytanie, czy Wspólna Deklaracja da się w tym punkcie pogodzić z Soborem Trydenckim, który - jak zobaczymy - podaje zasadniczo różną naukę o usprawiedliwieniu. Druga kwestia zmierza prosto do istoty zagadnienia i jest według Oficjalnej Odpowiedzi najpoważniejszą przeszkodą w porozumieniu. Czy usprawiedliwienie polega na przypisaniu nam sprawiedliwości Chrystusa, tak jak to powszechnie twierdzą luteranie, czy też na uzyskaniu wewnętrznej przemiany [w sensie nabycia wewnętrznej (habitualnej) sprawiedliwości - przyp. red] jak nauczał Sobór Trydencki? (...)

Wspólna Deklaracja, chociaż przydatna w tej kwestii, nie pokonała wszystkich trudności. Potrzeba jeszcze dalszej pracy teologów. Deklaracja różni się od dokumentów katolickiego magisterium, które są sporządzane i promulgowane przez osoby pozostające w pełnej komunii z Kościołem rzymskim.

Rzymska Odpowiedź pokazuje, iż katolickie obawy mogą być w sposób uzasadniony wyrażone przez stronę katolicką. To samo przypuszczalnie jest prawdziwe w przypadku luteran. Jednak pomimo wszelkich teologicznych zastrzeżeń z obu stron, podpisanie Deklaracji przy "błogosławieństwie" Papieża Jana Pawła II może stać się ważnym wydarzeniem o znaczeniu symbolicznym. (...) W świetle tej wspólnie wyznawanej spuścizny wiary jesteśmy pewni, iż nasze sformułowania doktrynalne, wyrażone obecnie przy pomocy różnych języków, dadzą się w końcu ze sobą pogodzić. Nasza gotowość do zadeklarowania, iż XVI-wieczne potępienia dotyczące rozumienia usprawiedliwienia nie mają już dziś zastosowania, opiera się na takim właśnie przekonaniu. [30]

Kolejnym ważnym wydarzeniem ekumenicznym ostatniej dekady XX w. był słynny dokument podpisany wiosną 1994 roku w USA, zatytułowany Evangelicals and Catholics Together: The Christian Mission in the Third Millennium (czyli "Chrześcijanie ewangelikalni i katolicy łączą się w misji chrześcijańskiej w trzecim tysiącleciu"). Przywódców ewangelikalnych reprezentowali m.in: Jim Packer, Bill Bright i Chuck Colson.

W dokumencie tym obiecali oni unikać "wykradania owieczek" i zobowiązali się do "wspólnego głoszenia Ewangelii".

Parę lat później został on uzupełniony deklaracją pt. "Dar zbawienia" z dn. 12 listopada 1997 r., podpisany przez przywódców denominacji ewangelicznych i KRK w USA.

Miał on na celu podkreślić, iż chrześcijanie ewangeliczni i katolicy już są "braćmi w Panu" i mają "takie samo" zrozumienie Ewangelii - czyli "daru zbawienia".

Niestety, jest to znowu jedność tylko pozorna - chodziło tutaj głównie o to, aby świat zobaczył, że chrześcijanie się ze sobą łączą i stają się mocno zwartą grupą, zamiast trwać w podziałach. Ale ci, którzy mają podstawową wiedzę teologiczną i biblijną, zdają sobie sprawę z faktu, że prawdziwej jedności i zgody tutaj nie ma.

Można nauczyć się "tolerować herezje, równocześnie nie zgadzając się z nimi" (eufemistycznie zwie się je "odmiennymi poglądami na naukę Biblii"), akceptować je jako "drugą stronę tej samej monety", ale czy tego nauczał Jezus i apostołowie, zwłaszcza w kwestii tak istotnej jak przesłanie czystej Ewangelii? [Mt 16,6.11-12; 1 Tym 1,3-11;Gal 5,2-10]. Jak słusznie ktoś podsumował pseudo-chrześcijańskie religie: "Jeśli się mylą co do Ewangelii, nie jest istotne, jak wiele mają racji co do innych spraw - po prostu są fałszywe".

Trzeba tutaj zaznaczyć, że katolicka reprezentacja podpisała się słowami: "Jesteśmy katolikami, którzy sumiennie dochowują wiary naukom Kościoła katolickiego".

Dokument stwierdza:

"Usprawiedliwienie stanowi centralną część aktu zbawienia, a jego znaczenie było gorąco dyskutowane przez protestantów i katolików."

Następnie przechodzimy do punktów, w których protestanci i katolicy się ze sobą "zgadzają".

