/home/virtualki/71189/public_html/new/templates/up/component.php on line 5
"> Ulica Prosta - I Triumfalizm Trzeciej Fali

Wielu charyzmatyków i zielonoświątkowców będących zwolennikami nauk Ruchu Późnego Deszczu głosi, iż jesteśmy świadkami stopniowej "odnowy Kościoła", która rozpoczęła sie w czasach Marcina Lutra, który przywrócił naukę o zbawieniu polegajacym na usprawiedliwieniu z wiary, z kolei Wesley zapoczątkował ruch uświęcenia, następnie pojawiło się mówienie innymi językami (dzięki przebudzeniu na Azusa Street), a obecnie Duch"przywraca służbę proroków i apostołów", którzy ustanowią nowy rząd w Kościele. Przygotowania te mają na celu doprowadzenie Kościoła do ostatecznego triumfu, jakim ma być jego panowanie na ziemi. George Warnock przedstawił ów plan w swojej książce dotyczącej świąt obchodzonych przez Izraelitów - Chrystus wypełnił Paschę, wylanie Ducha miało odzwierciedlać święto Pięćdziesiątnicy, a Święto Szałasów znajdzie swoje spełnienie w Kościele dni ostatecznych. Kościół będzie wówczas panował nad swymi nieprzyjaciółmi, gdyż otrzyma wszelką moc i władzę - tak jak odebrał ją od swego Ojca Pan Jezus [Mat 28,18].

Według niektórych nauczycieli tego ruchu, "nowa rzecz" przychodziła falami. Paul Cain nazywa obecną falę "Trzecią Falą" (podobnie jak C. Peter Wagner i inni). Istnieje wiele definicji owych "duchowych poruszeń". "Pierwszą falą był ruch zielonoświątkowy (s.16), druga fala to ruch charyzmatyczny (s. 17), a Trzecia Fala jest inna niż poprzednie, lecz zawiera pewne elementy zarówno z pierwszej jak i drugiej fali" (s.18).

Mimo twierdzeń Wagnera, że ten nowy ruch nie zabiegał o utożsamianie go z poprzednimi, są one jednak ze sobą powiązane (C.Peter Wagner "The Third Wave of The Holy Spirit" [Trzecia fala Ducha Świętego]).

Większość uczestników ostatniego "poruszenia Bożego" zgodnie stwierdza, że Trzecia Fala "zawierać będzie wszystko to, co było najlepsze w poprzednich przebudzeniach, a nawet jeszcze więcej". Ogarnie wszystko i przekroczy wszelkie bariery. Kiedy Bóg "wyzwoli swoją potężną falę, zaleje ona wszystkich, począwszy od baptystów, a skończywszy na episkopalnych; od episkopalnych przejdzie z kolei na katolików i każdą inną denominację na obliczu ziemi" (Paul Cain "God Speaking The Second Time" [Bóg mówi po raz wtóry], Konferencja dla liderów, Grace Ministry, 1990).

W swojej broszurce zatytułowanej "The Coming Revival" [Nadchodzące przebudzenie], Rodney Howard-Browne pisze o falach przebudzenia i o tym, jak musimy nauczyć się je odczytywać, "bo jeśli popłyniesz z niewłaściwą falą, zarówno ty jak i twoja rada zborowa - zamiast znaleźć dobry kierunek dla dalszej sluzby - wyląduje roztrzaskana na mieliźnie" (s. 14). Cain powiedział: "Zstąpi na ciebie coś tak silnego, że już nawet nie będziesz pewny, czy istnieje coś takiego jak chrzest w Duchu Świętym - w porównaniu z tym chrztem jaki teraz masz otrzymać" (Paul Cain "Prophecy for the Vineyard" [Proroctwo dla Vineyard], Anaheim Vineyard, 2/1989). Nadchodzi coś większego niż dotychczasowy dar Boży dla Kościoła, którym był ON SAM! Co mogłoby nam zastąpić Boga objawionego w Pismie Świętym? Czy istnieje coś większego lub ktoś większy niż On? Cóż to za ogromna 'fala przypływu' jakiej mamy się spodziewać, obserwując obecnie jej początki?

Pojawiło się to dużo wcześniej niż samo przebudznie w Toronto i Pensacoli. Ludzie słuchali przecież nauczania nt. szukania "Nowej Rzeczy" od czasów Ruchu Późnego Deszczu, który rozpoczął się w 1948 r.

Po wieloletniej ciszy, ruch ten wyszedł z ukrycia w latach 80., by w latach 90. powrócić już na wielką skalę. Wedle nauki biblijnej, to co ma się stać w przyszłości będzie powtórką Pięćdziesiątnicy, a nie czymś zupełnie odmiennym i dotąd niespotykanym. To się może różnić zasięgiem czy liczebnością uczestników, ale nie będzie czymś 'jakościowo nowym' w Kościele. Przeżycie jest i pozostanie to samo, ale będzie nowe dla tych, którzy jeszcze tego doświadczą. W efekcie przyniesie ono w krótkim czasie zbawienie dla całego Izraela (pozostałej resztki) - tak jak to miało miejsce w dniu Pięćdziesiątnicy. Wylanie to dotyczy wlaśnie Izraela, chociaż inni też będą mieli w tym udział. Jednak wg nauki Ruchu Późnego Deszczu, jest ono przeznaczone dla Kościoła, aby przyoblec go w moc i dać mu autorytet, jakiego dotychczas nigdy nie miał.

Bill Britton, jeden z wczesnych przywódców tego ruchu, udzielił nam juz odpowiedzi na pytania dotyczące nauczania Paula Caina. Jezus jako nasz Arcykapłan, został namaszczony i posiadał Ducha bez miary - i wlaśnie to samo boskie namaszczenie, jakie otrzymał Jezus, który był pełen Ducha, zostanie zesłane na całe Jego Ciało tu na ziemi, aż każdy nieprzyjaciel stanie się podnóżkiem Jego stóp. Tego rodzaju namaszczenie nie staje się udziałem niemowląt w Chrystusie, które najwyżej mogą się spodziewać tylko zwykłego chrztu w Duchu Świętym. "To nowe namaszczenie objawi się w momencie adopcji" (Bill Britton, "The Pattern Son" [Syn-Wzorzec], s 23).

