Cechą charakterystyczną religijnego autorytaryzmu jest gorliwość w oczyszczaniu świata z opozycji. Charyzmatyczni dominioniści są przekonani, że nikomu - ani ich przyjaciołom, ani przeciwnikom - nie wolno kwestionować autorytetu apostołów i proroków. Ich władza w Królestwie Bożym musi pozostawać niezagrożona, inaczej nowa jedność ulegnie załamaniu. Dlatego też każdy, kto podważa ich nauczanie i status, musi zostać usunięty z drogi. Śmiałkowie, którzy tego próbowali, zwykle zyskiwali etykietkę agentów Antychrysta popełniających grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Earl Paulk pisze w książce "The Wounded Body of Christ" [Zranione Ciało Chrystusa]: "Dlatego duch antychrysta nie chce uznać, że BÓG JEST TUTAJ W CIELE". Paulkowi chodzi o ciało Chrystusa, podczas gdy Biblia naucza, że On (Jezus) przyszedł w ciele, ale nie pozostaje w ciele na ziemi. Owszem, Bóg zamieszkuje w swoim ludzie zbiorowo [Kościół] i indywidualnie, lecz nie oznacza to, że my stanowimy Jego wcielenie. Chrystus raz wstąpił do nieba w ciele i wydarzenie to już nigdy się nie powtórzy. Określanie osób, które wyznają taki pogląd mianem antychrystów, jest równoznaczne z przypisaniem ignorancji całemu Kościołowi na przestrzeni jego historii. Paulk albo nie rozumie znaczenia inkarnacji albo celowo je zmienia.

Według Biblii duch antychrysta sprzeciwia się Osobie Chrystusa zaprzeczając, jakoby Ten przyszedł w ciele. To właśnie podstawienie zbiorowego Ciała Chrystusa w miejsce Jego ciała do nauczania o Wcieleniu kojarzy się z biblijnym ostrzeżeniem przed duchem antychrysta. Stanowiąc zaprzeczenie faktu, że Jezus przyszedł w ciele, nauczanie to jest równoznaczne z podważaniem biblijnej doktryny o Jego inkarnacji. Apostoł Jan pokazuje wierzącym jak odróżniać tych, którzy trzymają się nauki apostolskiej o narodzeniu Zbawiciela z dziewicy i o zstąpieniu Boga w ludzkim ciele na ziemię od zwodzicieli. Benny Hinn i Ken Copeland uważają, że anty-Chryst oznacza anty-namaszczenie. "To sam diabeł zwalcza namaszczonych". Tłumacząc to stwierdzenie z ich slangu można powiedzieć, że jeśli nie zgadzacie się z ich naukami, należycie do antychrystów ("Nie ruszajcie Bożych namaszczonych"). Oto, dlaczego mogą swobodnie mówić to, co mówią - na przykład "jesteśmy małymi mesjaszami" lub "jesteśmy namaszczeni tak jak Jezus". Są przekonani, że otrzymali misję i że pochodzi ona od Boga. Lecz On [w ramach sądu] może włożyć w serce człowieka pragnienie, które nie będzie służyło Jego Królestwu - tak czyni z armią Joela i czwartym imperium u końca czasów. Jednym z bardziej niepokojących aspektów "nowej rzeczy" jest OCZYSZCZENIE ZIEMI z osobników niepożądanych. Taki jest cel ruchu New Age: najpierw zmienić Kościół, a potem przynieść pokój i jedność na ziemi bez obecności Księcia Pokoju. Ludzie zaangażowani w ten ruch zdają sobie sprawę, że ortodoksyjny Kościół sprzeciwia się powstaniu światowego rządu ich apostołów (wysokich mistrzów). Czyż tylko zbiegowi okoliczności można przypisać fakt, że nowi apostołowie i prorocy mówią dokładnie to samo, co oni? Ci, którzy nie stosują się do ich modelu pięciorakiej służby i nie okazują posłuszeństwa nowemu rządowi zakładanemu właśnie przez "nowych" proroków i apostołów, zostaną usunięci.

Czystka z rąk ruchu New Age ma spaść na wszystkich, którzy odmówią przejścia lucyferiańskiej inicjacji polegającej na doświadczeniu jedności wszystkiego. Będzie to związane z okresem kryzysu na świecie, kiedy to nastąpi oczyszczenie ludzkości z buntowników nie pragnących tego rodzaju jedności. Jak się wydaje, proces ten będzie wymagał nowego namaszczenia i liderów, którzy je przekażą.

Franklin Hall, zwiastun i promotor Późnego Deszczu [Latter Rain] w latach czterdziestych oznajmił: "Grupa synów Bożych będzie miała za zadanie 'rządzić narodami laską żelazną' (Ap. 12,5). Dla tych, którzy nie przyjmą tego zaproszenia do światłości ognia od Ducha Świętego, pozostaje tylko jedna alternatywa: przeciwieństwem światłości jest CIEMNOŚĆ. Dla nich światłość żywota będzie oślepiającym i trawiącym ogniem zniszczenia!" (Franklin Hall, "Subdue The Earth, Rule The Nations" [Poddać sobie ziemię i rządzić narodami], Franklin Hall Ministries, 1966, str. 57.)