"Zgadzamy się, że usprawiedliwienia nie można uzyskać dobrymi uczynkami poprzez własne wysiłki, jest to całkowicie Boży dar, udzielony dzięki czystej Bożej łaskawości , wypływający z miłości, jaką ma dla nas w swoim Synu, który za nas cierpiał i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia. Jezus został 'skazany na śmierć za nasze przewinienia i wzbudzony z martwych dla naszego usprawiedliwienia' [Rz 4,25]. W usprawiedliwieniu, Bóg, na podstawie wyłącznie sprawiedliwości Chrystusowej, ogłasza, iż już nie jesteśmy jego zbuntowanymi nieprzyjaciółmi, ale staliśmy się jego przyjaciółmi, którym nie poczytuje winy i na mocy Jego oświadczenia, tak też jest".

Po uważnej analizie doboru słownictwa można bez przesady stwierdzić, iż dokument ten tak naprawdę wcale nie niweluje nauki katolickiej na temat sposobu "uzyskiwania" sprawiedliwości (najwyżej nie wyjaśnia - czyli pomija - jak katolicy naprawdę te słowa rozumieją), gdyż użyto tu sformułowań:

"(...) [usprawiedliwienie] jest to całkowicie Boży dar, udzielony (...)" [zamiast: "wiara poczytana za sprawiedliwość" - Rz 4,2-3 - bez konieczności "udzielenia" zbawienia przez Kościół w sakramencie chrztu] (...) i na mocy jego (Boga) oświadczenia (na temat "udzielonej sprawiedliwości") tak też jest."

Katechizm kościoła katolickiego naucza:

#1992: "Usprawiedliwienie zostaje udzielone przez chrzest, sakrament wiary. Upodabnia nas ono do sprawiedliwości Boga, który czyni nas wewnętrznie sprawiedliwymi mocą swojego miłosierdzia."

#1999: "Łaska Chrystusa jest darem darmo danym, przez który Bóg obdarza nas swoim życiem wlanym przez Ducha Świętego do naszej duszy, by ją uleczyć z grzechu i uświęcić. Jest to łaska uświęcająca lub przebóstwiająca, otrzymana na chrzcie. Jest ona w nas źródłem uświęcenia. [2 Kor. 5,17-18]"

#2000: "Łaska uświęcająca jest darem habitualnym, stałą i nadprzyrodzoną dyspozycją udoskonalającą samą duszę, by uzdolnić ją do życia z Bogiem i do działania mocą jego miłości."

#1446: "Chrystus ustanowił sakrament pokuty dla wszystkich grzeszników w Kościele, a przede wszystkim dla tych, którzy po chrzcie popełnili grzech ciężki i w ten sposób utracili łaskę chrztu oraz zadali ranę komunii kościelnej. Sakrament pokuty daje im możliwość nawrócenia się i odzyskania łaski usprawiedliwienia.

Ktoś może powiedzieć, że "czepiamy się słów" i doszukujemy się "dziury w całym". Być może dla kogoś, kto za wszelką cenę chce znaleźć jedność z tymi, którzy przekręcają prostą Ewangelię, rzeczywiście drobna zamiana słów nie odgrywa wielkiej roli i nie ma żadnego znaczenia. Ale jeśli ktoś dokładnie zna oficjalne dogmaty współczesnego Kościoła rzymsko-katolickiego i nie próbuje ich sobie wytłumaczyć jako "niuanse doktrynalne", ten wie, że użycie zwrotu "udzielona" łaska ma tutaj kapitalne znaczenie, które stanowi właśnie zasadniczą różnicę. Ap. Paweł w Liście do Filipian 3,9 napisał:

"I znaleźć się w Nim, nie mając własnej [habitualnej] sprawiedliwości, opartej na zakonie [lub sakramentach], lecz tę, która wywodzi się z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary (...)"

Podobnie ma się sprawa z naiwnym twierdzeniem niektórych protestantów, iż Kościół katolicki naprawdę naucza, że "zbawienie otrzymuje się z wiary, jako Boży dar".

Cytuje się tutaj odpowiednią formułkę - tzw. credo, które brzmi nawet biblijnie. Jednak trzeba się również i tutaj wgłębić w prawdziwe znaczenie tych słów - czyli: "co tak naprawdę ma na myśli kościół katolicki" - czy aby to samo, co mówi Słowo Boże? Wyjaśnienie znajdujemy w Katechizmie:

#169 "Zbawienie pochodzi od samego Boga; ponieważ jednak życie wiary otrzymujemy za pośrednictwem Kościoła, on jest naszą Matką: 'wierzymy w Kościół jako Matkę naszych nowych narodzin, a nie w Kościół jako sprawcę naszego zbawienia'.