Jest to powszechne rozumowanie nauczycieli ruchu Objawionych Synów Bożych i Późnego Deszczu - chodzi o osiągnięcie pełni namaszczenia i panowanie Kościoła. To Kościół ma uczynić ziemię podnóżkiem stóp Jezusa. Chrzest w Duchu jest dla 'niemowląt w wierze', ale istnieje coś lepszego, "na wyższym poziomie", dla dojrzałych chrześcijan - to tzw. "nowe namaszczenie". Stwarzanie niebiblijnego podziału pomiędzy chrztem a "przybraniem" (kiedy to wierzący staną się Bożymi synami) stanowi główną cechę i fundament przebudzeń, jakie miały miejsce na świecie w latach 90. Paul Cain, który w młodości był uczniem Williama Branhama, dobrze zna nauki z tamtych lat (uznane za herezje). Według nich, możemy stać się dokładnie odbiciem Jezusa tu na ziemi. "Jezus był Bogiem w ciele. Musimy być tacy sami jakim On był na tym świecie, a nawet więksi - jeśli chodzi o potęgę i wpływ" (Earl Paulk, The Ultimate Kingdom" [Ostateczne Królestwo], 1986, s 121).

Biblia mówi, że żaden sługa nie jest większy od swego Pana. Nauczanie to zaprzecza wiec prostej interpretacji Bożego Słowa - według niej wierzący człowiek mający naśladować Chrystusa jako sługa, w efekcie staje się potężniejszy od Niego.

Zbory, które uległy wpływom Trzeciej Fali, dają się obecnie uwieść nowym apostołom i prorokom, wyznaczającym Kościołowi dalszą drogę i ustanawiającym nad nim rządy w celu zapanowania nad światem.

Jeśli któreś denominacje nie chcą się na to zgodzić, zostają oskarżone o to, że nie poddają się biblijnemu porządkowi "pięciorakiej slużby" opisanej w Efezjan 4. Kościół w swej początkowej fazie rozwoju posiadał przecież apostołów, którzy mieli nad nim czuwać i ustanawiać doktrynę otrzymaną bezpośrednio od Jezusa. W naszych czasach wielu przywodców chciałoby mieć tę samą pozycję, jaką posiadali pierwsi apostołowie, których osobiście wybrał Jezus. Mówią, że jeśli nie będzie apostołów, to Kościół nie przetrwa.

W 1949 r. George Hawtin i jego koledzy utrzymywali, że "dużą część problemu stanowi zakorzeniona niechęć do uznania ważności służby apostołów i proroków (...) lokalne zbory (których członkowie zapewne byli zarówno apostołami, prorokami, nauczycielami, ewangelistami jak i pastorami) powinni wyznaczyć pracowników, wysyłać misjonarzy i wychowywać własnych członkow" (George Hawtin, Church Government, 1949).

Każdy, kto nie chce należeć do nowego ruchu, naraża się na zaklasyfikowanie do "tradycyjnie martwej części starego systemu", a przecież nikt nie ma ochoty nosić takiej "etykietki". Stephen Hill, który był jednym z głównych przywódców nowej fali w Brownsville (Pensacola), pisze: "Drugą cechą szyderców [szydzących z Boga] jest strach przed konfrontacją i zmianą. Są oni tak zakotwiczeni w swojej religijnej tradycji, że stali się zamknięci na nowe objawienie" (The God Mockers, rozdz 1, 1997 Stephen Hill).

Mówi się nam, że musimy słuchać proroków objawiających wolę Boga względem swego ludu, inaczej Kościół nie przeżyje "odnowy" i nie będzie miał w sobie Ducha Chrystusowego. Glenn Foster ujął to nastepująco: "Posyłam do was cale pokolenie proroków. Wkrótce wyzwolę pokłady proroctwa w Kościele jak nigdy dotąd (...) Mam ukryty plan i ten plan zaczyna się stopniowo wypełniać, trochę tu, trochę tam. Słuchajcie proroków - małych proroków, wielkich proroków, tych którzy wypowiadają tylko jedno zdanie i tych, ktorzy mają tyle do powiedzenia, że mogliby napisać książki" (Proroctwo opublikowane przez Sweetwater Church of the Valley, Glenn Foster, Life for The Nations, 07.10.1994). Naprawdę dziwne, że Kościołowi udało się przeżyć 1900 lat bez tego rodzaju apostołów i proroków. Ale obecni przywódcy wspomnianego ruchu lekceważą historię Kościoła mówiąc, że nie wypełnił on jeszcze swego zadania na ziemi i dlatego Bóg zachował najlepsze pokolenie na koniec wieków - to właśnie my jesteśmy tym "najlepszym nasieniem" w Kościele wszechczasów.

"Wierzący ludzie, którzy uważają, że dni ostateczne charakteryzować będzie letniość chrześcijan i ich odpadanie od prawdziwej wiary, mylą się - teraz nadchodzi era apostołów, a nie odstępstwa"! (Doing A New Thing? 1995, Brian Hewitt, wstęp). To właśnie zmiana sposobu myślenia na temat dni ostatecznych - z biblijnej na fałszywą - sprawia, że ruch Dominionizmu (opanowania ziemi przez Kościół przed powrotem Chrystusa) zdobywa taką popularność. Teraz nie ma już mowy o odstępstwie, które wyraźnie zapowiadał Jezus i Paweł, gdyż wg dominionistów Kościół będzie przyobleczony mocą, jakiej nigdy przedtem nie miał w całej swojej historii; będzie większy niż na początku.

Przykro mi, ale nie nigdzie w Biblii tego nie znajduję.