"Wśród dominionistów panują różne opinie co do sposobu usunięcia opornych, które można sprowadzić do pięciu możliwości: 1) Bóg w ponadnaturalny sposób uśmierci tych, którzy wystąpią przeciwko Jego apostołom i prorokom; 2) Bóg ześle lub dopuści plagi na opornych; 3) Kościół (lub określeni "zwycięzcy") ogłosi sąd nad opozycją, co pociągnie za sobą jej zniszczenie przez Boga; 4) Kościół, powodowany "koniecznością", użyje siły fizycznej osądzając, skazując i wykonując wyroki (z wyrokami śmierci włącznie) na opozycjonistach; 5) Nastąpi kombinacja wszystkich powyższych rozwiązań." (Al. Dager, "Vengeance Is Ours" [Zemsta należy do nas], str. 96-97).

Jeśli ktokolwiek pamięta fałszywe proroctwo wypowiedziane przez Hinkleya w telewizji TBN [Trinity Broadcast Network - przyp. tłum], zapowiadające "usunięcie wszelkiego zła z oblicza całej ziemi" na 9 czerwca 1994 roku, to warto zaznaczyć, że było to proroctwo typowo dominionistyczne [tzn. wypływające z doktryny Kingdom Now - Królestwo Teraz - przyp. tłum.]. Królestwo Boże miało nadejść po eliminacji zła na świecie. Ten motyw jest słyszany coraz częściej.

Wydawało się, że w tym samym czasie inni otrzymywali przesłania podobnej treści: "Nadszedł czas sądu i oczyszczenia. To musi się stać, aby przygotować mój Kościół (...) To jest oczyszczenie, które usuwa zło z całej ziemi i wyzwala przebudzenie o światowym zasięgu, dzięki któremu miliony ludzi napłyną do Kościoła" (Don Hackman, "The Evangelist"). Wielu innych, jak David Griffis, dyrektor Młodzieży z Misją (YWAM) w Colorado, miało wizje, w których słyszeli głos Pana mówiący "'9 czerwca'. Zobaczyłem tę datę i odebrałem, że jest ona przypisana jakiejś wielkiej katastrofie lub nawet prześladowaniom." Jego żona Terri "położyła runo" by sprawdzić, czy data jest prawidłowa i usłyszała, że 9 czerwca jest PRAWIDŁOWĄ datą (cytujemy za biuletynem Discernment). Ci, którzy szukają tego rodzaju scenariuszy, często słyszą rzeczy sprzeczne z nauczaniem Biblii. Okazało się, że nie tylko data była błędna, lecz sama treść owych "proroctw" pomijała Powtórne Przyjście Chrystusa, a zatem była sprzeczna z Pismem. Ujawnianie i korygowanie tego rodzaju błędów oraz napominanie ich autorów należy do rzadkości w obozie tzw. "Trzeciej Fali" [Third Wave], więc proceder ten trwa i rozwija się w najlepsze.

Takie pomyłki są często owocem uduchowionej interpretacji proroctw zamiast literalnego ich odczytywania we właściwym kontekście. Stąd bierze się teoria, że dziewica (czyli Kościół) jest znowu brzemienna.

"Dziewica-Kościół jest 'w bólach rodzenia' (Ap. 12,1-2) (...) powiadam wam raz jeszcze, że dziewica porodzi dziecko. Zanim Jezus powróci na ziemię, ostatnia dziewica - Kościół stanie się brzemienna obietnicą Bożą. W bólach narodzi się Ciało Chrystusa, podniesione do statusu swej Głowy, czyli Pana Jezusa. Powstanie Oblubienica Chrystusa, objawiona w zbiorowej świętości, mocy i miłości" (Francis Frangipane, "In the Presence of God" [W obecności Bożej] 1994, str. 153-157). Choć niewątpliwie autor myśli jak najlepiej o Kościele, to jednak na tle nauczania Biblii widać wyraźnie, że jego koncepcja zrównuje Kościół z Chrystusem.

Tam, gdzie proroctwo powinno być interpretowane dosłownie, czasami widzimy teologię zastępstwa [błędnie traktującą Kościół jako nowy Izrael - przyp. tłum.] połączoną z nauczaniem Objawionych Synów Bożych [Manifest Sons of God]. Proroctwa dotyczące narodu izraelskiego są przypisywane Kościołowi. Uduchawianie fragmentów Biblii zamiast ich literalnej interpretacji stało się normą, a w takich przypadkach ustalanie ich znaczenia zależy od osoby interpretującej.

Przykładem może być wykład proroctwa o dolinie suchych kości z Księgi Ezechiela 37,1-11. Według interpretacji "duchowej" oznacza ono odrodzenie Kościoła po jego wyjściu z Babilonu (czytaj: oddzielenie się od "starych bukłaków" denominacji chrześcijańskich) ku doskonałej jedności (nauczanie promowane przez Branhama). W wyniku tego procesu wszyscy wierzący osiągną jednomyślność i będą dążyć do jednego celu pod rządami apostołów i proroków w Erze Królestwa.