#168 "Kościół jest zatem tym, który wierzy pierwszy, i ten sposób prowadzi, karmi i podtrzymuje naszą wiarę. (...) To właśnie dzięki Kościołowi przez chrzest otrzymujemy wiarę i nowe życie w Chrystusie"

Z tego wniosek, że chociaż wiara pochodzi od Boga jako jego dar dla ludzi i to On jest sprawcą zbawienia, jednak to KOŚCIÓŁ przez chrzest udziela wiary (i łaski), dając ochrzczonemu nowe życie w Chrystusie. Jest to bardzo sprytny sposób na przekręcanie prawdziwej Ewangelii ku zgubie milionów ludzi, którzy w to wierzą i w tym pokładają nadzieję zbawienia.

To właśnie Kościół Katolicki, jako jedna ze stron deklaracji, naucza, iż to ON (tzw. "Matka Kościół") "posiada moc udzielania środków zbawczych" (patrz: Katechizm Kościoła Katolickiego), to Kościół poprzez swoje sakramenty w istocie "obdarza wiernych łaską zbawienia", mimo iż ta "łaska darmo została przez Boga dana" (i bynajmniej nie ma tu mowy o "zbawieniu z łaski dzięki tylko wierze w Chrystusa", gdyż wg nauki Kościoła katolickiego to stanowczo za mało). W tym punkcie mamy do czynienia z kompromisem, na jaki musieli pójść ewangeliczni chrześcijanie, przyjmując powyższy - katolicki - dobór słów.

Tak więc trudno tu mówić o autentycznej "zgodzie" w sprawie nauki o usprawiedliwieniu (która stanowi przecież samą istotę Ewangelii).

"Mimo, iż cieszymy się z jedności jaką odkryliśmy i jesteśmy przekonani, że fundamentalne prawdy na temat daru zbawienia zostały potwierdzone, rozpoznajemy fakt, że istnieje jeszcze wiele powiązanych z tym tematem pytań i kwestii, które wymagają dalszego zbadania.

Wśród nich znajdują się takie nauki jak "odrodzenie przez chrzest", Eucharystia i łaska sakramentalna; historyczne znaczenie słowa "usprawiedliwienie" w kontekście całej doktryny chrześcijańskiej; twierdzenia, że mimo zbawienia tylko z wiary, wiara ta nigdy nie jest wystarczająca (sama); różne rozumienie zasług, nagród, czyśćca i odpustów; oddawanie czci Marii i zasługi świętych w procesie zbawienia; oraz możliwość zbawienia tych, którzy nie słyszeli Ewangelii".

Zadziwia fakt, iż w pierwszym zdaniu "ewangeliczni" chrześcijanie potwierdzają, iż mają takie samo zrozumienie Ewangelii i zbawienia, po czym przedstawiają kwestie wielu ważnych dogmatów kościoła rzymsko-katolickiego, które właśnie w bezpośredni sposób zaprzeczają biblijnej nauce o zbawieniu. Traktuje się je tutaj, jakby to były nauki o "drugorzędnym znaczeniu", a nie jawnie negujące rzekoma "zgodność".

Pismo Święte nie opiera mocy zbawienia na żadnych rytuałach i liturgii, ale jedynie na sprawiedliwości zawartej w Bożym Synu, której stajemy się uczestnikami tylko i wyłącznie poprzez wiarę w Niego i przyjęcie tej ofiary jako wystarczającej do zapłacenia za nasze grzechy. Jeśli ktokolwiek próbuje cokolwiek do tej Ewangelii dodać, czekają go za to poważne konsekwencje.

Jeśli chodzi o uczestnictwo "świętych" w dziele zbawienia wiernych Kościoła, nauka katolicka jest jasna:

#1475 "W komunii świętych 'między wiernymi, czy to uczestnikami niebieskiej ojczyzny, czy to pokutującymi w czyśćcu za swoje winy, czy to pielgrzymującymi jeszcze na ziemi, istnieje wiec trwały węzeł miłości i bogata wymiana wszelkich dóbr'. W tej przedziwnej wymianie świętość jednego przynosi korzyść innym o wiele bardziej niż grzech jednego może szkodzić innym. I tak odwołanie się do komunii świętych pozwala skruszonemu grzesznikowi wcześniej i skuteczniej oczyścić się od kar za grzech.

#1476 "Duchowe dobra płynące z komunii świętych nazywamy także skarbcem Kościoła. 'Nie jest on zbiorem dóbr, gromadzonych przez wieki na kształt materialnych bogactw, lecz nieskończoną i niewyczerpaną wartością, jaką mają u Boga zadośćuczynienia i zasługi Chrystusa Pana, ofiarowane po to, by cała ludzkość została uwolniona od grzechu i doszła do łączności z Ojcem. Stanowi go sam Chrystus Odkupiciel, w którym są i działają zadośćuczynienia i zasługi płynące z Jego odkupienia".

#1477 "Poza tym do tego skarbca należy również rzeczywiście niewyczerpana, niewymierna i zawsze aktualna wartość, jaką mają przed Bogiem modlitwy i dobre uczynki Najświętszej Maryi Panny i wszystkich świętych, którzy idąc śladami Chrystusa, dzięki jego łasce, uświęcili samych siebie i wypełnili posłanie otrzymane od Ojca. W ten sposób, pracując nad własnym zbawieniem, przyczynili się również do zbawienia swoich braci w jedności Mistycznego Ciała".