Peter Wagner napisał książkę pt. "New Apostolic Churches", która wyjaśnia, na czym polega ów nowy apostolski duch, jaki ogarnął wielu znanych przywodców chrześcijańskich na świecie. Bill Hamon napisał: "Chrystus powołuje swoich proroków w latach 80. i apostołów w latach 90.. Jezus cieszy się na samą myśl, że Jego prorocy wkrótce zyskają uznanie w Kościele" ("Prophets and Personal Prophecy", s.28).

W seminarium Fullera odbyło się narodowe sympozjum na temat post-denominacyjnego Kościoła, pod przywództwem Dr. Petera Wagnera (12-13 maja 1996). Bill Hamon wyraził się o tym nastepująco: "Było to wydarzenie historyczne w Bożym planie dla Kościoła. Zostało ono proroczo zainspirowane przez Ducha Świętego, aby wypełnić Boży zamiar, jakim jest stopniowe wprowadzenie Koscioła w jego ostateczne przeznaczenie (...) dyskusja panelowa zakończyła się wnioskiem, iż nadal mamy apostołów i proroków w Kościele i obecnie widzimy powstawanie nowego ruchu apostolskiego, który zrewolucjonizuje Kościół XXI wieku".

"To, co ma przyjść na ziemię, nie będzie zwykłym przebudzeniem czy kolejnym ruchem odnowy; to będzie rewolucja. Wizja ta zostala nam dana w celu obudzenia tych, którzy zostali przeznaczeni aby radykalnie zmienić kierunek, a nawet samą definicję chrześcijaństwa" (Rick Joyner, The Harvest, "Joel's Army" [rozdział "Armia Joela" w książce pt. "Żniwo").

Czy Bóg pragnie, aby nasza wiara uległa zmianie? Czy dobrze jest pragnąć zmiany 'samej definicji chrześcijaństwa'? Czyż to nie sam Bóg dał nam tę wiare i jej "definicję"?
Joyner pisze również: "Wkrótce będzie się mówić o tych nowo-namaszczonych apostołach - nie, że 'wprowadzili zamęt', ale że właśnie uporządkowali świat i przywrócili go do normy". (Rick Joyner, maj/czerwiec 1988, The Harvest).

Rod Parsley zgadza się z tym: "Nie patrz na to, co jest teraz - wkrótce nastąpi rewolucja. Niedługo wszystko wróci do normy - /nie będzie już zamętu/" (Breakthrough, 7 stycznia 2000).
Nie chcę tutaj robić z igły wideł, ale Biblia mówi, że ludzie współcześni apostołom skarżyli się, że ci "wprowadzili zamet" - czy to znaczy, że nowi apostołowie "naprawią" to, co "zepsuli" tamci (poprzez odwrotne działanie)? [To taka luźna myśl].

Zwolennicy "Nowej Rzeczy" zdają się nie zauważać, że to, co Duch Święty czyni na świecie w naszych czasach, działo się niezmiennie od kiedy Jezus powrócił do nieba. Jak On sam nam powiedział: "[Duch Święty] sam przekona świat o grzechu, sprawiedliwości i sądzie". Jednym z zadań Kościoła jest uczestniczenie w tym poprzez zwiastowanie Słowa w całej prawdzie, aby osiągnąć te same rezultaty, co kiedyś. Ale obecnie dzieje się coś wręcz przeciwnego i jesteśmy prowadzeni przez przywódców owego ruchu w zgoła innym kierunku.

 

Nieśmiertelni rządzą jako 'mali Chrystusowie'

Earl Paulk: "Wypełnienie wcielenia samego Boga na świecie musi nastąpić w Jego Kościele (...) Jezus Chrystus był pierwszym plonem, ale bez ciągłego żniwa, wcielenie nigdy się nie dopełni" . "Jesteśmy na ziemi jakby przedłużeniem Boga, aby zakończyć dzieło, które On rozpoczął. Jesteśmy częścią Boga, Jego wcieleniem na ziemi" (Earl Paulk, "Held In the Heavens" 1985, s. 125). Oczywiście, że jesteśmy Bożym Ciałem na ziemi, aby wypełniać Jego wolę, ale Paulk posunął się o wiele dalej niż Pismo Święte, przypisując wierzącym atrybuty, jakie ma tylko Jezus.

Nauka o pochwyceniu Kościoła jest raczej mało znana w Kościele Rzymsko-katolickim i obecnie wielu protestantów rownież podąża tą samą drogą niewiedzy. Doktryna ta staje się coraz mniej znana i głoszona - ewangeliczni chrześcijanie naszych czasów zbyt koncentrują się na ziemi i politycznym aktywiźmie. Myślą o przejęciu ziemi w posiadanie, zapominając o naszej "niebiańskiej nadziei". "Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy" (Hbr. 13,14). Chrystus przygotował tam dla nas miejsce.

Powtórne przyjście Chrystusa jest wielką i "błogosławioną nadzieją" Kościoła (Tt 2,13), jednak Piotr ostrzegł nas: "Wiedzcie przede wszystkim to, że w dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą postępować według swych własnych pożądliwości i mówić: Gdzież jest to przyobiecane przyjście jego? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak bylo od poczatku stworzenia". (2 P 3,3-4).

Mamy tutaj do czynienia z ludźmi, którzy znają Biblię, mają wiedzę na temat wiary ojców Kościoła, ale ignorują fakty - np. na temat sądu nad ziemią. Zupełnie jakby tego w Biblii nie było. Jeśli Jezus już nadchodzi, czemu nic z tych rzeczy jeszcze się nie wydarzyło? To pytanie jakby odzwierciedla mentalność zwolennikow teologii "Kingdom Now" [Królestwo Teraz]. Skoro On nie wraca, to MY musimy przejąć rządy na ziemi zamiast Niego. Gdzie jest Jezus? Od wieków nic się nie zmienia, więc musimy coś zrobić, bo inaczej wszystko będzie po staremu. On nie wróci, aż my się zajmiemy naszą planetą i doprowadzimy ją do porządku.