Inni również mówią o "akcji oczyszczania". Oto proroctwo wypowiedziane przez Glenna Fostera: "Od pewnego czasu oczyszczam Kościół. Teraz jestem gotów oczyszczać narody (...). Ogień, który spadnie jako pierwszy, strawi ofiarę na ołtarzu, którym jest mój Kościół. Następnie spadnie na fałszywych proroków - czyli przywódców okrutnie rządzących światem we własnej mądrości (...) To jest szczególny dzień - czas wyznaczony (...) Oto przywódcy na wzór króla Jehu są gotowi przyjąć świeże namaszczenie. Jehu zastąpi rządy Ahaba i Jezebel (...) na ustach współczesnych Eliaszów jest słowo prorocze, które rzuci ciało Jezebel na pożarcie psom. (Fields of Honey [Miodowe pola], proroctwo wypowiedziane przez Glena Fostera 11 lipca 1994 roku. Cytowane w biuletynie Discernment).

Przede wszystkim musimy zrozumieć, że powyższe proroctwo stosuje starotestamentową typologię w odniesieniu do Kościoła, co jest błędem w świetle nauki Nowego Testamentu. My nie jesteśmy ołtarzem! Nie ma również żadnych Eliaszów ani przywódców jak Jehu - ten człowiek prorokuje według widzenia własnego serca, a teologiczne skrzywienia zdradzają wpływy nauk, którymi się karmił. Oczywiście dla tych, którzy są już dobrze wyćwiczeni w uduchawianiu Pisma, powyższe proroctwo jest całkowicie zrozumiałe. Stosując gnostyckie podejście do interpretacji Biblii można usprawiedliwić każde podstawienie postaci ze Starego Testamentu do dowolnych wydarzeń i procesów zachodzących współcześnie. Nigdzie nie czytamy, żeby którykolwiek z apostołów twierdził, jakoby inny apostoł lub członek Kościoła był jak Mojżesz lub posiadał ducha Zachariasza czy wielu Eliaszów. Oczywiście, można przytaczać przykład Eliasza, lecz dzieje się to w zupełnie innym kontekście.

Ten przeduchowiony system nauczania powinien zostać poważnie zakwestionowany, lecz okazuje się, iż prosząc o podanie biblijnych podstaw takich teorii spotykamy się z niechęcią do dalszej dyskusji.

Tendencja do osądzania uwidacznia się u tych samych osób, które wołają, by "nie osądzać". Ponadto zamiast podjąć rzetelną dyskusję, ludzie ci miotają w stronę adwersarzy oskarżenia o bluźnierstwo i posiadanie ducha antychrysta tylko dlatego, że odważyli się poddać ich nauczanie w wątpliwość. Propagatorzy "nowej rzeczy" jak Benny Hinn, Kenneth Copeland i wielu innych czują się zagrożeni przez tych, którzy proponują przetestowanie ich nauczania w oparciu o Słowo Boże. Chcą zająć pozycję sędziów - i to nie tylko wobec świata, lecz również w stosunku do Kościoła. Pragnąc uniknąć weryfikacji próbują zastraszyć słuchaczy wmawiając im, że każdy, kto ośmiela się skrytykować ich nauki, występuje tym samym przeciwko Bożemu namaszczeniu i uzdrowieniu.

Kenneth Copeland ostrzega: "Pewnego dnia podczas rozmowy na temat nabożeństwa w ostatnią niedzielę usłyszycie: 'Było wspaniale! Chwała Boża była tak potężna, że 16 osób wstało z wózków inwalidzkich, 30 głuchych zaczęło słyszeć, siedmiu chorych na raka zostało uzdrowionych, natomiast brat Pyskacz i siostra Walka padli trupem'" (Voice of Victory [Głos zwycięstwa], październik 1994). Tymczasem apostoł Piotr przemawiając do Ananiasza i Safiry nie wyrażał nadziei na ich rychłą śmierć; była ona efektem natychmiastowego sądu nad dwiema osobami, które okłamały Ducha Świętego.

Rodney Howard-Browne: "'Mówię wam, że jeśli będziecie powstrzymywać Boże dzieło, nie pożyjecie długo!' Robiąc dramatyczny gest w stronę tłumu ostrzegł wszystkich, że tacy jak ja, którzy ośmielają się twierdzić, że to, co robi, nie jest dziełem Boga, popełniają niewybaczalny grzech i nie będzie im to odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym" (Rodney Howard-Browne, Melodyland Christian Center w Anaheim. Cytowane w "Counterfeit Revival" Hanka Hanegraafa, 1997, str. 22).