Religia Rzymu deklaruje również:

#958 "Komunia ze zmarłymi. 'Uznając w pełni tę wspólnotę całego Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, Kościół pielgrzymów od zarania religii chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a ponieważ 'świętą i zbawienną jest myśl, by modlić się za umarłych (...). Nasza modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się skuteczne ich wstawiennictwo za nami"

W wyniku działań ekumenicznych, postępujących już od wielu dekad, oraz podobnych deklaracji, niektórzy przywódcy z kościołów ewangelicznych i charyzmatycznych ogłaszają całemu światu:

"Usuwam ze swojego słownika słowo "protestant" (...) nadszedł czas, aby katolicy i pozostali chrześcijanie połączyli się w jedno" [Paul Crouch, założyciel chrześcijańskiej stacji telewizyjnej TBN]

Zupełnie, jakby nie byli świadomi faktu, że cytowana powyżej umowa podpisana przez protestantów i katolików (ETC) w efekcie sprytnie zapobiega ewangelizowaniu katolików (potępianemu dzisiaj jako "prozelityzm"), gdyż fałszuje prawdziwą Ewangelię i przydaje wiarygodności naukom Kościoła rzymsko-katolickiego, jako zgodnym ze Słowem Bożym w podstawowych sprawach doktrynalnych.

W 34-stronicowym dokumencie zatytułowanym 'Ewangelizacja, Prozelityzm i Wspólne Świadectwo' czytamy oficjalne sprawozdanie z dialogu katolicko-zielonoświątkowego, prowadzonego w latach 1990-1997. Rezultat tego dialogu podsumowany jednym zdaniem brzmi:

'Zielonoświątkowcy nie powinni już ewangelizować katolików; czyniąc to bowiem uprawiają prozelityzm, co jest niewłaściwe. Powinniśmy się raczej połączyć w naszym wspólnym świadectwie'.

Przytoczmy tutaj komentarz jednego z amerykańskich teologów ruchu zielonoświątkowego:

''Ewangelizacja, Prozelityzm i Wspólne Świadectwo' (EPCW) stwierdza: 'Wspólne świadectwo oznacza, że razem stoimy i dzielimy się świadectwem tej samej wiary'

Moim zdaniem katolicy i zielonoświątkowcy nie 'zgadzają się co do podstawowej treści Ewangelii', jaką stanowi kwestia usprawiedliwienia. Zielonoświątkowcy generalnie potwierdzają naukę Reformacji, która głosi, że usprawiedliwienie otrzymujemy tylko z łaski przez wiarę w Chrystusa i nic innego. Owa doskonała sprawiedliwość Chrystusowa zostaje przypisana pokutującemu grzesznikowi, niezależnie od uczynków zakonu (Rz 3,28). Dla katolików nie istnieje jednak usprawiedliwienie pochodzące wyłącznie od Chrystusa. Wierzą oni, że Chrystus dał nam możliwość zbawienia, ale stanowi On tylko jeden ze środków prowadzących do usprawiedliwienia; innymi ważnymi środkami łaski są m.in sakramenty chrztu i Eucharystii, sprawowane przez kościół rzymsko-katolicki /jako ich 'pełnoprawny właściciel'/.

Od zielonoświątkowców wymaga się, by uznali każdą oficjalnie ochrzczoną osobę za duchowo 'odrodzoną'! Ale nawet w obliczu oskarżeń o uprawianie prozelityzmu musimy, tak jak apostoł Paweł, ewangelizować wszystkich, którzy pokładają nadzieję w tej fałszywej 'ewangelii'. Widzę, że najważniejszym celem tego dokumentu jest zastraszenie zielonoświątkowców - albo, co byłoby jeszcze korzystniejsze - wyeliminowanie ich wpływu w krajach, gdzie dominuje Kościół katolicki. Jeżeli ten dokument zostanie oficjalnie przyjęty, zada cios misyjnej służbie zielonoświątkowej. Wystarczy się przyjrzeć Ameryce Południowej. Większość zielonoświątkowców (wg pewnych statystyk misyjnych mowa tu o 90-95%) w krajach Ameryki Płd. została ochrzczona jako niemowlęta. Bardzo nieliczni (jeżeli w ogóle tacy są) mogą zaświadczyć, że słyszeli Ewangelię podczas swego dorastania w Kościele katolickim. Jestem przekonany, że właśnie dlatego KRK traci codziennie 8.000 wiernych, z których większość przechodzi do zborów zielonoswiątkowych.