Sam Fife, uznawany za apostoła ruchu Objawionych Synów Bożych, w ksiażce "Corporate Man" [Zbiorowy Człowiek] napisał: "W tej dyspensacji pełni czasów, Bóg wykona swój plan połączenia w jedno wszystkiego, co jest w Chrystusie, zarówno na ziemi jak i w niebie (...) A kiedy skończy dzieło przygotowania Zbiorowego Człowieka składającego się z wielu członków, oczyści ziemię z wszystkich innych ludzi (nie będących częścią tej jedności) w Dniu Sądu i wtedy nastąpi Nowy Wiek, nowa ziemia i nowy człowiek żyjący w nowym porządku, gdzie każdy członek owej społeczności będzie tak martwy dla własnego "ja", że żyć będzie tylko dla reszty Ciała i ten nowy ład stanowić będzie początek wiecznego życia" (Sam Fife, One Corporate Man (The Body of Christ), s. 22).

Jest to zaskakująco podobne do nauk głoszonych przez przedstawicieli ruchu New Age: "Nareszcie wejdziesz w ten przejściowy okres (proces transformacji) (...) Podczas tego procesu miliony ludzi - członków tego samego ciała - OBUDZI SIĘ I POZNA MOC, JAKĄ W SOBIE KRYJĄ, staną się naturalnymi chrystusami, w pełni ludźmi, idącymi za wzorem pierwszej osoby, która zamanifestowała się w ten sposób i pokazała drogę do wyższego poziomu rozwoju ludzkości" (guru New Age - Barbara Marx Hubbard).

Według niektórych dominionistów, aby ów proces oczyszczenia ziemi z niepożądanych elementów mógł dojść do skutku, zwycięzcy muszą najpierw osiągnąć nieśmiertelność, stając się w ten sposób nietykalni przez chorobę czy śmierć - a będzie ona przywilejem tych chrześcijan, którym uda się najpierw dojść do stanu 'bezgrzesznej doskonałości' (nie będą już grzeszyć - nawet nieumyślnie), dzieki posłuszeństwie apostołom i prorokom (Al Dager "Vengeance is ours" [Pomsta należy do nas], s. 96-97).

Sam Fife, wyżej wspomniany apostoł ruchu Objawionych Synów Bożych nauczał, że proces starzenia już się u niego zatrzymał, a gdy ktoś go pyta o wiek, odpowiada "JESTEM". Zapewnił słuchaczy, że nigdy nie umrze, gdyż rozpoczął się w nim "proces transformacji" z ciała śmiertelnego w nieśmiertelne.

"Chrystus nie wróci po Kościół, aż ujrzymy Chrystusa W Kościele, a Kościół będzie wyglądal jak Jezus. Tatuś (Bóg) zasadził Jezusa, zasiał Go tu na ziemi, aby dzięki temu wyrósł cały naród składający się z braci i sióstr, którzy wyglądają dokładnie tak samo jak On - i uda Mu się tego dokonać. Jego Syn był Synem-ALFA, ale wasze dzieci będą synami i córkami OMEGA" (Bob Jones).

Biblia naucza, że Jezus jest nie tylko Alfą ale i Omegą, a skoro istnieje tylko jedna Alfa i Omega, na pewno ten ostatni tytuł nie należy do nas, bo nie jesteśmy Nim. Bob Jones sprytnie zamienił imiona Jezusa, przypisując jedno z nich nam - Kościołowi, który poprzez proces dojrzewania osiągnie stan doskonałości - aby Jezus mógł powrócić w Ciele, jakim jesteśmy MY. Biblia mówi jednak coś wręcz przeciwnego. Nie będziemy wyglądać jak Jezus, dopóki On sam się nie objawi (we własnym ciele, a nie w naszym), gdy już powróci.

"Każdy syn staje się wyrazem i objawieniem Boskiej Osoby. Nadal istnieje tylko jedna Osoba Boga, ale On na wieki będzie zamieszkiwał w wieloczłonkowym ciele złożonym z tych, którzy mają Jego naturę, stają się przedłużeniem i odbiciem Jego Osoby - On mówi: "Zamieszkam W NICH, i będę się przechadzał W NICH (...) będziecie Moimi synami i córkami" [2 Kor 6,16-18]. Co to są za obłoki, w których Jezus ma powrócić? Ależ, kochani, to MY nimi jesteśmy"! (Preston Eby "Coming With Clouds" [Przychodząc na obłokach]).

Alice Bailey, apostoł New Age, powiedziała: "Jeśli Bóg jest Bogiem, to Jego boskość dostosuje się do wyłaniającej się boskości synów Bożych".

W przeciwieństwie do nauczania tych ludzi, nieśmiertelność stanie się udziałem żywych [wierzących] w tym samym czasie, gdy umarli w Chrystusie zostaną wzbudzeni z martwych. Będzie to miało miejsce, gdy Chrystus wróci po swój Kościół, który zostanie stąd zabrany (1 Tes 4,13-17; J 14). Nastąpi wówczas wylanie gniewu na narody. Nadzieja zbawienia, jaką jest przemiana naszego ciała w nieśmiertelne, objawi się nagle i będzie udziałem całego Ciała Chrystusa, a nie tylko poszczególnych wybrańców - "elity", która wcześniej zdołała osiągnąć stan bezgrzesznej doskonałości.

Earl Paulk propaguje teologię Późnego Deszczu już od wielu lat: "Jezus Chrystus będąc pierworodnym synem Królestwa, rozpoczął to dzieło pokonania śmierci jako jednostka, ale naszym zadaniem jako Jego Kościoła, jest je zakończyć". "Jezus rzekł (Mt 28,18) "Dana Mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi" i Kościół dzisiaj ma tę samą moc. Śmierć nie zostanie pokonana przez Jezusa, gdy powróci na ziemię. Zostanie ona pokonana, kiedy Kościół odważnie powstanie i powie: "Władza na ziemi należy do nas". Jakże inaczej mógłby Bóg pokazać szatanowi ludzi, którzy nie mają w sobie strachu przed śmiercią, bo śmierć nad nimi już nie panuje? Kiedy Bóg będzie mógł to uczynić, moc szatana nad nami zostanie na zawsze pokonana! (Earl Paulk, The Proper Function of the Church [Właściwa funkcja Kościoła], s.13).