Benny Hinn oświadcza: "Przeklinam każdego mężczyznę i kobietę, którzy podniosą rękę przeciwko temu namaszczeniu. Przeklinam każdego, kto ośmieli się wypowiedzieć słowo przeciwko tej służbie." (Audycja TBN, wrzesień 1999). To nie jest ostrzeżenie o sądzie wypowiedziane do Kościoła, żeby się upamiętał i powrócił do pierwszej miłości - jest to przekleństwo skierowane do tych, którzy wypowiadają się przeciwko "nowej rzeczy" i służbie Benny Hinna. Ludzie jego pokroju najwyraźniej czują się zagrożeni krytyką swoich nauk. Zastanówmy się - czy Bóg martwi się tym, że ktoś podniesie rękę przeciw Jego namaszczeniu? To jest po prostu śmieszne. Czy którykolwiek z apostołów odgrażał się w ten sposób? Należałoby przypomnieć sobie stwierdzenie Jana i Jakuba, którzy chcieli ściągnąć z nieba ogień na swoich przeciwników. Jezus powiedział im: "Nie wiecie, jakiego ducha jesteście".

To sam Pan przyjdzie i osobiście oczyści ziemię ze swoich wrogów. Kościół nie będzie Mu w tym pomagał - będzie patrzył, jak Jego szata nasiąka krwią Bożych przeciwników. Pismo mówi: "Pomsta do mnie należy". Nie do Kościoła! Atakowanie kogokolwiek i ferowanie wyroków bez merytorycznego odniesienia do Biblii nie jest Bożą metodą rozwiązywania problemów! Jeśli ktoś utrzymuje, że jest prorokiem, a jednocześnie odmawia innym prawa do rozsądzania jego proroctw i próbuje ich zastraszyć, z pewnością nie działa w Bożym namaszczeniu. Wiele osób wydaje się zapominać, że Kościół od początku swego istnienia sprawdzał ogłaszane nauki i jeśli to było konieczne, postępował twardo wobec ich autorów. W dzisiejszych czasach fałszywe nauczanie nie dotyka już tylko jednostek, lecz jest rozpowszechniane za pośrednictwem radia, telewizji, książek i dociera do milionów ludzi. Dlatego też powinno być obnażane publicznie, a internet jest jednym z wielu środków przekazu, które można wykorzystać w tym celu.

Teologia Późnego Deszczu [Latter Rain] i Dominionizmu [Kingdom Now] jest związana z Rekonstrukcjonizmem. Jedną z cech charakterystycznych tego poglądu jest odrzucenie premilenijnej perspektywy na historię i eschatologię na rzecz postmilenializmu.

Premilenializm naucza, że Chrystus powróci na ziemię w ciele podczas Powtórnego Przyjścia przed nastaniem Tysiącletniego Królestwa [Milenium]. Rekonstrukcjonizm podkreśla, że Chrystus nie powróci na ziemię w ciele dopóki Tysiącletnie Królestwo nie zostanie założone i utwierdzone na ziemi przez Kościół. Teologowie Późnego Deszczu [Latter Rain] wywodzący się z kręgów zielonoświątkowych przejęli ten pogląd i rozwinęli go twierdząc, że to właśnie Kościół pełen mocy i chwały będzie rządził światem poprzez apostołów i proroków w okresie Tysiącletniego Królestwa bez osobistej obecności Chrystusa.

Pogląd zwany dyspensacjonalizmem [w skrócie jest to teoria dzieląca historię zbawienia na kolejne epoki zwane dyspensacjami - przyp. tłum] zawsze podkreślał konieczność wyraźnego rozróżnienia pomiędzy Kościołem a Izraelem po wniebowstąpieniu Chrystusa. Bez jego dokonania wszelkie różnice między Kościołem a Izraelem ulegają zatarciu, co powoduje zniekształcenie biblijnej eschatologii. Teologia "Królestwo Teraz" [Kingdom Now] utrzymuje, że od czasu wniebowstąpienia Chrystusa On króluje w niebie, a Kościół rządzi ziemią pokonując kolejnych przeciwników oraz rozszerzając Królestwo Boże i będzie tak czynił aż do końca Milenium [Tysiącletniego Królestwa], kiedy to nastąpi Powtórne Przyjście Chrystusa. Większość rekonstrukcjonistów wierzy, że już żyją w okresie Milenium, w związku z czym Kościół powinien stale rozszerzać swoje panowanie. "Naszym zadaniem jest burzenie bezbożnych warowni tego świata i wznoszenie w ich miejsce świętych instytucji". (Tom Rose, "Christ's Kingdom: How Shall We Build? [Królestwo Chrystusa: Jak je budować?] w: Journal of Christian Reconstruction, lato 1981 cytowane w: "What ever happened to heaven?" Dave'a Hunta). Rekonstrukcjonista George Grant pisze: "Armia Pana powinna podbić ziemię, poddać ją sobie, ustanowić królestwo i rządzić. Chrześcijanie są powołani do prowadzenia wojny. To jest wojna, w której oczekuje się od nas zwycięstwa." (George Grant, Bringing in the Sheaves [Przynosząc plon], American Vision Press, 1985, str. 98). David Chilton uważa, że "naszym celem jest panowanie nad światem pod wodzą Chrystusa - jeśli wolicie, możecie to nazwać przejęciem władzy. [Chrystus] nakazał nam objąć władzę nad światem." Gary North pisze: "Bóg pragnie, by chrześcijanie władali ziemią w Jego imieniu." Tzw. "pluskwa milenijna" miała doskonale pasować do tego planu (North był jednym z głównych zwiastunów tej niedoszłej katastrofy) gdyby lęk przed nią rozszerzył się bardziej, lecz problem okazał się niewypałem dla wszystkich, którzy przy tej okazji chcieli przebudować świat po swojemu.