Katolicy i zielonoświątkowcy mają odmienne pojęcie na temat znaczenia terminu 'zewangelizowany chrześcijanin'. Definicje ewangelizacji i prozelityzmu zostały tu sformułowane w sposób tak subiektywny, że można je dowolnie interpretować. Skoro nie możemy zawsze mieć pewności, kto jest, a kto nie jest chrześcijaninem, określenie 'prozelityzm' nie wydaje się tutaj adekwatne i jest całkowicie pozbawione znaczenia.

Mimo, iż mówi się nam, że 'każdy ma prawo składać świadectwo Ewangelii wszystkim ludziom, włączając w to również innych chrześcijan', całe przesłanie tego dokumentu (EPCW) ma zniechęcić zielonoświątkowców do świadczenia ochrzczonym, praktykującym katolikom. W dodatku mówi się nam, że 'mamy okazywać szacunek innym religiom, z uwagi na 'zbawcze elementy' jakie również w nich są zawarte' (KKK 222-223)[więcej o tym w drugiej części niniejszego artykułu - przyp. red.]

Jezus nie uznał niewierzących Żydów za ludzi zbawionych! Pierwotny Kościół składał się głównie z Żydów, którzy drogą 'prozelityzmu' zostali wyzwoleni z legalistycznej wiary judaizmu i otrzymali życie w Chrystusie.

[Od redakcji: Porównanie to jest oczywiście o tyle niedoskonałe, że zadaniem Prawa Mojżeszowego (zakonu) było doprowadzenie Izraela do Mesjasza [Gal 3,24] i usprawiedliwienia wyłącznie z wiary [Gal 2,16], więc każdy Żyd, który uwierzył w Niego, mógł o sobie powiedzieć, że jest 'Żydem spełnionym' (obrzezanym w sercu i na ciele) [Rz 2,28-29]. Tymczasem Katechizm Kościoła rzymsko-katolickiego nie prowadzi wiernych do zbawienia wyłącznie na podstawie wiary w Chrystusa i Jego zbawcze dzieło ani do bezpośredniej relacji z Nim, lecz do całkowitej zależności od systemu 'bezkrwawych ofiar' i sakramentów udzielanych przez kapłanów. Dlatego 'katolik spełniony' nie jest katolikiem zbawionym.]

(...) Różnice nie do pogodzenia [pomiędzy katolikami a protestantami] doprowadziły do prześladowań. Katolicy sami przyznają, że 'używali gwałtu. (...) A czy zielonoświątkowcy kiedykolwiek stosowali przemoc wobec katolików? O ile mi wiadomo - nigdy!

Jakakolwiek koalicja [katolików z protestantami - red.] mająca na celu zlikwidowanie aborcji i homoseksualizmu w naszym społeczeństwie, nawet jeśli ma słuszne założenia, prowadzi tylko do fałszywej jedności, również strukturalnej. Ani Jezus, ani apostołowie nie jednoczyli się z żadną taką grupą w celu zaprowadzenia zmian moralnych w społeczeństwie. Przykładowo: nie atakowali nawet zła, jakim było niewolnictwo, ale Ewangelia pomogła je usunąć. Z pewnością chrześcijanie powinni głosować w wyborach politycznych i pomagać w zwalczaniu zła, ale nie potrzebują do tego unii społeczno-politycznych [Rz 3,8].

(...) W 1962 r. Generalne zgromadzenie prezbiterów Zborów Bożych (Assemblies of God) jednogłośnie przyjęło uchwałę, która została na nowo podkreślona podczas Generalnego Synodu w 1995 r.:

'Generalny Synod Zborów Bożych nie popiera udziału kaznodziejów lub zborów w żadnych organizacjach ekumenicznych na szczeblu lokalnym, krajowym czy międzynarodowym, aby w ten sposób promować ruch ekumeniczny (...). Wierzymy, że połączenie wielu organizacji religijnych w światowy super-kościół odnajduje swoją kulminację w religijnym Babilonie opisanym w Obj. 17 i 18'. (Artykuł IX, pkt 11).

Znani zielonoświątkowi przywódcy w USA również wypowiadają się otwarcie na temat ruchu ekumenicznego. Przytoczę tutaj słowa prezb. Jamesa K. Bridgesa, skarbnika Generalnego Synodu Zborów Bożych, który przemawiając podczas spotkania z dużą grupą przywódców i osób zajmujących się edukacją, powiedział:

'Wielu chrześcijan w dzisiejszych czasach sprzeciwia się istnieniu tylu denominacji na świecie, ale gdybym miał wybierać pomiędzy denominacjami, jakie powstały po Reformacji, a tą wielką instytucją, jaką stanowi religia Rzymu, która nadal trzyma w więzach niewoli, zabobonów i duchowej ciemnoty niezliczone rzesze wiernych jej ludzi, nie zastanawiałbym się ani chwili. Strzeżcie się współczesnego ruchu ekumenicznego, bo gdy się usunie jego ładną powłoczkę, okaże się, że jest to ta sama, dawna niewola'.