"Otrzymaliśmy zadatek w postaci chrztu w Duchu Świętym, ale musimy teraz przejść do faktycznego przyjęcia tej mocy - a objawi się ona wówczas, gdy pokonamy ostatniego nieprzyjaciela, jakim jest śmierć. Czasami interpretuje się to w ten sposób, że to Jezus Chrystus pokonał śmierć, ale jeśli to prawda, to czemu Paweł napisał w liście do Koryntian, co najmniej 90 lat później, że ostatnim nieprzyjacielem, który zostanie pokonany, będzie śmierć? (1 Kor 15,26). Jezus Chrystus odniósł zwycięstwo nad śmiercią jako jednostka, ale ostateczne i zbiorowe zwycięstwo nad nią pozostawił Kościołowi" (Earl Paulk, The Proper Function of The Church).

Paulk pyta: "Czy to możliwe, że pojawi się grupa ludzi, która będzie posiadała autorytet Wszechmogącego Boga w takim samym stopniu, w jakim miał go Eliasz? Tak, że zbiorowo powiedzą do śmierci i piekła oraz ducha szatana: 'My nie umrzemy. Zostaniemy tutaj i będziemy przemienieni; zawołamy Jezusa Chrystusa, by powrócił tu na ziemię jako Król Królów i Pan Panów'. Tak, wierzę, że Kościół właśnie tak musi postąpić!".

"Jesteśmy Bożym ludem, powołanym, by dzisiaj na świecie czynić Jego wolę i ujrzeć Króla Chwały, który powróci, aby ustanowić swoje Królestwo na ziemi! Jezus Chrystus miał autorytet i mógł rzec 'Nie' śmierci na ziemi i czeka, abyśmy osiągnęli ten sam autorytet, który był Jego udziałem, tak że będziemy mogli powiedzieć: 'ostatni nieprzyjaciel - śmierć - został pokonany'" (Earl Paulk, The Proper Function of the Church).

Biblijne cytaty, którymi posługuje się Paulk, w rzeczywistości zaprzeczają jego nauce o tym, że to Kościół ma pokonać śmierć. Jego interpretacja tego Słowa jest niewłaściwa i stanowi poważny błąd.

1 Kor 15,25-26 mówi: "Bo On musi królowac dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć".
Kiedy Jezus powróci, Boży nieprzyjaciele staną się podnóżkiem Jego stóp. To On wkrótce pokona szatana, a nie Kościół przed Jego ponownym przyjściem. Jezus musi rządzić na ziemi, zanim to zwycięstwo zostanie dokonane. Według nauki Pisma Świętego, śmierć zostanie pokonana dopiero na końcu Tysiącletniego Królestwa; niezbawieni ludzie narodzeni podczas tego okresu nadal będą umierać (mimo, iż żyć będą długo), natomiast ludzie zbawieni przed nastaniem Królestwa będą już posiadali swoje nieśmiertelne ciała oraz będą rządzić razem z Chrystusem - 1 Kor 15,22-24.: "Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostają ożywieni. A każdy w swoim porządku; jako pierwszy Chrystus, potem ci, ktorzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia, potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc". Ostatni wróg - śmierć - zostanie pokonana przez samego Jezusa Chrystusa, który wg Obj 20, 14 wrzuci ją do Jeziora Ognistego, a stanie się to po sądzie ostatecznym, jaki ma się odbyć po okresie Tysiącletniego Królestwa.

Dominionisci traktują wersety mówiące o powtórnym przyjściu Chrystusa i Tysiącletnim Królestwie tak, jakby odnosiły się bezpośrednio do nich i do wieku teraźniejszego. Problem polega na tym, że owe wersety porównać można do kwadratowych kolków w okrągłych otworach - po prostu do nich nie pasują i za nic nie da się ich tam wsadzić. Jak to już zauważył Al Dager: "Nie udaje im się wytłumaczyć jak to możliwe, że skoro śmierć jest ostatnim wrogiem do pokonania, nadal trzeba będzie pokonać pozostałych nieprzyjaciół - czego dokonać mają właśnie ci nieśmiertelni zwycięzcy ". Zastanówmy się nad tym, przecież oni mowią, że muszą jeszcze pokonać narody i niezbawionych ludzi (czyli ich usunąć) - po tym, jak już sami osiagną nieśmiertelność. Tak, zdecydowanie nie zawadzi użyc tutaj trochę logicznego myślenia i rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące tych nauk. Jakub napisał bardzo jasno: (Jk 5,7-8) "Przeto bądźcie cierpliwi, bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik cierpliwie oczekuje cennego owocu ziemi, aż spadnie wczesny i późniejszy deszcz. Bądźcie i wy cierpliwi, umocnijcie serca swoje, bo przyjście Pana jest bliskie".

Mamy tutaj do czynienia z dwiema przeciwstawnymi sobie naukami. Według teologii "nowej rzeczy", Kościół dni ostatecznych będzie posiadał potężną moc i nigdzie stąd nie odejdzie. Ale wedle nauki biblijnej, Kościół jako zbiorowy organizm wcale nie będzie triumfował na ziemi (przed powrotem Jezusa) - tylko jednostki będą żyły w duchowym zwycięstwie. Bóg obiecał nam zwycięskie życie na płaszczyźnie osobistej (dla tego, kto zwycięży ducha tego świata i będzie żył wg Ducha Bożego), ale nie ma to nic wspólnego ze zbiorowymi rządami na ziemi. Istnieje grupa ludzi (tzw. 'resztka'), która trzyma się prawdy i zachowuje niezachwianą wiarę bez względu na ciosy, jakie na nią spadają. Jednakże nie jest wcale takie dziwne, że są ludzie, którzy wierzą w podobne herezje. Earl Paulk był jednym z pierwszych, którzy przyjęli bezkrytycznie naukę Ruchu Wiary głoszącą: "Tak jak suka rodzi szczeniaki a koty maja kociaki, tak Bóg rodzi bogów (...) Dopóki nie pojmiemy, że jesteśmy bogami i nie zaczniemy postępować jak mali bogowie, nie możemy objawić Królestwa Bożego na ziemi" (Earl Paulk "Satan unmasked" [Szatan zdemaskowany], 1984, s. 96-97). Wydaje mi się, że jeśli myślisz o sobie jako o "małym bogu", to rzeczywiście jesteś w stanie zamienić się w nieśmiertelnika, kiedy tylko zechcesz i sam możesz objąć panowanie!