Celem współczesnych rekonstrukcjonistów (działających pod szyldem dominionizmu) jest przywrócenie człowiekowi władzy nad ziemią, którą Adam stracił w momencie Upadku. Panowanie człowieka zostało mu odebrane, a Bóg straciwszy kontrolę nad światem na rzecz szatana rozpoczął poszukiwania "ludu przymierza", który mógłby stanowić Jego "przedłużenie" lub "wyraz" na ziemi i wreszcie odebrać panowanie szatanowi.

Powyższa teoria jest ważnym elementem teologii Ruchu Wiary [Word of Faith]. Jak pisze Fred Price, "Lecz Bóg musi otrzymać pozwolenie, by działać w świecie na korzyść człowieka. Władza należy do was! Zatem, jeśli człowiek kontroluje wszystko, to kto stracił kontrolę na jego rzecz? Bóg (...) Gdy Bóg oddał Adamowi władzę, oznaczało to, że sam ją stracił. Dlatego Bóg nie może zrobić na tej ziemi nic, dopóki my mu na to nie pozwolimy. Sposobem, dzięki któremu pozwalamy Mu działać, jest modlitwa." (Fred Price, "Prayer: Do You Know What Prayer Is... and How to Pray?" [Modlitwa: Czy wiesz, czym jest modlitwa... i jak się modlić?], The Word Study Bible, 1990, str. 1178).

Powyższe stwierdzenia stanowią podstawę dominionizmu. Człowiek przejmuje kontrolę [dominuje]. Wprawdzie Price posuwa się w słowach dalej niż inni dominioniści, lecz ich sposób rozumowania idzie w tym samym kierunku. Głoszone przez nich "nowe chrześcijaństwo" posiada u podstaw duchowość skoncentrowaną na człowieku, lecz nie ma to nic wspólnego z wiarą raz przekazaną świętym. To my potrzebujemy pozwolenia od Boga, a nie On od nas. Modlitwa służy wykonywaniu Jego woli, a nie forsowaniu naszej.

Karen Wheaton, utalentowana piosenkarka chrześcijańska biorąca udział w programach telewizyjnych Benny Hinna, a teraz współpracująca z Rodem Parsleyem, śpiewa następujące słowa do chwytliwej melodii: "Odbieram to, co moje, to, co ukradł mi diabeł, odbieram to" (publiczność śpiewa razem z nią, powtarzając tę linijkę wielokrotnie). W ten sposób wyznają odebranie diabłu z powrotem swojego zdrowia, domu, dzieci itd. (Krucjata w sali Freedom Hall w Louisville, stan Kentucky, transmitowana w radiu 24 lipca 2000 roku).

Władza nad planetą Ziemia przypadnie Kościołowi, a dokładniej grupie "zwycięzców", którzy poddadzą się przywództwu nowych apostołów i proroków Bożych.

Ern Baxter powiedział w roku 1975: "Mówimy o człowieku osiągającym pełnię samorealizacji i ostateczny cel stojący przed obrazem Boga. Umiłowany zstąpił na ziemię, by stać się Synem-Wzorcem i Doskonałym Człowiekiem, na wzór którego powstanie cała społeczność odkupionych. Jakim był On w swej wcielonej mocy i życiu, takimi staną się oni w zbiorowej mocy i życiu. Celem Boga nie jest odkupienie grupki ludzi, którzy następnie usiądą na przystanku i będą czekać na autobus, aby przyjechał i wyrwał ich z ziemskiego chaosu. On przybył jako Król, by społeczność odkupionych stała się środkiem, za pomocą którego On obejmie suwerenną władzę i nada prawo na odkupionej ziemi. Jesteśmy zbawieni indywidualnie, lecz jako lud otrzymaliśmy zbawienie zbiorowe (...) Lud Boży obejmie rządy i przejmie władzę nad szatanem. Gdy berło jego [Kościoła] mocy wyjdzie z Syjonu, wtedy nada narodom prawo, przepędzi diabła z oblicza Bożej ziemi i wtedy lud Boży wypełni Jego cele i rozpoczną się Jego rządy." (MacPherson "Can The Elect Be Deceived" [Czy wybrani mogą zostać zwiedzeni]" 1986).