Wierzę, że dr Bridges przemówił tu w imieniu większości zielonoświątkowców. Znajdujemy się w kryzysowym momencie, kiedy trzeba będzie podjąć ważną decyzję. Celem kościoła katolickiego jest zebranie tych, którzy zwą się chrześcijanami i utworzenie z nimi widzialnej jedności. Natomiast celem zielonoświątkowców jest ewangelizowanie ludzi na całym świecie wg chrześcijańskiej nauki Nowego Testamentu. Moim zdaniem są to dwa zupełnie przeciwstawne sobie założenia, a przeciwstawność ta polega na niemożności pogodzenia tak różnych praktyk i doktryn. Z całym szacunkiem dla osób, które stworzyły ów dokument (EPCW), mój wniosek jest następujący: bez wspólnego źródła autorytetu (jakim jest dla nas nauka Słowa) i bez wspólnej Ewangelii nie może być mowy o wspólnym świadczeniu' [31]

Papież Jan Paweł II w swej encyklice Redemptor hominis nawołuje do 'wielkiej wzmożonej i spotęgowanej modlitwy całego Kościoła' słowami: 'I dlatego też kończąc te rozważania gorącym i pokornym wezwaniem do modlitwy pragnę, abyśmy w tej modlitwie trwali złączeni z Maryją, Matką Jezusa, tak jak trwali apostołowie i Uczniowie Pańscy po Wniebowstąpieniu w jerozolimskim Wieczerniku'[32]

Zdaniem O. Napiórkowskiego

'(...) ogłoszenie dogmatu o wniebowzięciu (...) wyjaśniło sytuację i przekreśliło wszelkie iluzje, którym - być może - ulegali niektórzy teologowie zaangażowani w dialogu ekumenicznym. Ogłoszenie dogmatu w r. 1950 powiedziało wszystkim, że nadziei zjednoczenia nie należy opierać na oczekiwaniu chwili, kiedy Kościół katolicki cofnie się z zajętych przez siebie pozycji doktrynalnych'[33]

Kardynał Augustyn Bea, przewodniczący Watykańskiej Komisji ds. Promowania Jedności Chrześcijańskiej, w przypływie szczerości wyraził się tak:

'Intencje Kościoła rzymsko-katolickiego zostałyby całkowicie błędnie zrozumiane, gdyby ktokolwiek potraktował jego obecną otwartość i ekumeniczne działania jako gotowość do ponownego przemyślenia ustalonych dogmatów. Kościół jest przygotowany raczej do (...) przedstawienia ich w sposób bardziej obrazowy i uwspółcześniony'.[34]

Jeśli ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości co do rozumienia ekumenii przez kościół rzymsko-katolicki oraz intencji, z jakimi podchodzi on do 'pojednawczego dialogu' z 'braćmi odłączonymi', przytoczymy dokładnie fragment cytowanego już Dekretu o ekumenizmie 'Unitatis Redintegratio', który jest częścią materiałów ogłoszonych przez Sobór Watykański II.

'(...) Odłączeni od nas bracia, pojedynczo lub w swoich Kościołach czy Wspólnotach, nie cieszą się tą jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał użyczyć hojnie tym wszystkim, których odrodził [przez chrzest - red.] i jako jedno ciało obdarzył nowym życiem, a którą oznajmia Pismo św. i czcigodna Tradycja Kościoła. Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia.

Wierzymy mianowicie, że jednemu Kolegium apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z którym powinni zjednoczyć się całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależący do Ludu Bożego' [35]

 

Podsumowanie

Współczesny ruch ekumeniczny nawołuje do 'jedności w różnorodności', ale dzieje się to niestety kosztem prawdy objawionej w Słowie Bożym, a rezultatem jest (na pewno przez wielu niezamierzonym) przełamanie barier, jakie nadal powinny istnieć pomiędzy prawdą a fałszem. Dlatego niepokoi zjawisko, w którym mamy do czynienia ze zmianą nastawienia chrześcijan do wiary rzymsko-katolickiej, przez wieki uznawanej za fałszywą religię - a wyraźnie pisali o tym uznani wśród protestantów mężowie Boży dawnych wieków - m.in. John Wycliff, Jan Hus, William Tyndale, John Bunyan, Jonathan Edwards, George Whitefield, John Wesley, C.H.Spurgeon, J. C. Ryle, Martyn Lloyd-Jones i inni.

Chodzi więc teraz o to, aby zmienić to 'negatywne nastawienie', otworzyć się na wiarę katolicką i zaakceptować ją bona fide jako 'kościół chrześcijański', który również 'głosi Ewangelię'. I wcale nie mamy tutaj na myśli 'przyłączenia się' denominacji protestanckich do kościoła katolickiego w sposób formalny - wystarczy, że ewangeliczni chrześcijanie uznają, iż 'duchowo jesteśmy jedno z kościołem katolickim i powinniśmy ze sobą współpracować zamiast ich ewangelizować'.