 

Na co czekamy? Nie na powrót Chrystusa, ale na zwycięski Kościół!

Pod wpływem tego nauczania zarówno uwielbienie jak i służba oraz cała uwaga wierzących skierowana została na zwycięski Kościół pełen mocy - zamiast na trwanie w Bożym Słowie i jego właściwej interpretacji. Jako Kościół, staliśmy się teraz najważniejsi w procesie zaprowadzenia Królestwa Bożego na ziemi - wszystko zależy od nas. Zamiast wyczekiwać powrotu naszego Zbawiciela, koncentrujemy się na sobie i w sobie pokładamy nadzieję na rozwiązanie problemów ludzkości. Objawienie się Bożej chwały (w nas) ma teraz zastąpić przyjście Syna Bożego w ciele na ziemię.

Diabeł jest zbyt inteligentny, by próbować zwieść chrześcijan poprzez wyraźne kłamstwo. On przedstawia prawdę, ale wyrwaną z kontekstu - w tym przypadku dotyczy to niewłaściwego umiejscowienia w czasie biblijnych proroctw dotyczących czasów ostatecznych. Nauka ta ma wpływ na oczekiwania ludzi co do przyszłych wydarzeń i na to, jak dzisiaj żyją. Doktryny Kingdom Now (Królestwo Teraz) wywierają zgubny wpływ na chrześcijan.

Rod Parsley (kolejny nauczyciel Ruchu Wiary) używa wersetów z Pisma jako podstawę dla swojej nauki Późnego Deszczu, według której mamy stać się zbiorowym Chrystusem: "Słuchacie mnie? W Ewangeliach Mateusza, Marka i Jana Bóg został objawiony w Chrystusie - nie mamy z tym żadnego problemu (...), jak wielu z was wierzy, że Bóg był w Chrystusie? Ale gdy czytamy Dzieje Apostolskie, musimy dokonać wielkiego 'teologicznego skoku' (przynajmniej on już go wykonał - dop. autora) i tutaj nie ma już mowy wyłącznie o Bogu objawionym w Chrystusie - bo zanim dokończysz czytanie drugiego rozdziału i 4. wersetu już widzisz, że Bóg objawiony w Chrystusie stał się Chrystusem objawionym w tobie. Skoro Chrystus jest w tobie, a Bóg jest w Chrystusie, to znaczy, że Chrystus jest Bogiem, który objawił się w tobie - w tobie może mieszkać pełnia (Jego boskości). (program TV 'Breakthrough', 19.09. 2000).

Wniosek jest taki, że skoro mamy już Chrystusa w sobie i pełnia Jego boskości została objawiona w nas, to komu jest potrzebny do szczęścia powrót jedynego Syna Bożego?

"Odrzućmy wszelkie tradycje i posłuchajmy, co Duch Boży pragnie powiedzieć Kościołowi (...) Nie czekaj na pochwycenie jak na ratunek i wybawienie! (...) Jeśli chcesz sprowadzić Chrystusa z powrotem na ziemię, TY SAM możesz to zrobić (...) MY możemy to zrobić"'! (...) Skontaktuj się z nami, Bóg mobilizuje teraz swoją armię" (Harvest time, czerwiec 1984, s.2).

"Największe zadanie, jakie kiedykolwiek zostało poruczone ludzkości, polega na ustanowieniu Królestwa Bożego na ziemi" (Earl Paulk, "Thrust in the Sickle", s. 141).

"W Mt 24,14 Jezus wyraźnie powiedział, że nie może powrócić na ziemię, dopóki Ewangelia Królestwa nie zostanie ogłoszona i pokazana wszystkim narodom świata. Dopóki Kościół nie jest w stanie zaprezentować tego Królestwa, Jezus nie może powrócić. Bóg nie posiada autorytetu, by zesłać Chrystusa z powrotem na ziemię, ponieważ w ten sposób zaprzepaściłby swój odwieczny plan. Mimo, iż nikt nie zna dnia ani godziny, mogę rzec z całym Bożym autorytetem, że Chrystus nie może i nie powróci na ziemię, dopóki MY nie zademonstrujemy Ewangelii Królestwa narodom. Tego rodzaju zadanie wymaga pracy dojrzałego Kościoła, który stanie się alternatywą dla królestw tego świata. Na tym właśnie polega zadanie Kościoła, a powrót Jezusa Chrystusa na ziemię zależy od nas" (Earl Paulk, The Great Escape theory [Teoria wielkiej ucueczki], s. 14).

Paulk twierdzi, że powrót Jezusa zależy od nas. Boże plany i zamiary nie mogą zostać spełnione, dopóki Kościołowi nie uda się wypełnić poleconej mu misji. Paulk powiada: "Chrystus w nas musi zapanować na narodami tego świata. Kolejne Boże poruszenie nie może nastąpić, dopóki Chrystus w nas nie będzie panował" (Earl Paulk, Held in the Heavens Until... [Trzymany w niebie, dopóki...]).

"Kolejne Boże poruszenie będzie polegało na zjednoczeniu się Jego Syna z Kościołem w związku małżeńskim. Uczta weselna Baranka, zakończenie dzieła ustanawiania Królestwa, wieczne panowanie Boga - nareszcie staną się faktem" (Earl Paulk "Held in the Heavens Until..", s 234 i 235, Atlanta: K Dimension Publishers, 1985).