Standardowy rekonstrukcjonizm głosi, że Chrystus związał szatana i jego demony w przeszłości poprzez swą śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Wedle jego zielonoświątkowej odmiany (czyli Późnego Deszczu) to Kościół związuje szatana, odbiera mu wszelkie posiadane dobra i włada stosując strategiczną walkę duchową. W tym sensie należy rozumieć nauki Johna Avanziniego, Roda Parsleya, Benny Hinna, R.W. Shambacha i wielu innych mówiących o Roku Jubileuszowym i uwolnieniu Kościoła od długów. Rod Parsley oświadcza: "Tuż przed powrotem Jezusa Chrystusa Bóg przywróci Kościołowi wszystko, co ukradł diabeł". (Audycja w radiu Breakthrough 3 października 1999 roku). Niektórzy traktują to jako zapowiedź przebudzenia finansowego (czy Biblia mówi o czymś takim?), lecz wszyscy są zgodni co do tego, że Kościół musi dysponować uzdrowieniem, uzyskać kontrolę nad bogactwami świata, by skutecznie głosić ewangelię wszystkim narodom i sprowadzić Królestwo Boże na ziemię.

Rick Joyner: "Myślę, że wiecie, iż bogactwo jest w pewnym sensie podobne do energii - nie można go zniszczyć, lecz można przenieść w inne miejsce i uważam, że podczas wielkiego krachu finansowego bogactwa tego świata nie zostaną unicestwione, lecz przeniesione i wierzę, że znacznej mierze przepłyną one ręce wierzących". (chrześcijańska telewizja CBN, 3 stycznia 2000 roku).

Maxwell Whyte pisze, że możemy zostać natychmiast uzdrowieni z choroby poprzez wezwanie krwi, podobnie jak to jest z otrzymaniem Ducha Świętego. (The Power of the Blood [Moc krwi], rozdziały 7-8). Komentując Ef. 5,27 twierdzi on, że "Oblubienica musi zostać przysposobiona i doskonała - bez żadnej duchowej, psychicznej czy fizycznej choroby - w momencie, gdy przyjdzie po nią Oblubieniec". (Whyte, "Christian Life" [Życie chrześcijańskie], str. 39).

Creflo Dollar posuwa się nawet dalej - w jego mniemaniu "Bóg przyjdzie po Kościół bez zmazy czy skazy, więc nie przyjdzie po Kościół zadłużony - przebudzenie musi nadejść zanim powróci Jezus, a On nie powróci po Kościół złamany, nie wróci po Kościół chory lub pogrążony w długach - to byłoby sprzeczne z Jego Słowem. Wrócę po Kościół pełen chwały, bez zmazy czy skazy, co oznacza, że wkrótce muszą nastąpić zmiany". (Program sieci telewizyjnej LeSea, 27 marca 2000 roku). Odbieranie światu materialnego bogactwa i całkowity brak chorób nie są zapowiadane przez Biblię na czasy ostateczne. W rzeczywistości można w niej wyczytać wiele ostrzeżeń na ten temat (np. Jak. 5,1-3; 2 Tym. 3,1; Ap. 3,14).

Premilenializm naucza, że po swoim Drugim Przyjściu Chrystus założy na ziemi literalne, polityczne, Tysiącletnie Królestwo Boże i będzie obecny w ciele, żeby władać światem dokładnie przez tysiąc lat. Wedle tego poglądu milenijne Królestwo Boże jeszcze nie nadeszło. Tymczasem zmodyfikowana wersja rekonstrukcjonizmu wyznawana przez niektórych liderów w kręgach zielonoświątkowych zakłada powstanie elitarnej armii zwycięzców, która pokona wszystkich wrogów Chrystusa, natomiast czynione przez nią znaki i cuda zapewnią jej autorytet i władzę nad światem. Wyznawcy triumfalizmu wierzą, że to na ich ramieniu spocznie władza, a gdy świeckie rządy, władcy i królowie zostaną wreszcie rzuceni pod ich stopy, wtedy Chrystus powróci, oni zaś przekażą Mu królestwo. Zaiste, z trudem można się tutaj doszukać podobieństw z Izaj. 9,6-7. Teoria ta opiera się na idei, że wszelka władza w niebie i na ziemi została dana Jezusowi, a skoro wierzący posiadają tego samego Ducha Świętego co Jezus, to my również posiadamy wszelką władzę na ziemi, tak jak On w niebie; dlatego możemy czynić takie cuda, jakie czynił Jezus, co pomoże nam zmienić najpierw Amerykę, a potem resztę świata. Żaden rząd na świecie nie promuje Bożego prawa do zarządzania sprawami ludzi. W tym miejscu należałoby zadać pytanie, czy cokolwiek uległoby zmianie, gdyby powstała jakaś chrześcijańska forma rządu? W Starym Testamencie Bóg mówił do proroka lub króla jako reprezentantów ludu. Według teologii dominionizmu powinniśmy wrócić do takiej formy rządów, tyle że królem nie byłby Jezus przebywający fizycznie na ziemi. Więc kto?

Rząd Stanów Zjednoczonych jest nie mniej zepsuty niż władze imperium rzymskiego za czasów Chrystusa. Mimo to nie czytamy w Ewangeliach żadnych instrukcji Jezusa, by je zreformować, a jedynie przesłanie o zbawieniu dusz. Czy my, 1900 lat później, możemy uczynić coś, czego mogli dokonać apostołowie i wczesny Kościół z całą jego mocą? Ci, którzy w to wierzą, zamierzają objąć główne stanowiska w dziedzinie edukacji i polityki, by w ten sposób zmienić swój kraj. Historia zna takie próby, podejmowane niegdyś przez kościół rzymskokatolicki. Dlatego nie należy się dziwić, że wiele osób propagujących ten punkt widzenia utrzymuje związki z tym kościołem - jawnie lub skrycie. Cel pozostaje ten sam, a dążenie do niego wymaga wzajemnej [ekumenicznej] współpracy.