W ramach naprawiania 'spalonych mostów' pomiędzy wyznaniami protestanckimi, a kościołem katolickim, papież Jan Paweł II na spotkaniu z przywódcami różnych denominacji dn. 31.maja 1980 r., powiedział:

'Przede wszystkim - i w ramach ożywionego ruchu w kierunku jedności - nasza osobista i społeczna pamięć musi zostać oczyszczona ze wszystkich konfliktów, niesprawiedliwości i nienawiści z przeszłości. To oczyszczenie może nastąpić przez wzajemne przebaczenie (...)'[36]

Od tamtego czasu papież faktycznie przepraszał inne wspólnoty religijne 'za grzechy synów i córek Kościoła'. Miało to miejsce szczególnie w tzw. 'Roku Jubileuszowym' (AD 2000). Aby zrozumieć, co miał na myśli, warto w tym miejscu przytoczyć tytuł pewnego dokumentu.

'Encyklika Sollicitudo rei socialis Ojca Świętego Jana Pawła II skierowana do biskupów, kapłanów, rodzin zakonnych, synów i córek Kościoła oraz wszystkich ludzi dobrej woli z okazji dwudziestej rocznicy ogłoszenia Populorum progresso' [37]

Wynika stąd, że biskupi, kapłani i rodziny zakonne nie są synami i córkami Kościoła. Czyżby więc grzechy Kościoła nie zostały popełnione przez papieży, biskupów i kapłanów?

Gdyby Jan Paweł II naprawdę poważnie traktował swoją prośbę o wybaczenie, wspomniałby też i wyrzekłby się zarazem, horrorów przeszłości, jakimi było 667 lat Inkwizycji, w której zginęły niezliczone rzesze ewangelicznych chrześcijan [to nie 'synowie i córki Kościoła' odpowiadają za wyroki śmierci wydawane przez czynniki kościelne, powołane przez papieży i biskupów]. Powinien też był oficjalnie wycofać klątwy [anatemy] wygłoszone przez Sobór Trydencki w związku z ewangeliczną doktryną protestancką. Sobór Watykański II tego nie uczynił, choć mógł. Jeżeli papież pragnie przepraszać za grzechy przeszłości popełnione przez swój Kościół, powinien również przeprosić za jego fałszywą ewangelię, heretyckie dogmaty, za swoja własną 'nieomylność' itd. Dopóki tego nie zrobi, nie możemy naiwnie wierzyć, iż mamy do czynienia z 'innym wyznaniem chrześcijańskim'.

Ofiarowanie prawdy na ołtarzu jedności ekumenicznej jest największym błędem, jaki można popełnić w Kościele. Kościół ma być 'filarem i podwaliną prawdy' (1 Tym 3,15), a tymczasem widzialny Kościół ekumeniczny staje się kolejną 'politycznie poprawną' instytucją, w której nie ma Bożej mocy ani Bożego Ducha - jedynie ludzkie metody 'budowania Królestwa Bożego na ziemi', będące w rzeczywistości przyszłym królestwem Antychrysta, co przepowiada Biblia [por.2 Tes 2,4-12; Obj 13; Obj 17 - ludzie będą działać przeciwko Bogu 'jednomyślnie'! - w. 13 i 17].

Powinniśmy sobie zdać sprawę z faktu, że hasła o 'jedności w różnorodności', miłości, braterstwie i pokoju są szeroko rozpowszechniane na świecie i głoszone zarówno przez polityków, jak i niezliczonych guru New Age oraz przywódców innych religii. Ekumeniści powielają ten sam sposób myślenia i nawołują 'fundamentalistów biblijnych' do 'zmiany paradygmatu' (zmiany sposobu myślenia i dostosowania się do współczesnych trendów w świecie). 'Fundamentaliści' (ludzie uparcie trzymający się Słowa) są dzisiaj wyśmiewani, mieszani z błotem, nazywani 'ciemnym, średniowiecznym, sekciarskim zaściankiem', który nie rozumie ważności ekumenicznego przesłania.

Być może wielu ekumenistów nie widzi lub nie chce widzieć, do czego stopniowo prowadzi kompromis z religiami pseudo-chrześcijańskimi, do jakich zalicza się katolicyzm (oraz wiele innych, z którymi niektórzy ewangelikalni przywódcy w USA już osiągnęli 'jedność' w swoich partiach politycznych i działaniach na rzecz podniesienia poziomu moralności społeczeństwa: mowa tu konkretnie o współpracy ewangelikalnych chrześcijan z mormonami, sektą Moona itp.).