Widzimy wyraźnie, że Paulk wierzy, iż weselna wieczerza Baranka nie może nastąpić, dopóki Kościół ("Chrystus w nas") nie zamanifestuje swojej mocy i nie obejmie panowania nad ziemią. Paulkowi nie chodzi o to, że gdy Jezus już powróci na ziemię, to wraz z nami zapanuje nad królestwami tego świata - jako jedyny Władca. Gdyby miał na myśli to, co wyraźnie mówi Biblia, stwierdziłby przecież, że kolejne Boże poruszenie, na które obecnie czekamy, to powtórne przyjście Jezusa, a następnie Jego panowanie wraz z Kościołem na ziemi (Tysiącletnie Królestwo).

I na pewno nie użyłby określenia "Chrystus w nas". Poprzez użycie tego zwrotu wyraźnie daje do zrozumienia, że to Kościół ma zapanować nad ziemią, podczas gdy Jezus pozostaje uwięziony w niebie. Jest to czysta nauka ruchu New Age i staję się coraz bardziej popularna również w Kościele, a dzieje się tak pod wpływem "nowego namaszczenia". Wystarczy jednak porównać tę doktrynę z Pismem Świętym i widać wówczas wyraźnie, że weselna uczta Baranka ma miejsce dopiero w Obj 19, 7: "Weselmy się i radujmy się i oddajmy Mu chwałę, gdyż nastąpiło wesele Baranka i oblubienica jego przygotowała się".

Wydarzy się to pod koniec wielkiego ucisku, kiedy Pan powróci na ziemię wraz ze swoim świętym ludem.

Trudno to nazwać "kolejnym Bożym poruszeniem" - nauka ta po prostu nie zgadza się z wykładem Pisma.

"Możesz studiować książki mówiące o tym, jak zostaniesz zabrany do nieba - chodzi mi o tzw. "pochwycenie Kościoła" - jeśli ci to sprawia przyjemność. Ale my chcemy studiować Biblię, aby nauczyć się żyć w taki sposób, by sprowadzic niebo tu na ziemię" (David Ebaugh w Monarch, paźdz/list 1986, s. 3).

Czy świat może kiedykolwiek zostać przemieniony w 'raj na ziemi' bez obecności Króla - Jezusa Chrystusa? Oni pragną ustanowić Królestwo bez władcy, za to chcieliby sami zająć Jego miejsce jako rządzący apostołowie i prorocy.

"Nauka o porwaniu Kościola to był wielki i skuteczny podstęp nieprzyjaciela, aby zasiać w Kościele mentalność bierności i ustępstwa (...), ale na szczęście to jarzmo już zostało odrzucone przez większość postępowych ludzi w Kościele, a niedługo zostanie zapomniane przez wszystkich" (Rick Joyner, THE HARVEST).

Chcesz być postępowym chrześcijaninem? Zdecydowanie odrzuć naukę o pochwyceniu Kościoła (co ma się stać równolegle ze zmartwychwstaniem wierzących), które to wydarzenie przecież oznacza, iż nasze znikome ciała zostaną nareszcie zamienione w nieśmiertelne i nieskażone. Teraz naucza się, że możesz osiągnąć nieśmiertelność bez pochwycenia Kościoła. Sama nauka o zabraniu nas stąd jest wyśmiewana i stanowi obecnie przedmiot drwin. Wciąż powtarza się nam, że Bóg już niedługo wypełni swoją świątynię (Kościół) i dzięki temu otrzymamy moc, jakiej świat nigdy przedtem nie widział.

Niektórzy nauczają, że pochwycenie Kościoła nie oznacza nic innego jak tylko osiągnięcie "wyższego poziomu", przejście na "wyższą płaszczyznę", a nie chodzi o dosłowne zabranie Kościoła do nieba. Al Dager w swojej książce "Vengeance is ours" cytuje słowa Lindy Bonville (s. 147), która opisuje pochwycenie jako zmianę (transformację) poszczególnych jednostek - nie przebiegające równocześnie, ale następujące wg stopnia indywidualnego rozwoju - jest to czysta doktryna Objawionych Synów Bożych, zupełnie obca nauce Bożego Słowa.

"Ale to prawda. Tylko Ojciec wie, kiedy ześle Syna Człowieczego do danej osoby i będzie to miało miejsce w różnych odstępach czasu. Mnie przydarzyło się to w roku 1983, z kolei inni przeżyli to w roku 1984, a jeszcze inni w 1985; zaś następni w 1986; a teraz staje się to udziałem nowych ludzi. Całe Słowo już się wypełniło. To tylko kwestia naszej wiary, czy otrzymamy dla siebie to, co już zostało nam ofiarowane, w miarę jak Boży Duch nam to objawia (...). Całe Słowo Boże już się wykonało w ludziach i poprzez nich - począwszy od tego, co miało miejsce 2000 lat temu - od czasu Jego pierwszego przyjścia. To zostało nam już dane. Teraz pozostaje tylko wkroczyć i przejąć to w posiadanie w momencie, gdy Ojciec mówi do ciebie 'teraz twoja kolej' i posyła do ciebie swojego Syna, lub gdy słyszysz to przesłanie i mówisz: 'Chcę, aby teraz we mnie nastąpiło powtórne przyjście Pana'" (Linda Bonville z kasety video zarejestrowanej podczas spotkania małej grupy ludzi w pokoju hotelowym, marzec 1990, cytowana w "Vengeance is Ours" Ala Dagera).

Istnieje również wiele innych interpretacji, które mają zastąpić naukę o dosłownym zabraniu Kościoła z ziemi. "Ale wy mówicie, że już otrzymaliśmy to namaszczenie, kiedy zostaliśmy napełnieni tym wspaniałym Duchem Świętym podczas duchowego chrztu. Nie, przyjacielu, to jest tylko zadatek naszego dziedzictwa. Namaszczenie Dwóch Świadków polega na tym, że chwała Boża (Jezus) wypełni calą Bożą świątynię (Ciało Chrystusa, Zwycięzcy)... i nagle pojawi się On sam! Nie ukaże się każdemu lecz tym, którzy na Niego czekają. Objawi się ku całkowitemu zbawieniu (...) aby nas namaścić i wypełnić swoją chwałą i mocą oraz pełnią swego Ducha. I dzięki aktowi ukazania się tej grupie, stanie się ona jednym ciałem" (Bill Britton, "The Pattern Son" [Syn-Wzorzec]).