Biblia nigdzie nie nakazuje nam reformowania świata. Obserwując przykłady mężów Bożych, którzy mieli ku temu okazję widzimy, iż żaden z nich nie osiągnął tego celu. Ani Józef - drugi po faraonie, ani Estera - żona króla Ahaszwerosza, ani Daniel nie zmienili społeczeństw, w których żyli. Bóg użył ich, by ochronić swój lud, a nie w celu reformy bezbożnych kultur i ich przemiany w teokratyczne państwa Boże. Chrystus nigdy nie próbował reformować złego świata, w którym żył, ani nie pozostawił takich instrukcji swoim apostołom. Ci "przewrócili świat do góry nogami" (Dz.Ap. 17,6) zwiastując ewangelię, a nie wprowadzając wartości chrześcijańskie do kanonu moralnego złych społeczności. Nie oznacza to, że powinniśmy przestać być światłem i solą dla świata, lecz nie oznacza również, że mamy zmieniać prawo państwowe tak, żeby niezbawieni żyli tak, jak zbawieni. Owszem, powinniśmy głosić możliwość zbawienia i obnażać "bezowocne uczynki ciemności". Prawda powinna być wywyższona tak, by fałsz padał martwy na ulicach - powinno się to jednak dziać za sprawą wolnego wyboru, a nie pod presją nakazów prawa. Takie rozwiązania nigdy wcześniej nie skutkowały - stanie się to dopiero wówczas, gdy przyjdzie Chrystus i będzie sprawiedliwie rządził w swoim doskonałym królestwie.

"Reformacja" społeczeństwa może nastąpić jedynie wtedy, gdy jednostki przemienione przez wiarę w Chrystusa wywierają swym życiem pozytywny wpływ na resztę społeczności. Nie można tego dokonać poprzez wprowadzanie praw i nakładanie przepisów, wedle których inni będą wykazywać pozory pobożności bez prawdziwej mocy.

"Bóg postanowił, że my jako Jego lud zanurzymy się w takiej chwale, że sprowadzimy Chrystusa z powrotem na ziemię. Kościół pełen chwały musi uczynić ziemię podnóżkiem Bożych stóp zanim Jezus będzie mógł powrócić." ("The Wounded Body of Christ", Earl Paulk. Cytowane w książce "Joel's Army" Jewel Van der Merwe). Biblia mówi, że niebo jest Jego tronem, a ziemia [już jest] podnóżkiem Jego stóp.

Peter C. Wagner twierdzi: "Wierzę, że właśnie teraz tworzy się rząd Kościoła opisywany w drugim rozdziale Listu do Efezjan i odpowiadający biblijnemu twierdzeniu, że fundamentem Kościoła są apostołowie i prorocy. Wcześniej, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, praktycznie ignorowaliśmy proroków i apostołów, a teraz widzimy, dlaczego tak było. Otóż wchodzimy na nowy poziom modlitwy. Wchodzimy na nowy poziom duchowości. Wchodzimy na nowy poziom w sprawach uzdrowienia i cudów. Wchodzimy na nowy poziom w dziedzinie uwolnienia i wypędzania demonów. W ten sposób wchodzimy w nową erę i nie wiem, czy jest to zbieg okoliczności czy nie, lecz dzieje się to właśnie u progu nowego tysiąclecia" (wywiad w telewizji chrześcijańskiej CBN udzielony 3 stycznia 2000 r.)

Mamy zbyt wielu szefów i zbyt mało sług. Szczególna pozycja i posiadanie władzy łechtają ludzką pychę i upadłą naturę. "Ruch pasterski" [Shepherding Movement] przeistoczył się w "ruch apostolski", którego celem jest objęcie władzy nad Kościołem, a potem nad światem.

Kościół zawiódł, lecz teraz, pod nowym przywództwem "apostołów" podźwignie się i odniesie sukces. John Arnott powiada: "Tak, Panie, zamierzamy wystartować i zrobić, co w naszej mocy, żeby sprowadzić tutaj Królestwo Boże (...) i czyż nie byłoby cudownie, gdyby Pan zaczął poruszać się w mocy i przywrócił Kościołowi właściwą pozycję, abyśmy byli głową, a nie ogonem? (John Arnott, TACF, 19 października 1994 r.) Przede wszystkim musimy zrozumieć, że Chrystus jest Głową Kościoła i dlatego nigdy nie byliśmy ogonem. Jeśli Kościół znajduje się pod rządami Chrystusa, to już jest we właściwym miejscu.