W drugiej części artykułu zobaczymy, do czego tak naprawdę zmierza ruch ekumeniczny, którego hasłem stało się znane powiedzenie pragmatyków: 'cel uświęca środki'. Cechą charakterystyczną tego ruchu jest niebywała chęć i umiejętność szukania kompromisu w sprawach, o jakich chrześcijanie dawnych wieków nie chcieliby nawet słyszeć. W ten sposób prawda Ewangelii zostaje poświęcona w imię tzw. 'jedności' i 'światowego pokoju' [1 Tes 5,3]. Hasła o 'budowaniu nowego świata' brzmią zachęcająco, ale co się za nimi tak naprawdę kryje?


Przypisy:

[1] Historia Kościelna Euzebiusza z Cezarei Ks. V, 16,1-5, wyd. Poznań 1924, str. 225.
[2] www.wcc.org
[3] ukazało się w 'The Christian News', 7. listopada 1968 r., str. 22.]
[4] /http://www.apologetyka.katolik.pl/czytelnia/dokumenty/knw/dominus_iesus/index.php /
[5] Pius XII, De Motione oecumenica, 20 grudnia 1949
[6] Pius XII, Mistici Corporis, 29 czerwca 1943
[7] Kontrowersje wokół wypowiedzi Kongregacji Doktryny Wiary', Zwiastun, 21, 1 listopada 1992 r., str. 348 i 349
[8] Zwiastun, nr 21, str. 348.
[9] Dominus Iesus-
[10] Dominus Iesus, pkt 20
[11] Encyklika Jana Pawła II Sollicitudo rei socialis, 30 grudnia 1987
[12] Sobór Watykański II - Dokumenty, Austin Flannery O.P. (Costello Publishing, 1988), vol. 1, str. 114
[13] Eucharystia, str.385: Kodeks Prawa Kanonicznego, 1983 r.
[14] cz. zatytułowana 'Objawienie Bożej mądrości' -'The Revelation of God's Wisdom'
[15] Matka Teresa, 'In The Shadow of the Heart'
[16] http://www.wsd.tarnow.pl/gazety/curenda/archiwum/1-97/r-2.htm
[17] 'Przekraczając Próg Nadziei' - 'Crossing The Threshold Of Hope', 1994
[18] 'All-Night Prayer Vigil Becomes Devotion to Lady of the New Heavenly Goddess' - Kathleen R. Hayes, NRI Trumpet, pazdz.1993, str. 6-14.
[19] Pittsburgh Center For Peace, wiosna 1995.
[20] 'Unity: The Key To God's Coming Victory!', Denis Nolan, Our Lady, Queen Of Peace, Special Edition III, Wiosna 1995, str.32
[21] http://www.voxdomini.com.pl/roz/amsterdam/am2000.htm
[22] Pius XII: Encyklika 'Mystici Corporis Christi' (1943)
[23] Peter Geiermann, C.S.S.R., The Convert's Catechism of Catholic Doctrine' - Tan Books and Publishers, Inc,. 1977 r., str.36,VI.
[24] Catholic Almanac (Huntington, IN 46750: Our Sunday Visitor, Inc., 1998) str.145.
[25] http://www.vatican.va/roman_curia/co.../rc_con_cfaith_doc> _20000626_message-fatima_en.htm
[26] L'Osservatore Romano 6/2001 -
http://www.apologetyka.katolik.pl/odnowa/ekumenizm/refleksje_o_usprawiedliwieniu/index.php
[27] Sobór Watykański II - Dokumenty, Austin Flannery O.P. (Costello Publishing, 1988), vol. 1, str. 71
[28] Sobór Watykański II - Dokumenty, Austin Flannery O.P. (Costello Publishing, 1988), vol. 1, str. 376
[29] L'Osservatore Romano 6/2001 - pełny tekst [30] 'Dwa języki opisu zbawienia -Wspólna Deklaracja luterańsko-katolicka o usprawiedliwieniu' Kard. Avery Dulles SJ
http://www.apologetyka.katolik.pl/odnowa/ekumenizm/dekl_usprawiedliwienie/index.php
[31] 'Response to Evangelization, Proselytism, and Common Witness' - Opal Redin, Assemblies of God, prof. w Central Bible College. Ukazalo się w CBC Theological Journal.
[32] A. Skowronek, Światła ekumenii, PAX, Warszawa, 1984, str. 386.
[33] O. Celestyn Napiórkowski, Spór o Matkę, str. 152.
[34] 'A.D.2000: Millennial Madness', Occult Invasion, Dave Hunt str. 555
[35] Sobór Watykański II: Konstytucje, Dekrety, Deklaracje, wyd. Pallotinum 1967, str. 206
[36] Accattoli, str. 96.
[37] Opublikowano w Rodzinnym tygodniku katolików 'Zorza' nr 13/88