Keri Jones pisze: "ujrzymy Kościół wypełniony chwałą w znacznie większym stopniu niż to miało miejsce kiedykolwiek przedtem. Jak to możliwe? Malachiasz prorokował: "Patrz, oto posyłam mego posłańca, aby mi przygotował drogę przede mną. Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie' (...).Kościół, w miarę jak będzie żył Słowem i praktykował je, powstanie, aby zwyciężać wszystkich swoich przeciwników: świat, ciało i diabła" (Covenant News - newsletter).

Wygląda na to, że według tej interpretacji Kościół jest świątynią, w której ma się objawić Jezus Chrystus - to do niej i w niej powróci. Lecz proroctwo to spełniło się przy Jego pierwszym przyjściu. Wedle tej nauki, Kościół zostanie napełniony chwałą, ale w jakim celu? Aby pokonać wszystkich przeciwników (Armia Joela itd). Do przeciwników zaliczamy się również my, przeciwni temu nauczaniu.
Nie jest to biblijna interpretacja, skoro widać wyraźnie, że chodzi tu o rządy Kościoła na ziemi bez fizycznej obecności naszego Króla i Pana.

Benny Hinn powiedział: "Księga Habakuka 2,14 mówi, iż "Cała ziemia będzie pełna poznania chwały Pana. To dzieje się dzisiaj na całym świecie" (lipiec 2000). Była to obietnica dla Babilonu i króla babilońskiego, który zbudował swoje miasto na przelewie krwi i zbrodni. (Babilon jest symbolem świata i jego pożądliwości, który służy sobie, a nie Bogu). Pewnego dnia wszystko to ulegnie zmianie i słowo się wypełni - bo gdy Pan powróci, by zaprowadzić tu swoje Królestwo, ugnie się przed Nim każde kolano. Ale wielu głosi, że dzieje się to dzisiaj - dzięki głoszeniu Ewangelii i wpływom Kościoła na ziemi.

Niektórym się wydaje, że Tysiącletnie Królestwo już trwa. "Bóg dosłownie przeniesie swój tron z nieba na ziemię. Kiedy to nastąpi, Kościół będzie budował ten tron, to siedzenie, to miejsce dla Boga, aby mógl tu przyjść. Kiedyż nareszcie Kościół powstanie, aby zbudować tron miłosierdzia wg niebiańskiego wzorca?

I wówczas dosłownie osadzi tu swój tron i będziemy mieć strefę niebiańską pośród nas, a jakaś inna grupa gdzie indziej zbuduje miejsce dla chwały Bożej, aby tam osiadła i ta woda, która będzie stamtąd wypływać, w końcu pokryje całą ziemię. Następna fala przebudzenia będzie zupełnie odmienna od tego, co widzieliśmy dotychczas.

Nie będzie w tym nic ludzkiego, bo inaczej Bóg nie przyjdzie, by usiaąść na przygotowanym dla Niego tronie. On ma już dosyć łamania siedzeń, które dla Niego tworzyliśmy. Teraz żąda od nas, żebyśmy Mu zbudowali tron miłosierdzia" (archiwum Rivermail: marzec/kwiecien 1999. Chwała Boża - Tommy Tenney).

Lecz Biblia nigdzie nie naucza, że mamy budować dla Boga "tron miłosierdzia". Jego miłosierdzie objawiło się na Krzyżu. Jest to zupełnie błędna nauka, i to w swojej najgorszej postaci, ponieważ doprowadza ludzi do kompletnego braku zrozumienia proroctw dotyczących dni ostatecznych i powtórnego przyjścia Pana Jezusa. Trzeba kolejny raz powtórzyć, że to powtórne przyjście Jezusa w ciele wypełni wszystkie proroctwa, o których wspomina Tommy Tenney i jemu podobni nauczyciele. Księga Zachariasza 6,12-13: "Tak mówi Pan Zastępów: Oto mąż, którego imię brzmi Latorośl; pod jego stopami wyrośnie latorośl i on zbuduje przybytek Pana. On zbuduje przybytek Pana i zdobędzie majestat królewski, zasiądzie jako władca na swoim tronie. Także kapłan zasiądzie na swoim tronie i będzie między obydwoma pokojowe nastawienie".
Jezus wyraził się jasno mówiąc, że to wszystko nastąpi podczas odnowienia się wszechrzeczy, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały, a Jego uczniowie na dwunastu tronach razem z Nim, aby sądzic 12 pokolen izraelskich (Mt 19,28).

2 Tes 1,6-10: "Gdyż sprawiedliwa to rzecz u Boga odpłacić uciskiem tym, którzy was uciskają. A wam, uciskanym, dać odpocznienie wespół z nami, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały Jego, gdy przyjdzie w owym dniu, aby być uwielbionym wśród świętych swoich i podziwianym przez wszystkich, którzy uwierzyli, bo świadectwu naszemu uwierzyliście".

Mowa tutaj o konkretnym dniu, a nie o procesie, który ma trwać przez dłuższy czas. Większość tych nauczycieli głosi, że Boża chwała najpierw wypełni Kościół, abyśmy wówczas mogli stać się jej uczestnikami. Ale w Kol. 3,4 jest powiedziane: "Gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem z Nim w chwale".

Chrystus, Syn Człowieczy, musi najpierw objawić sie w ciele, aby Kościół został uwielbiony i nie można tych dwóch wydarzeń od siebie odłączać. Mamy tutaj wyraźny wybór: wierzyć w to, co jasno stwierdza Boże Słowo lub w to, co nam głoszą nowi prorocy.