"Gdyż Jezus złożył obietnicę dotyczącą każdego kawałka ziemi na świecie, a Ja powstałem, aby objąć ją w posiadanie. Oto dzień, w którym wyrzucę wszystkich zwodzicieli osiadłych w ziemi prawowicie należącej do mnie. Ziemia należy do Chrystusa i Jego dziedziców, a my mamy pozbawić prawa własności wszystkich, którzy je nabyli nielegalnie. Powstańcie wszyscy, gdyż musimy walczyć o swoje prawa. Czyńcie to, co wam rozkażę, a wtedy z pewnością odzyskamy naszą ziemię." (proroctwo do Jane Williams, Christian Fellowship Church, stan Columbia, 7 kwietnia 1996).

Wydaje się wielce wątpliwe, by Jezus "eksmitował" dzikich lokatorów na swojej ziemi w taki sposób.

Inny pogląd charakterystyczny dla teologii dominionizmu [Kingdom Now] mówi, że Wielki Ucisk nie jest okresem panowania Antychrysta i jego wojny przeciwko ludowi Bożemu, lecz raczej czasem ucisku dla świata, który zostanie poddany Bożemu sądowi wykonywanemu przez Kościół. Scenariusz "armii Joela" jest jednak sprzeczny z biblijną prawdą. Wiele osób przeoczyło fakt, że to Bóg jest źródłem sądu, który zostanie wylany na bezbożników podczas wielkiego ucisku. Niektórzy postrzegają Antychrysta nie jako osobę (nawet nie jako system rządów), lecz jako ducha buntu przeciwko nowej władzy Bożej reprezentowanej przez apostołów i proroków. Są nauczyciele, którzy głoszą, że Antychryst nie jest osobą lecz wszystkim, co sprzeciwia się Bożemu namaszczeniu. Według niektórych interpretacji I Jana 4,2 i II Jana 7 Jezus przychodzący w ciele oznacza Jego boskość manifestującą się w Kościele.

Copeland twierdzi, że Bóg aż do dzisiejszych czasów miał związane ręce. "Lecz powiadam wam, że wszelkie ograniczenia nałożone na Boga od 6000 lat zostaną z Niego zdjęte. Wszelkie ograniczenia nałożone na aniołów od 6000 lat zostaną usunięte. Brzemię zostanie zrzucone - Biblia mówi, że Bóg powstanie niczym wojownik, który zasnął. I rzeczywiście według mojego własnego [Copelanda] tłumaczenia On powstanie, by rozszarpywać i rozrywać. Już dostatecznie długo był wyłączony z gry, a teraz czekają mamy przed sobą fundamentalne sprawy do załatwienia, dlatego wy i ja powinniśmy być na miejscu, kiedy się to wszystko zacznie." (TBN, Jesus Is Lord, 11 stycznia 2000 r.)

Moja Biblia mówi, że Bóg nigdy nie zasypia i nie ma w Nim nawet chwilowego zaćmienia. Wcale nie został "wyłączony z gry", nie udał się na wakacje i nigdy tego nie zrobi.

"Kościół stanowi stopy Jezusa. Bóg obiecał Mu: 'Będę ćwiczył twoje stopy i użyję ich, by zdeptać i zniszczyć twoich wrogów.'" (Francis Frangipane, wypowiedź dla czasopisma Charisma, lipiec 1993 r.)

Szatan i wszyscy wrogowie Boga zostaną rzuceni pod stopy zbiorowego "chłopczyka" [patrz artykuł Tricii Tillin - przyp. tłum.], czyli nowych synów Bożych. W ten sposób wypełni się 1 Kor. 15,25-26: "Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć."

Bóg Ojciec mówi do Syna w Hebr. 1,13: "A do którego z aniołów powiedział kiedy: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich jako podnóżek stóp twoich (...)?"

Hebr. 10,12-13: "Lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej, oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego." Kto uczyni nieprzyjaciół podnóżkiem stóp Jezusa? Bóg Ojciec, a NIE Kościół!

Paulk próbuje wpoić słuchaczom błędne przekonanie, że Jezus był władny powiedzieć "nie" wszelkiej śmierci na ziemi, a teraz oczekuje od Kościoła, że osiągnie Jego władzę i autorytet tak, abyśmy mogli powiedzieć: "Ostatni wróg - czyli śmierć - został pokonany".

Czyżbyśmy zapomnieli o tym, że na przykład "Księga męczenników" Foxa jest pełna historii ludzi, którzy oddali życie za Chrystusa, z apostołami włącznie? A czymże my różnimy się od nich? Święci zawsze będą pokonywać szatana i zło, lecz nie poprzez przejęcie władzy nad światowymi instytucjami czy stworzenie raju w "chrześcijańskim Milenium".

Pismo mówi, że my - święci - zwyciężamy poprzez "krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego", i że "nie umiłowaliśmy życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć" (Ap. 12,11). W mojej Biblii czytam również, że nadchodzi Wielki Ucisk, podczas którego diabeł będzie zwyciężał ówczesnych świętych. Nie ma tam mowy o powstaniu chrześcijańskiego społeczeństwa. Nie powinniśmy jednak ulegać przerażeniu, gdyż ostateczne zwycięstwo należy do nas.